Przez 4 godziny szwędania się tylko raz widziałem dziki. Niestety w sposób dalece niefotograficzny. Zostałem wywąchany, ponieważ jedno z kolejnych smagnięć wiatru odwinęło o 180 stopni!
Dochodziło południe, a ja mam tylko drozdy! W dodatku nie dały się jakoś szczególnie zbliżyć. Postanowiłem wrócić do samochodu. W piątej godzinie tułaczki wiatr jakby się ustabilizował i trzymał kierunek. Tym samym szedłem teraz pod wiatr. Hura! Nagle w mijanej trzcinie usłyszałem rumor. Byłem pewny, że harcują dziki. Klęknąłem w oczekiwaniu na wyjaśnienie sytuacji. Trzcina była tak gęsta, że dopiero po chwili zorientowałem się, że to lis poluje. W samo południe. Zacząłem wydawać dźwięki paszczą naśladując przerażoną mysz. Zadziałało, utrzymałem lisa w ciekawości przynajmniej przez dwie minuty. To wystarczyło, by zrobić kilkadziesiąt zdjęć.
W momecie, w którym zacząłem fotografować kamień pod pozorem zastanowienia się czy leży w tym miejscu od ostatniego zlodowacenia, uznałem że osiągam maksymalny poziom histerii.
Szczęśliwie "złapałem" drozda, a planowałem to już dwa dni wcześniej.
Zrobienie zdjęć parze gąsiorków, nieco, ale tylko nieco mnie uspokoiło. Zobaczcie co to znaczy duma ze swojej partnerki!
W drodze powrotnej robiłem już ... ujęcia środowiskowe z samcem zięby w roli głównej.
I jednak szczęście uśmiechnęło się, a jest niezbędne w tej pasji.
Pierwsze "cmoknięcie myszy" zwróciło jego uwagę.
Konsternacja!
I rzut oka na ... mysz! ;)
1 - myślałam, że to tu stoi drozd i go nie widzę, a może to zdrewniały dinozaur
OdpowiedzUsuń2 - w Puszczy Nap-Ram. spadł śnieg
3 - oooo!, wszystko ze mna w porządku, jest drozd i go widzę
Cudowne zdjęcia gąsiorków, jak na japońskich obrazkch i lisie świetne. Gratuluję!
NIc lepszego nie wymyślę niż komentarz Grażyny Ciechanowskiej. Podpisuję się pod nim obiema łapami.
UsuńGrażynko, rozbawiłaś mnie komentarzem, uwaga o śniegu - super :))) dzięki!
UsuńBeatko, niczego lepszego nie wymyślę niż odpowiedź Grażynie :) dzięki !!!
Bardzo ciekawe podejście do tematu. To szczęście mieć takiego ojca.
OdpowiedzUsuń;) to nie ja mam takie podejście, to natura podpowiada co napisać ;)
UsuńOj gąsiorki zdecydowanie przebiły wszystkie fotki,chociaż pierwsze zdjęcie jest również piękne.Jak je zobaczyłem od razu skojarzyłem z moją drugą pasją ,akwarystyką naturalną.Dążenie do tego typu klimatów w akwarium swego czasu zajmowało mi dużo czasu.Ostatnio również skutecznie na pisk myszy udało się zachęcić liska do współpracy.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Paweł, te gąsiorki poważnie poprawiły mi dziś humor :) Też mam akwarium - 400 l. - pyszczaki.
UsuńWidzę że mamy podobne zainteresowania,Twoje pierwsze zdjęcie zainspirowało mnie do pokazania mojej drogi akwarystycznej na FB.Pyszczaki ładne,terytorialne rybki ,ale nigdy do nich mnie nie ciągneło,w akwarium uwielbiam uprawę roślin wodnych.
OdpowiedzUsuńno tak, w moim pyszczakowie nie ma ani jednej roślinki, same kamienie :)
UsuńFarciarzowi nawet wiatr dobrze zakręci! Fajne są zwłaszcza gąsiorki, zwłaszcza że identyczne pojawią się niedługo na jednym z zakumplowanych blogów :) PS> Lis przypomina mi mnie samego z czasów, gdy byłem niesłusznie przetrzymywany w tzw. kojcu.
OdpowiedzUsuńmogłeś nie wspominać o tej niesłuszności, przecież to oczywiste, wszyscy w Polsce siedzą za niewinność :)))
UsuńPara gasiorkow! bo tez lubie fotografowac ptaszki gdziekolwiek jestem...a i lis niczego sobie, masz szczescie do zwierzat albo mieszkasz gdzies gdzie zwierzat mnostwo, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję, a to szczęście można też wymiennie nazywać umiejętnością podchodzenia zwierząt :)
Usuń