wtorek, 8 listopada 2016

Szpicak mocno przyszłościowy!

Pisałem ostatnio o tym, że mój aparat ma wyraźne fito-preferencje.
Ile razy ma do wyboru złapanie ostrości na zwierzę lub pojedynczą trawkę w pierwszym planie, wybierze tę cholerna trawkę!
Tym razem sytuację miałem czystą, łania z cielakiem przebiegała i gdy jeszcze były przede mną, nie było w pierwszym planie najmniejszej nawet trawki ... co za fart pomyślałem naciskając na spust migawki.
W tamtym momencie nie pomyślałem nawet, że mój fitolubny aparat, doszuka się upiornych trawek w drugim planie!
Muszę przyznać, że w poszukiwaniu chaszcza bywa upiornie konsekwentny!
Poniżej efekt absolutnej niezależności mojego sprzętu:


No cóż, to wszystko na szczęście wydarzyło się w ostatnich minutach tej eskapady.
Początek ..., a początek był całkiem miły dla oka.
Gdy las spowijały jeszcze niebieskości poranka, w oddali leśnej drogi zauważyłem stadko jeleni.
Łania prowadziła cielaka, dwa szpicaki i dwie młódki.

Ten odcinek drogi przyniósł mi już wiele spontanicznych obserwacji. Popatrzyliśmy na siebie i tyle. W tym aspekcie była to obserwacja bez ingerencji w środowisko, czyli niemal metoda badawcza ;)
Tematem badania byłoby określenie wpływu fotografa na zachowanie młodocianych jeleni przy zachowaniu odległości kilkudziesięciu metrów.
Wniosek - wpływu nie stwierdzono, jeżeli chwilową uwagę szpicaka uznamy za brak reakcji :)

Rzecz jednak miałaby się zupełnie inaczej gdybyśmy zbadali jaki wpływ wywiera zaskakująca obecność młodych jeleni na fotografa!
(chciałem użyć frazy "zgoła inaczej", ale ... dziwne to jakieś, nie wiem skąd się wzięło, a telefon do Miodka i Bralczyka gdzieś mi się zapodział ;) ) 
No właśnie ... miałem w planie iść w prawo, z ich powodu poszedłem w lewo!
Tak rozpoczął się mój kilkunastokilometrowy, nieplanowany w tym wymiarze, przemarsz przez Puszczę.
Najpierw usłyszałem obok głowy niemrawe stukanie.
Obracam się, metr ode mnie dzięcioł, w jakimś sennym chyba marazmie, wiedziony bezkoncepcyjnym nawykiem otłukiwał drzewo ale raczej nie wiedział co czynił. Sądzę tak, bo nie zauważył mnie, a uwierzcie trudno mnie nie zauważyć, zwłaszcza z metra!
Tradycyjnie było ciemno i z tych zdjęć nic nie wyszło. Gdy w końcu mnie spostrzegł, zaczął miotać się między gałązkami i sądziłem, że jak już wyplącze się z tego drzewa, poleci do Australii, byle dalej ode mnie! Jednak nie. Usiadł na pobliskiej sośnie i wtedy ja również mogłem ochłonąć i go sfotografować.


Oczywiście musiał "napinkalać" tą znerwicowaną łepetyną, która jak widać albo stuka albo się kręci! W tych warunkach okazał się mało fotogeniczny.


Mijał czas, który nie istnieje, więc nic się nie działo ... nic.
Nieco zrezygnowany skręciłem w stronę ogrodzonych (a jakże!) nasadzeń leśnej uprawy.
Skręciłem i myślę ... po jaki grom idę w stronę tych oświęcimskich grodzeń! Przecież tam nic się nie wydarzy! Ani to piękne, ani ciekawe, ani potrzebne.

Jakież było moje zdziwienie, gdy na granicy grodzenia, zauważyłem łanię czochrającą się o pień młodego drzewa.

Ona nie przytuliła się do pnia by posłuchać dzięcioła, choć to dopiero byłaby historia! :)
Ocierała się mrużąc oczy z zachwytu.
Grodzenie nie dodaje uroku tym zdjęciom ani pikanterii tej obserwacji, nie mniej jednak miejsce spotkania zaskoczyło mnie.

Poniżej zamieszczam specjalnie całą sekwencję odejścia łani. Zróbcie tak:

1. naciśnijcie na pierwsze zdjęcie łani tak, aby wyświetliło się w odrębnym oknie.
2. scrolujcie myszą do przodu i do tyłu, tak, aby szybko wyświetlały się kolejne zdjęcia w tym oknie.
3. otrzymacie poklatkowy "film" z tej obserwacji :) - fajna zabawa!








Ten przykuc, nisko prowadzony zad jest typowy dla zaniepokojonej łani, która musi odejść w stronę, w którą nie chciałaby tego robić. A dlaczego musiała się tak zachować?
Bo po tej stronie został jej cielak! Bała się przedefiladować przede mną, ale musiała. Niestety.

Kilka kilometrów dalej zrobiłem takie zdjęcie. No zgadnijcie co to my tu mamy??? :)

 Na pierwszy rzut oka nieco dziwna sytuacja :) Jakaś drewniana konstrukcja zdająca się wisieć na drzewie :)

 O jeziorze, do którego dotarłem, słyszałem legendy już ponad 30 lat temu! Otoczone tajemnicą, niedostępne, urocze. Gdy jest się tu samemu w mokry listopadowy poranek ... ech, ileż człowiekowi towarzyszy atawistycznych odczuć i przemyśleń. Cisza ... odludzie ... cudownie!

Na niemal koniec, bo koniec był na początku opowieści, sfotografowałem tego ciekawskiego, ukrywającego się w świerkowym półmroku, młodzieńca.
Dość poważna kondycja świadczy o tym, że jest mocno przyszłościowym szpicakiem.
Będą z niego ludzie jak powiadają :)


No i tak to Panie o! że zakończę w ten głęboko dwuznaczny i filozoficzny zarazem sposób ;)

p.s.
niezbyt wyszukana dwuznaczność skrywa się w fakcie, że nie wiadomo czy zwracam się do Pań, czy do Panów ;)
A filozofia tego powiedzenia skrywa się w ... nie wiem w czym się skrywa ale brzmiało dobrze  :)))








12 komentarzy:

  1. Ja w końcu założę notesik z zapiskami co fajniejszych "powiedzonek" z tego bloga! Nieustannie mnie bawią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo Pani Ewo, to dla mnie OGROMNY komplement:) Dziękuję! :)

      Usuń
  2. No dobra ale nie rozumiem tej drewnianej konstrukcji, ona stoi na czymś, czy co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna, to jest wędkarski pomost typu wyspa. Z drabinką. Stoi na wodzie. Sfotografowany specjalnie z góry, ze ogromnej skarpy :) na jeziorze flauta, ani jednej zmarchy. Stąd ta iluzja zawieszenia w powietrzu :)))

      Usuń
  3. Rozanielona łania w porannej toalecie. To mój wybór na dziś. Może dorzucę jeszcze szpicaka - duuży chłopak, z nadzieja na dużego chłopa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeleń na ostatniej fotce chyba wiedział, że jest fotografowany - pozuje profesjonalnie:)
    Wszystkie zdjęcia cudo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, przede wszystkim dziękuję za odwiedziny! :)
      A ten młodzieniec miał pełną świadomość udziału w sesji, to fakt ;)

      Usuń
  5. O budowli myślałam, że to taki pomościk do skoków do wody, ale już wyjaśniłeś. Łania nie spuszczała Cię z oka, pies z płotem, ważne, że tam była i nie wiedziałam, że byk od młodości ma taką kosmatą szyję?
    PS
    Moje też "napinkalają"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie to są te różnice osobnicze, które stanowią o tym czy byczek jest tzw. przyszłościowy czy nie :) Ten zdecydowanie jest, a ta grzywa również o tym świadczy. Oczywiście jest już w szacie zimowej, co również poprawia jego wygląd :)

      Usuń
  6. Piękna łania maszeruje przed obiektywem - łaaał normalnie :) i to miejsce z jeziorem.... takie są moje ulubione :) a trawne wariacje aparatu to nie tylko Twój sprzęt wykazuje ;)))) świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, serdeczności za opinię, listopad nie rozpieszcza pogodą, na szczęście raz na jakiś czas udaje się zaobserwować :)

      Usuń