sobota, 6 kwietnia 2019

Kozioł ofiarny!

Nie, nie będzie tak źle, tzn. krew się nie poleje. Po prostu nie moja pogoda, słońce świeci, sucho ... liście szeleszczą pod nogami i tyle.
Od razu wiadomo, że nie będzie łatwo. Każdy krok słychać z kilometra, a weź tu jeszcze zaczep butem o gałązkę! Oczywiście zawsze musi się dodatkowo zaplątać w sznurowadło i miotać przez dwa co najmniej kroki, zamiast odpaść natychmiast. I to nie zaczepisz krótkiej gałązki, która leży, że tak powiem na wierzchu, tylko gidyję taką, która przynajmniej metr ma ukryty w liściach. To co w liściach to też nie pojedyncza gałązka, tylko "mietła" cała musi tam być, bo przecież po co się potknąć czy zaplątać cicho, skoro można tym samym wysiłkiem larum na cały las podnieść!
A już najbardziej wkurza gdy zaczepisz o gałązkę i starając się uwolnić od niej robisz dłuższy krok z ekwilibrystyką polegająca na wymachach i wywijasach zakrocznej i uwikłanej nogi, oczywiście tracisz równowagę i starając się ją odzyskać stawiasz nienaturalnie właśnie co uwolnioną stopę i  wtedy, gdy już miało być dobrze, nadeptujesz na złośliwie suchy badyl ... TRZASK!
A żeby cię jasna cholera wzięła!

Nie lubię gdy jest sucho i już.

Nie żebym dziś postanowił zrobić z siebie niemotę jakąś, leminga czy mugola ale takie rzeczy zdarzają się i tyle.
Mając to wszystko na uwadze stąpałem jak czapla po kruchym lodzie.
Długo nic się nie działo i nie ukrywam, że nie liczyłem na coś więcej. Ot spacer o słonecznym poranku.
Las jednak oddaje tym co się starają. Wybrał kozła ... ofiarnego i wypuścił go wprost przede mnie.



 Udało się uchwycić języczek, a poza tym pierwszy raz poczułem wdzięczność za światła, ponieważ tła zrobiły się imponujące.

 Słońce pracowało w drugich planach, a ja nie omieszkałem tego wykorzystać.


 Kurcze, okazało się, że to mocny kozioł! Pięknie się wyeksponował.


Ta sesja zbudowała mnie nieco.

Niestety z jeleniami nie poszło tak łatwo ...

 Mam nadzieję, że ją widzicie, bo ona mnie widziała :) Co za cwaniara!


 Przy tak hałaśliwym podłożu, nawet z moim zacięciem tropicielskim, nie mogłem sobie pozwolić na więcej!


... oczywiście tyłek, na to zawsze można liczyć ;)

Zachęcam Was do wyjścia, bo ptaki śpiewają niemożliwie.

 Gdy się patrzy na strzyżyka, trudno uwierzyć, że ma tak perlisty i czysty głos. Śpiewa przepięknie.


Jego śpiew godowy to uczta dla uszu.

W drodze powrotnej gigantyczna niespodzianka ale dziś już nie dam rady tego opisać, więc do następnego spotkania :)

4 komentarze: