wtorek, 27 stycznia 2015

udany powrót

Kiedyś już Wam wspominałem, że uwielbiam trasę Olsztyn - Lubawa. Tak jak wtedy pisałem, tak dziś potwierdzam, że bardzo trudno jest przejechać tą trasę i nie spotkać czegoś przyrodniczofotointeresującego. Ponieważ w Lubawie mam fajnego Klienta, z najwyższą przyjemnością przystaję na Jego zaproszenia i jadęęęęę. Zawsze, ale to zawsze zabieram z sobą aparat fotograficzny. Dzisiejszy dzień nie był pod tym względem wyjątkiem. Pogoda była taka sobie, bez słońca, ale jasno. Słońce przez cieniutką powłokę chmur dawało coś na kształt poświaty. Nawet dawało się zauważać cienie rzucane na śnieg, co starałem się zilustrować zdjęciem numer jeden. Czujne oko wychwyci koziołka i sarenkę w chabaziach pierwszego planu :)


Kolejną obserwacją były sympatyczne sarenki. Niby nic, ale oko cieszy. Spokojnie żerowały z dala od wszelkiej zabudowy i ... lasu. To odmiana polna, która świetnie czuje się na przestrzeniach otwartych, a tych na tej trasie nie brakuje.


Wracając z pola zauważyłem radosne stadko trznadli. Przedstawiciele tego rozlegle występującego w Europie gatunku, są niezwykłe miłym widokiem w zimowej aurze. Te, które spotykamy u nas zimą, przyleciały z północnego wschodu. Nasze w jakiejś części też pozostają lub podejmują się niewielkich migracji.
Pierwszą część sesji zrobiłem na tle bezbarwnego nieba pociętego gałązkami ... bo tak lubię.

Samiczka i ...

... samczyk.




Ale druga część, na ciemnym tle starej stodoły, uświadomiła mi, że trznadle są kanarkami naszej strefy klimatycznej. Bajeczny kontrast ich upierzenia i starych desek, bardzo przypdał mi do gustu.




W okolicy Rychnowa miałem najciekawsze spotkanie. Mój ukochany "myszak" siedział na drzewie przy samej drodze. Taki mają zwyczaj, bo samochód zwykle coś potrąci; ptaszka, nornicę, cokolwiek i obiadek podany! Zamiast energochłonnego kołowania i polowania z 30% skutecznością, wystarcza cierpliwość i stoicki spokój. Taka taktyka. Zatrzymałem samochód. Nie mogłem przepuścić takiej okazji. Myszołów zwyczajny, bo o takim gatunku mówimy, siedział jak gdyby nigdy nic. Nie specjalnie przejął się moją obecnością, a to akurat nie mieści się w ich zwyczaju. Pozwolił się niemal sportretować, po czym bez paniki odleciał na sąsiadujące drzewo. Nie chciałem go dłużej niepokoić, zadowoliłem się tym, co zdążyłem sfotografować. Wprawdzie pokazuję Wam "myszaka" post, po poscie, ale mając na uwadze urodę tego drapieżnika, liczę, że zostanie mi to wybaczone :)







Zastanawiałem się, czy to bezbarwne, szare niebo jest problemem, ale przynajmniej można się skupić na stworzeniu :)

19 komentarzy:

  1. Bardzo udane zdjęcia trznadli i myszołowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczaki, nawet i tego myszołowa Pan zaczarował! Można spytać, jak się włącza niewidzialność? Ale nie tak, jak mój kot, który schowa głowę i jest pewny, że go nie widać :-)

    A trznadle pod stodołą rzeczywiście malownicze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trznadelki - cytrynki śliczne:-) Jest coś niezwykłego w zdjęciach myszołowa bez tła. Gratuluję czujności i efektu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! dziękuję Grażynko. To nieistniejące tło dało efekt fotografii studyjnej :)

      Usuń
  4. Już raz wyrażałam się nieelegancko wyrażając zachwyt na d zdjęciami i ich bohaterami. I teraz też powinnam, lecz ograniczę się tylko do prosby o wyobrażenie sobie cóż mogłabym powiedzieć na widok cudów cytrunowo-myszatych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wyraź się! :))) intencja Cię rozgrzeszy :))))

      Usuń
    2. o cholerka jakże niezwykle cudne są te fotografie

      Usuń
    3. Och i przypomniałam sobie - to były dropole w okolicach Lubawy i też zasługiwały na jakieś ciężkie przekleństow zachwyt wyrażające, czyli owo o cholerka

      Usuń
    4. no to pojechałaś po bandzie! a niech to ... cholerka ;)

      Usuń
    5. Jaka ta polszczyzna może być plugawa, nie:)

      Usuń
    6. zgadzam się! ... motyla noga!!! ;)

      Usuń
  5. dziękuję, zapraszam do kolejnych spotkań. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam zdjęcia na polach i otwartych przestrzeniach - jak zawsze miło było tutaj zajrzeć i cieszyć oko - pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trznadle niczego sobie...takie bajkowe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, dostawały to dziwne słońce przez cienką warstwę chmur i świeciły jak jarzeniówki :)

      Usuń
  8. Faktycznie udany. A ponieważ jestem głodny, jakoś mi się to skojarzyło z barem "U Dany" w Rusi nad Narwią, który tak przy okazji baaardzo polecam (żeby było jasne, nie mam z tym miejscem żadnych powiązań rodzinno-finansowych:)).

    OdpowiedzUsuń