sobota, 9 stycznia 2016

Biała stopa!

Nie żartuję, chyba zmienię tytuł bloga. Wydaje mi się, że "BEZ ŚWIATŁA" najtrafniej oddaje większość tego co wyprawiam z aparatem. Nie dość, że w lesie, nawet w słoneczny dzień zawsze dominuje cień, to nawet gdy wybieram się na otwarty plener, jest to pora doby, która nie daje szans na opuszczenie krainy cienia! Tak lubię, tak kocham i tak decyduję. Powinienem mieć raczej ksywkę "Leśny Hades" :)))
Chyba się uzależniam od przedświtowych niebieskości tej pory roku. Przy dzisiejszym zalewie nienagannych "atlasówek" wolę chyba robić zdjęcia, które są wykradzione z trudnej fotograficznie okoliczności.
Cena jest spora, bo rzadko wychodzą, a jeszcze rzadziej komukolwiek się podobają.
Cóż zawsze trzymałem się z dala od populizmu i jak to powiedział Lord Farquaad w Shreku -

"Rycerze, otwieram turniej rycerski, zapewne wielu z Was zginie, ale jestem na to przygotowany!" :)))
Mnie ta kwestia zrzuciła z fotela, widowiskowo jakiś czas miotała po podłodze, odnowiła zajady i na dłużej pozostawiła zakwasy mięśni brzucha ... tak było!

Zgodnie z tą filozofią, wiem, że większość moich zdjęć nie musi się podobać, ale jestem na to przygotowany :)
Od razu powiem - nie pracuję teraz nad komentarzami typu; ależ skąd, Krzychu, to naprawdę fajne foty ... itp. Nic z tego.
Kradnę, podglądam, przegrzebuję, szpieguję i utrwalam w półmroku w złą i słabą pogodę jak się da i co się da,
Tak w skrócie mogę określić to, co mnie aktualnie kręci najbardziej.


 Ciemne plamy sylwetek koziołka i sarny na długo przed świtem mają jakąś tajemnicę. Z pewnością to samo zdjęcie zrobione za dnia, nie miałoby dla mnie żadnej wartości. Tu sam fakt, że wyszły w miarę ostro jest nagrodą.

O tej porze dnia wszystko jest inne. To przecież mniej znana rzeczywistość.

Nawet rudelki obserwowane ze znacznych odległości, choć są niemal bezkształtnymi plamami, mają to coś. (wg mnie oczyw.)



Biała stopa - tak myśliwi określają teren przykryty śniegiem. Dziś może jeszcze nie była to typowa biała stopa, ale o takiej ... podbielonej można już powiedzieć. Puszcza zaczyna się ostrożnie stroić w zimowe szatki. Uwielbiam to. Niestety z powodu temperatury i ostrego przeziębienia, nie mogłem dziś połazić tak jak lubię. Zajrzałem więc tylko na chwilę do serca Puszczy.

Chyba drugi raz w życiu jestem przeziębiony i nie bardzo wiem o co chodzi :)
No nic, jutro już pewnie będę zdrowy, a jak nie, to przynajmniej będę lepiej udawał zdrowego.

Wiatr kołysał przewodami, a gołębie zabawnie starały się utrzymywać równowagę. Próba pokazania tego jednym zdjęciem jest głupia, ale mocno wierzę w Waszą wyobraźnię :) Sterówki ich ogonów na zmianę rozczapierzały się i zwężały, a głowy chodziły nieustannie góra-dół. :)

A ten gdzie się schował?!?

Można by powiedzieć, że zdjęcie zrobione dżastontajm! (pisz. just on time)

Kwiczoły w ogóle bezpardonowo urzędowały rano na głogach.

A teraz na deser fota, na którą bardzo dziś liczyłem! Wiem, wiem, samochwalstwo, ale zakładam, że mi, amatorowi, wciąż przystoi cieszyć się z własnej pracy. Co innego gdybym to robił zawodowo! Ooooo, wtedy nie wypadałoby, wtedy musiałbym być ciągle niezadowolony ze swojej pracy, a nawet klasyczny foch byłby mile widziany.

No powiedzcie, że jest coś w tych porankowych niebieskościach!
ISO 1600 dało miłą oku miękkość, a drzewa zbudowały takie plany, na jakie długo czekałem.
Gdybym dysponował takim wypchanym koziołkiem i takąż sarenką (tfu! obym nigdy nie dysponował!!!) ustawiłbym je dziś dokładnie w tym miejscu. Na szczęście Bogini Lasu zadbała o moje interesy ;)

Na koniec już tylko pozostaje mi przeprosić za subiektywizm, egocentryzm i słabo kontrolowany ekshibicjonizm fotoideologiczny, ale raz na jakiś czas każdy, nawet Leśny Lud, potrzebuje podzielić się nieco ... sobą ;)



23 komentarze:

  1. A ja i tak nie rozumiem dlaczego zdjęcia, a nie filmiki...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to drogi Irosławie mocno przydługi temat. To jak rozmowa dlaczego winyl, a nie CD, to jak rozważanie czy zegarek analogowy czy elektroniczny, to jak wybór między byciem w lesie, a oglądaniem go w TV. Z całym szacunkiem dla filmu, bo ma swoich Mistrzów, ja wybieram zegarek analogowy. Fotografia jest magiczna, zatrzmuje chwilę, ma niezwykle silną determinację, bo kadru poprawić się nie da. W zdjęciu ostatecznie widać, co autor chciał pokazać. Film ma wiele zmiennych, pokazuje kilkadziesiąt klatek w ciągu każdej sekundy, a zdjęcie .. jest jedno i musi/powinno się obronić, czyli powiedzieć wiele. Film trwa, pokazuje w wielu odsłonach pewną historię, dopowiada i podpowiada w sposób ciągły, nieustanny. Ech, musiałbym chyba książkę napisać, by wyczerpać to wszystko co mi się kołacze :)

      Usuń
    2. A wiesz ile można by szybciutko naszukać argumentów na obronę filmu...?
      Np. jeden z jeleni utykał, bądź ryczał inaczej niż drugi, a o ptakach nie wspomnę... :))

      Usuń
    3. to oczywiste, mało tego, nie wartościuję, żadnej z metod pokazywania przyrody, po prostu wybieram fotografię :) Film jest bezcenny w prezentacji biologii gatunku. Fotografia w tym momencie odpada. Płyta CD też ma wiele zalet. No cóż ... analog :)

      Usuń
  2. Ja tez bym się cieszyła ze potkania w szarówce bo ostatnio tylko ślady widuję. Fajny plan na 2. Ale z tęsknoty za kolorem wybieram kwiczoła w dębowych liściach :))
    Jeśli nie wiadomo o co chodzi z przeziębieniem, trzeba zrobić testy wiadomo na co, a poza tym wypróbowałam ostatnio na sobie duże ilości witC. 5 x dziennie 1000 mg rozpuszczalną i do tego co 2 godz 2 tab Aceroli( koniecznie Sanbios i bez plusa) no i dużo pić. Po dwóch dniach przeszło jak ręką odjął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, dzięki Grażynko, zastosuję się :) kwiczoł się nieźle wdębił! ;)

      Usuń
  3. Piękna relacja z krainy mroku :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. O żesz! Leśny z gilem? Świat się kończy :). Do podpowiedzi a propos powrotu do formy mega skuteczny jest czosnek, ale jak zapewne wiesz paskudny w odbiorze :). Nawet jeśli pacjent lubi, to jego otoczenie już nie bardzo :). Będę trzymać kciuki, żebyś szybciutko wyzdrowiał :). Jak dla mnie możesz się cały czas obnażać takimi zdjęciami. Ja niestety nigdy nie jestem przygotowana na Twoje fotki i mogę tylko jęczeć z zachwytu. Puszczański dukt i dżastontime i cudowność ostatniego zdjęcia to moi dzisiejsi faworyci. Zresztą trochę już mnie znasz, to wiesz, że wszystko co Matka Natura pozwoli utrwalić wywołuje we mnie euforię. Mój karmnik napadło dzisiaj stadko wróblaszków i miałam radochę jak rzadko, kurczę, nawet wróblików jest coraz mniej...
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) napisałaś Leśny z gilem, a ja stary zboczeniec, zacząłem się zastanawiać gdzie umieściłęm zdjęcia gila! :))))))))))
      Z wróblami od lat jest problem. Zmiana technlogii ocieplania budynków, worki na śmieci, zamykane śmietniki itd. powodują gwałtowny spadek ich liczebności. Niestety.

      Usuń
  5. Się nagadał, natłumaczył, a ja i tak uważam, że zdjęcie 4,6, 7 i ostatnie są na prawdę jednymi z lepszych jakie tu widziałam :) Zdjęcia dwu- najwyżej trójkolorowe są najlepsze.
    P.S. na przeziębienie polecam najlepsze na świecie kombo, stawiające wszystko na nogi: herbatka z wyciągiem z imbiru (6-8 cm obranego i startego imbiru zalewasz wrzątkiem, zaparzasz pół dnia, po czym do herbaty w proporcji 1:1)i szyszkami chmielowymi ( świetne na górne drogi oddechowe) plus oczywiście czosnek (do inhalacji lub jedzenia), prawdziwy miód, propolis w sprayu na gardło plus polecam wiosną zrobić sok z kwiatów bzu czarnego - mikstura która ratuje z najgorszych stanów. Ach, no i olejki tymiankowe na katar, i herbatki z choinki, i pączków, i gałązek np. brzozowych...Niestety, wit. C w tabletkch praktycznie nie wchłania się i nie ma potwierdzonego działania, tak samo jak ten magiczny rutozyd, a NLPZ-ty (czyli wszystkie scorbolamidy, gripeksy itp) stosuję już tylko jak na prawdę jestem obłożnie chora (co nie zdarzyło mi się od baaardzo dawna). Na zdrowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mglista Stopo, ale mnie zaskoczyłaś wyborem! no no nooo :) Masz podobną wrażliwość! Jestem w szoku! To się prawie nie mogło wydarzyć :)
      Imbir mam chyba na drugie :) Każdy dzień zaczynam od zaparzonego imbiru z cytryną. Uwielbiam.
      Dziś juz jest OK :) Dziękiiiiiiiiiiiiii

      Usuń
  6. Zapraszam do mnie już jest zapowiadany post o kopytnych. Ostatnie zdjęcie świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można by rzec o racicznych :) Rudziku, wpisałem Ci komentarz - gratuluję!

      Usuń
  7. Mimo braku światła - zdjęcia bardzo dobre, oddają życie lasu.
    Pozdrawiam, zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie na tym pokazaniu prawdy zależy mi najbardziej :) zaglądam, zadglądam :)

      Usuń
  8. ależ skąd, Krzychu, to naprawdę fajne foty ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja Cię kiedyś zgubię w środku największego lasu, zobaczysz! :)))

      Usuń
  9. Ewidentnie Leśny Hadesie jesteś w okresie niebieskim (co jest nawiązaniem do niejakiego Picasso - tez miał taki). Ale kwiczoł pałaszujący głogi najpiękniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Picasso miał taki okres, bo mu zabrakło żółtej farby, a mi chyba głównie czasu na zmianę nastawień w aparacie :))))

      Usuń
    2. I popatrz jak BRAK jakikolwiek może do fajnych efektów doprowadzić

      Usuń
    3. Przeczytałam co napisałam i dotarło do mnie, że jednak nie jakikolwiek, bo brak rozumu niezbyt dobrze rokuje.

      Usuń
    4. Nie nooo, brak rozumu, ale kontrolowany, jest często ojcem kreacji, odkrywczości czy czego tam jeszcze. Często czegoś nie robimy, bo nieco wcześniej do głosu dochodzi rozum i mowi, że to nie ma sensu. Błąd założenia. Trzeba próbować. Często gdy zawracałem rozum, działy się fajne rzeczy :)))

      Usuń