niedziela, 30 sierpnia 2015
Jeleń na ... tablicy!!!
Las opuściłem po północy. Być może dlatego nie zdziwiło mnie, że rano zaspałem. Qrde, wstałem o 6.00!!!
Makabra. Nerwowa zrywka, podstawowe czynności, w tym te najważniejsze (czyli zabrać aparat ... acha - KARTA!!! ... no!) i jak zwykle bez śniadania do lasu.
Nie liczyłem na zbyt wiele, bo niemal siódma, to zwykle godzina mojego powrotu. Musiałem pogodzić się ze scenariuszem o tajnym i nic nie znaczącym kryptonimie - "plan B".
Plan B zakłada, że o tej godzinie las już niczego sam z siebie nie da, więc trzeba to samemu wziąć.
"Samemu wziąć" w przypadku Puszczy ma już znaczenie. To upierdliwie ciche skradanie się, ani jednego normalnego kroku, wszędzie jak duch, powolutku. To jedyna szansa na wyrwanie czegoś ze szponów czujnego już o tej porze i rozbudzonego lasu. Z jadącego samochodu zauważyłem chmarę jeleni z dziesiątakiem na czele. Pomyślałem, że może nie będzie tak źle.
Na pierwszy ogień poszedł szarak.
Na kartce przygotowanej na takie spóźnione wypady, pod tytułem "Na co liczysz śpiochu" są dwie rubryki:
1. frajerska wtopa!
2. o dziwo udało się!
Ze względu na niewiarygodnie niewielką odległość od zająca, sesję z nim zapisałem w drugiej rubryce.
Oczywiście siedział w tak zacienionym miejscu, żeby tylko nie ułatwić mi zadania. Z drugiej strony, uznał, że go nie widać i dał się dzięki temu podejść.
Poniższa wiewiórka jest chyba z tego samego klanu, bo ledwo ją zauważyłem w cienistościach drzewa.
Jakby tego było mało, spotkałem sarnę za tak gęstym parawanem gałęzi, że rubryka "frajerska wtopa" przyjęła kolejny plusik. Dwie godziny wcześniej, miałbym ją na otwartej przestrzeni. Ale zdjęcie ma jakiś urok środowiskowy, przynajmniej wiadomo, że byłem w Puszczy! :)
Aby odrobić straty, wyszedłem (aczkolwiek bez wiary) na leśną polankę. A tu niespodzianka!
W porannych promieniach słońca wyciągał się i wygrzewał koziołek. Nie udało się bliżej podejść, bo w cienistej części polanki straż trzymały aż trzy sarenki.
Zamknięte oczy i koci grzbiet, wiele mówią o błogim stanie w jakim się znajdował :)
Bezowocnie spędziłem kolejne dwie godziny w liściastej części Puszczy. Jedyny jeleń jakiego spotkałem, był tu ... na tablicy! Dobre i to, ale plusik poleciał do pierwszej rubryki :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale piękne zdjęcia! Szczególnie podoba mi się szarakowa seria :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) szarak, to szarak, lubię je fotografować :)
UsuńKoziłek, uosobienie niedzielnego porannego leniuchowania, zające Cię kochaja, więc nie dziw, a i ruda darzy uczuciem. Ja dzisiaj poszłam do starego lasu o 9.00 i przyniosłam jedną czarna wiewiórę i jednego kowalika, a przy dojściu do pięknego widokowego miejsca natrafiłam na kład, półcięzarówkę i grube męskie dowcipy. Nie chcąc być zauważoną zlazłam po stromej ścianie wąwozu obrośniętej głównie pokrzywami do bagnistego wypływu, poczekałam aż odjadą i wróciłam z niczym do domu:)) Fajny tekścik!
OdpowiedzUsuńza quadami nie przepadam! współczuję Ci takiego wyjścia.
UsuńTe oczy! Żeś uchwycił!
OdpowiedzUsuńcieszę się z ostrości na oczach, bo zdjęcia robiłem z ręki przy czasie 1/80 sek.
UsuńTe oczy... O rety, ależ uczta dla moich patrzałek :). I tak bliziutko. Czuję miękkość futerka :). A koziołek mnie rozłożył na łopatki, nawet nie wiedziałam, że pozwalają sobie na taki relaks. Całe życie człek się uczy i tak "gupi" zemrze :). Dla mnie te fotki są po prostu świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna
PS. Znów nie nadążam :).
Kasiu z Olsztyna, no wiesz, ja tak trochę kokietuję, trochę samosiębiczuję, Polacy to uwielbiają, jak ktoś zrobi z siebie pierdołę, pokaże słabe strony, a tekst tylko na tym korzysta :)))
UsuńKoziołek rzeczywiście zaskakująco zrelaksowany, ustawił się w pierwszych promieniach wschodzącego słońca i odzyskiwał temperaturę po chłodnym poranku :)
Ludzie, dziwię się żeś sobie plusów ujemnych na karteczne nastawiał. Wiewiór w cienistym lesie przepiękny kolor zyskał. Urzekający jest.
OdpowiedzUsuńno wiesz, są plusy dodatnie i plusy ujemne, tym razem wybrałem te drugie ;)
UsuńWiem, przecież to klasyk stylu retorycznego i dodatkowo specjalista od elektryki wypowiedział
UsuńCzy zdarzyło sie Panu kiedyś zostać zaatakowanym przez zwierze w lesie ? Np przez dzika czy jelenia na rykowisku. Może przynajmniej jakas sytuacja w której poczuł Pan strach ? Karol
OdpowiedzUsuńdwukrotnie ruszyła na mnie locha, szczęśliwie markowała atak. Strachu w lesie nie poczułem nigdy, nawet gdy w Szwecji powiedziano mi, że tam gdzie chodzę, jest niedźwiedzica z młodym. Mam nadzieję, że to się nie zmienie, czyli strachu nie poczuję. Oczywiście nie jestem lekkomyślny, więc pewien rodzaj niepokoju towarzyszy mi, gdy np. klęczę 10 metrów przed lochą z młodymi. O ataku jelenia na człowieka, z wyjątkiem jednej sytuacji w zagrodzie ośrodka hodowlanego, nie słyszałem. Wyobrażam sobie, że taki atak mógłby mieć miejsce wyłącznie w wyniku pomyłki jelenia, absolutnie nie w wyniku chęci ataku na człowieka. To roślinożercy, nie mają takich instynktów, nawet w okresie rykowiska, gdy są pobudzone.
UsuńI tytuł się wyjaśnił:)
OdpowiedzUsuńno ... tak i całe szczęście :)
UsuńFoty fajne szczególnie szarak leśny :) Krzysiek wiesz jskie są konsekwencje w przypadku gdy straż leśna złapie człowieka w rejonie gdzie obowiązuje taki zakaz ? Pytam bo wiem że i u mnie są takie znaki i wolałbym być przygotowanym na taką ewentualność.
OdpowiedzUsuńnormalnie wiem, ale szczęśliwie mnie się w lesie złapać nie da ;)
UsuńNo to ja wiem że jesteś dobrze zamaskowany. Ale mi też chodzi o konsekwencje złapania mojej osoby w takim terenie.
UsuńPaweł od 500,00 w górę w zależności od tego co jeszcze Ci przypiszą. Bo jak Strażnik uzna, że np. rozgoniłeś rykowisko, to i 5000,00 może być, jak przy okazji to wszystko wydarzyło się na terenie rezerwatu, a Ty wjechałeś samochodem, to bracie taniej będzie będzie jak poprosisz Strażnika o pożyczenie na chwilę pistoletu. Najwyżej go sobie potem wyczyści ;)
UsuńNo to jednym słowem trzeba wiać jak się ich zobaczy. Dzięki za info :)
UsuńTyle razy bywałam w lesie, ale z ich mieszkańcami, jak na tych zachwycających zdjęciach nie sposób było się mi spotkać.Czyżby, aby to było możliwe, należałoby zakraść się na teren ostoi zwierzyny? Zapewne nie, ale trzeba bardzo znać las i jego życie. Antonina
OdpowiedzUsuńnie Antonino, ja na teren ostoi wchodzę 2 -3 razy w roku. Wbrew pozorom nie jest jej tam absolutnie więcej niż w innych częściach lasu. Rzecz nie w tym w jakim jesteśmy lesie, ważniejsze jest jak w nim jesteśmy, jak się poruszamy. Oczywiście pora dnia jest kluczowa. Aby zapewnić sobie większe prawdopodobieństwo obserwacji należy być w lesie albo bardzo rano, albo zostać do zmroku. Oczywiście w południe obserwacje również sa możliwe, ale szanse spadają wielokrotnie.
Usuńdziękuję za odpowiedź, i podpowiedź, ale tak ranne wstawanie, to nie dla mnie. Antonina
Usuń