niedziela, 29 maja 2016

heroiczna sarna!


Tak budziła się sobota w Bartągu, który oczywiście mijam pierdyliard razy w roku. Mgły snuły się nisko, skrupulatnie ale malowniczo wypełniając wszelkie zagłębienia terenu. Takie rzeczy są standardem na pofałdowanej lodowcem Warmii. Za kwadrans pojawi się nad horyzontem tarcza słoneczna.

W tejże wsi, często widuję wędkarza na pomoście. W sytuacji, w której mgła zadbała o jego prawa do wizerunku, zdecydowałem się na utrwalenie widoku.

W mokrym i wciąż ponuro ciemnym lesie, przywitał mnie Pan Zięba. Mimo szumów wynikających z wysokiego ISO, spodobało mi się to rachityczne i rozproszone niebieskawe światło.

Las był całkowicie mokry, jego mieszkańcy również.

Gdzieś w oddali, pośród dorodnych świerków, polował lis.

Z bliska okazało się, że jest mokry jak nomen omen ... kura! ;)

Trochę pojaśniało, ale gil jak na złość ukrył się pod opadającym parasolem świerkowych gałęzi.

W pewnym momencie zorientowałem się, że sarna stara się mnie rozszyfrować.

Szczęśliwie stałem za świerczkiem i nie mogła mnie zobaczyć.

Bardzo się starała, jednocześnie potrafiła zadbać o własne maskowanie.

Dopiero teraz zorientowałem się skąd ta czujność. Mama nie była sama.

Piękny widok, ale zrobiło mi się bardzo głupio, że zakłócam jej spokój, choć spotkanie było oczywiście nieplanowane.



Jej zachowanie całkowicie mnie rozbroiło. Wiedziała, że coś niepokojącego kryje się w bezpośredniej bliskości. Sarna waży od 15 do 25 kg. Ja - 110 ale ona o tym nie wiedziała.  Każda tego typu sytuacja, w ocenie zwierzęcia jest odbierana jako bezpośrednie zagrożenia życia. Mimo tego, że przestraszone serce prawdopodobnie podeszło jej do gardła i najchętniej by uciekła, nie zrobiła tego. Wiedziała, że malec nie nadąży, więc mimo lęku została zapewniając mu opiekę. Mało tego, chodziła w kółko i starając się mnie wypłoszyć, przestraszyć, uderzała kończynami w podłoże. Te drobniutkie raciczki, determinacja matki ... nie jestem przesadnym romantykiem czy jakimś szczególnym wrażliwcem, ale ta scena miała spory ładunek emocjonalny. Ogromna Puszcza, stare wielkie sosny, obcy zapach i jej malutkie ciałko jakby rzucone z innego, lepszego świata. Patrzyłem zauroczony zjawiskiem w jej nieprawdopodobne, matczyne oczy i coś nagle ścisnęło mnie za gardło. Cała ta chwila mocno mnie wzruszyła. Nigdy więcej nie napiszę, że sarny są histeryczkami! Zaprezentowana przez tę kruszynę postawa radykalnie odmieniła moje zdanie na temat tych miniaturowych bohaterek. Jej ucho świadczy o tym, że niejedno już widziała i przeżyła. Długo będę ją wspominał!

Nie poszedłem za nią, odwróciłem się i zawróciłem. Nie żałuję, las za moimi plecami był magiczny!
Jeszcze długo słyszałem jej poszczekiwania.



 Gdy ujrzałem tego jelenia, w ostatniej chwili zredukowałem zoom. Mogłem zrobić mu portret, ale ze względu na ilość publikowanych na tym blogu jeleni, postanowiłem pokazać urok tego siedliska.
Osądźcie sami, chyba było warto? Przepiękny las warmiński i jego mieszkaniec.

 Tak wychodzą zdjęcia, gdy obiektyw zachodzi mgłą :))))
Nie mogłem zrozumieć co się dzieje.  W tym miejscu nie było mgły, przykładam oko do wizjera ... mgła! Patrzę normalnie, nie ma mgły, wizjer - ponownie mgła! Patrzę na soczewkę obiektywu ... wszystko jasne, pokryty miliardem kropelek :)

 W tym samym czasie, w lesie liściastym, rzeczy miały się następująco.

Pamiętacie może film "Dom latających sztyletów"? Tam był taki niesamowity zielony las bambusowy. Znalazłem podobnie zielony las. Bambusów nie znalazłem :))

https://www.youtube.com/watch?v=dcwKEA1UwaA
to link do tego filmu ;)

24 komentarze:

  1. Mokła kura ... :)))) hahahaaa wiewiór mi się strasznie podoba! tzn zdjęcie z wiewiórem... ale opis spotkania z mamą sarną po prostu mnie zauroczył... czytałam kilka razy :))) piękne spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, starałem się by opis choć w części oddał urok tej obserwacji, więc Twój komentarz bardzo mnie ucieszył - dziękuję :) A z wiewiórem, z tą jasną plamą światła za uszami, bez której to zdjęcie nie miałoby sensu, to taki fotograficzny toto-lotek. Udało się trafić, choć zasługi w tym mojej nie ma - fart! :)))

      Usuń
  2. Pięknie i magicznie! A maluszek z sarnią mamą - sama słodycz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyroda jest piękna i magiczna i czasami udaje się to pokazać.

      Usuń
  3. Magiczne zdjęcia Cudownie pokazane i ... opisane !!! Bardzo mi się to podoba.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne spotkanie z sarną i koźlakiem i pięknie o tym napisałeś. Parę dni temu widziałam nad stawem kozę z bliźniakami, nieźle brykały i już nie były kropkowane, albo pod słonce nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, miałaś świetną obserwację. Dwa lata temu fotografowałem kozę z bliźniakami, w tym roku jeszcze takiej nie spotkałem. Zresztą co ja się dziwię - Ty masz tam u siebie WSZYSTKO! :))))

      Usuń
  5. Gdyby post porównać do podaży a komentarze do popytu to byłbyś cholernie bogaty ( w sensie materialnym ). To co tu komentować.... jest kolejna bomba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście pozostaje mi bogactwo przyrody, która hojnie się ze mną dzieli ;)

      Usuń
  6. Dzielna sarnia mama! Chociaż taka odwaga nie zawsze popłaca, czasem lepiej po prostu bezpiecznie się oddalić zamiast straszyć "potwora" swoimi malutkimi raciczkami :)
    Las Warmiński jak zawsze piękny, uwielbiam jeździć w tamte okolice :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie spotkanie miałeś z tą sarenką :) mi raz tylko udalo się spotkać takie maleństwa, jednego dnia. W jednym miejscu była jedna syrenka, a kawałek dalej bliźniaki świeżo po narodzinach.
    Podoba mi się to zdjęcie z jeleniem w swoim środowisku. Takie fotki są bardziej naturalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podoba :) dzięki. Mam w planie robić coraz więcej zdjęć środowiskowych. Co mogłem już sportretowałem, nuda - wystarczy wejść na WIKI :)

      Usuń
  8. Historia Mateczki Bojowej niezwykle wzruszająca. Zdjęcia lasu przeszywanego sznurami światła zawsze kojarzą mi się z interwencją Boską. Więc pewnie ty też zostałeś obdarowany przez..... (w miejscu kropek wstaw co tam chcesz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przez ... naturę :) Roztrząsanie istoty natury, jej początków i panujących zasad, pozostawiam mądrzejszym ode mnie. Ja tylko komentuję, a w zasadzie komentuję tylko to co widzę. :)

      Usuń
  9. Bardzo wzruszający opis sarniej mamy. Taka jest własnie natura... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Pani Ewo, taka jest właśnie natura. Każde moje z nią spotkanie staje się przyczynkiem do jakiejś osobistej emocji, a czasami udaje się nią podzielić :)
      Bardzo cieszy mnie Pani komentarz - dziękuję :)

      Usuń
  10. Jakie śliczne sa sarniątka. Te kropeczki są słodkie. Też ostatnio się przyglądałam mamie z młodym ale nie miałam takiego widoku, bo mój mały był cały zakryty wysokimi trawami i tylko uszy wystawały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety tak to właśnie najczęściej wygląda ... trawa :) Tym razem miałem szczęście. Następnym razem Twoja kolej :)

      Usuń
  11. A niema aparatów z osuszaniem soczewki ? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, i to by było coś! ale prądożerne cholerka - soczewka sucha, a prądu na ruszenie migawka zabrakło :)))

      Usuń