poniedziałek, 20 lutego 2017

raniuszek, zimowa perełka.

Zaliczane kiedyś do sikor ostatecznie wyodrębnione jako rodzina raniuszków.
I w pełni zasłużenie, bo mimo wielu podobieństw, różnią się jednak nieco.
Podobnie do sikor penetrują zakamarki gałązek czyli czynią te wszystkie akrobacje z zawisaniem głową w dół na jednej łapce włącznie.
Ale w przeciwieństwie do sikor, nie podejmują pokarmu z ziemi.
Mają inny, krótszy i słabszy dzióbek, więc lista dań jest również ograniczona.
Niemożność dobrania się do twardego pożywienia powoduje, że w trakcie ostrej zimy głodują.
Szukają larw i owadów w rozwidleniach gałązek, szyszeczkach olchy itp. miejscach. Gdy gałęzie są pokryte lodową glazurą, to dla nich trudny moment.
Wbrew temu co piszą o raniuszkach, spotykałem je również w środku ogromnych kompleksów leśnych. Z wyjątkiem okresów rozrodczych, nigdy nie są same, zawsze przemieszczają się w stadach. Słychać je z daleka, bowiem czynią niemałą zadymę jak na takie maleństwa. Często widuję je w jednym stadzie z sikorami. To może wynikać z jakiegoś wyrachowania, pewnie silniejsze sikory napoczynają coś, do czego raniuszki nie mogłyby się same dobrać.
Zdecydowanie za długie sterówki wyrastające z puchowego korpusiku, tworzą niezwykle uroczą kompozycję. Wyglądają jak wata cukrowa na patyczku. Są przepiękne.
Podobnie do sikor, są niesamowicie  ciekawskie, i kiedy nie wykonujemy gwałtownych ruchów, są w stanie usiąść bardzo blisko nas, by się przyjrzeć, a wręcz by spojrzeć nam w oczy.
Taki moment udało mi się wykorzystać. Są bardzo ruchliwe, więc sesja nigdy nie trwa długo. Tym razem, mam wrażenie, że mi się udało.
Szedłem w niedzielę za pierwszymi żurawiami, niestety ukryły się w wysokich trawach, ale po drodze dostałem tę nagrodę - reklamacji nie będzie! ;)






Wracałem naprawdę zadowolony i oczom mym ukazał się ... kod kreskowy!



Chwilę później z najwyższym trudem zauważyłem sarny. Dlaczego z trudem?
Opanowały sztukę kamuflażu do perfekcji - przyjrzyjcie się :)


Tę, którą spotkałem próbując dobrać się do pary żurawi, również trudno było dostrzec.

Całkiem fajne wyjście zamykał idący skrajem dużej polany śródleśnej, lis. 
Wabiłem go, jednak zostałem totalnie zignorowany. :)

Sporo niefotograficznych obserwacji, dziki, jelenie, sporo świeżych tropów łosi, jednak śnieg ciągle był głośny, wiatr silny, a to nie sprzyja podejściu zwierzyny.





27 komentarzy:

  1. Długo dzisiaj rozmawialiśmy o raniuszku, o jego pięknie, dostojeństwie i nieprzewidywalności. Mały niepozorny ptaszek a tak wielka tajemnica. Wzruszyłeś się, mogąc go fotografować i wcale się nie dziwię. Jest jakaś sprzeczność w tym ptaku. Nie wielkie rozmiary, delikatność a z drugiej strony nieprzychylne warunki w jakich żyje. Mały rycerz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawostką jest ich siła rozrodcza. Samiczka (waga 7-9 gram) znosi dwa razy w roku po 8-10 jaj, a każde ma średnio 1,1 x 1,7cm!!! Na Boga, skąd to maleństwo ma tyle energii???

      Usuń
  2. Ja w ogóle nie mam szczęścia do raniuszków, ostatni raz chyba dwa lata temu je widziałam, a o takiej sesji to tylko pomarzyć :/. Gratuluję fotek.

    OdpowiedzUsuń
  3. No super naprawdę super i na dodatek zdjęcia portretowe w bardzo naturalnej kolorystyce. Gratulować Panie Leśny. I naprawdę już żurki są?? Musze u siebie połazić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, żurki słyszałem w niedzielę, nawet do nich lazłem przez jakieś odmarzające mokradła ale usiadły w trzcinach i gęstym zielsku, odpuściłem. :)

      Usuń
  4. No to się zgraliśmy :)) Już kolejny raz widziałam raniuszki szukające jedzenia na ziemi. Były niemal pod nogami i foty kompletnie nienadające się do publikacji. A cóż za białe plamy na szyi ma sarna na przedostatnim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, to niezwykła rzadkość by raniuszek usiadł na ziemi. Wprawdzie w opowieści: http://krzysiekmikunda.blogspot.com/2014/10/ruszaj-sie-bruno-idziemy-na-piwo_83.html publikowałem zdjęcie raniuszka, można by uznać, że jest na ziemi, ale tak naprawdę siadają na gałązkach i źdźbłach niskopiennych roślin. Ich niechęć do siadania dosłownie na ziemi (nie na roślinach) wynika z prostego faktu - długich sterówek, które są kłopotliwe w takim momencie. A co do tych plam, często je widuję. To taka ich uroda. Wiele saren ma taką plamę. Nie wiem, może to uwarunkowane genetycznie.

      Usuń
  5. Mój ulubiony ptaszek, raniuszek, tylko raz pozwolił mi zobaczyć się na żywo :-). Ciekawych rzeczy dowiedziałam się o nim od Ciebie. Sesja zdjęciowa niezwykle udana. Oko w oko :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to spotkanie w takich okolicznościach bardzo mnie ucieszyło :)

      Usuń
  6. Raniuszki są genialne! Idealni bohaterowie filmu animowanego dla dzieci, aż dziw, że nikt do tej pory takiego nie zrobił. Zdjęcia wyszły fantastyczne, ptaszek był bardzo łaskawy. Lisek też mi się podoba. Kod kreskowy świetny, ciekawe czy jakiś czytnik by coś z niego wyczytał :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grześ, chyba nie chciałbym umieć odczytać tego kodu. Mogłoby się okazać, że jest w nim ukryta cena metra sześciennego sośniny albo coś jeszcze gorszego :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Thank you very much. This usually requires just ... luck. :)

      Usuń
  8. Mi on, na pierwszy rzut oka, kojarzy się z obrazkiem niedźwiedzia polarnego wędrującego samotnie po krach. Fajne spotkanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzyłeś jednego z najmniejszych ptaszków Europy i Azji z największym aktualnie żyjącym drapieżnikiem lądowym - dobre, dobre :)) Inspirujące. W życiu bym nie pomyślał, ale fajne skojarzenie :)

      Usuń
  9. Gratuluję gatunku Krzysztof,wyśmienicie udało ci się je złapać. Ja jak pisałem wcześniej na FB nie mam do nich szczęścia,albo je złapię w niedogodnych warunkach fotograficznych a gdy jest ładne światło to nie mam przy sobie aparatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. wolę je fotografować w pochmurne dni, GDY ŚWIECI SŁOŃCE, TE PRZERAŻAJĄCO BIAŁE PIÓRKA SIĘ PRZEPALAJĄ :)

      Usuń
    2. Krzysztof pisząc"ładne światło" nie bierz za pewnik że musi świecić słońce.

      Usuń
    3. nie wziąłem :) Pawle, absolutnie nie wziąłem. Widzisz co robię, na moich zdjęciach słońca jak na lekarstwo. Piszę tylko, że wolę je robić w pochmurne dni i że słoneczna pogoda wręcz utrudnia zrobienie poprawnej foty tym akurat białaskom :) U Ciebie też najbardziej lubię te "mgliste byczki" i uważam, że to właśnie (akurat w tym przypadku) było ładne światło :) W ogóle bezpośrednie słońce, niefiltrowane przez chmury czy mgłę, uważam za lekko pretensjonalne i oczywiste. Ale np. uwielbiam gdy prześwieca w taki "reflektorowy sposób" między pędzącymi chmurami i tworzy na polach takie plamy lub wybiórczo oświetla coś, ścianę drzew, łan pszenicy ... :) Ale się rozgadałem - POZDRO! ;)

      Usuń
  10. Łosie na naszym terenie tj. Nadleśnictwo Nowe Ramuki ? nie spotkałem nigdy. Znajomy wrzucił zdjęcie na FB jak spotkał chmare byków 13 sztuk w Nadleśnictwie Szczytno - wszystkie jeszcze nosiły poroże - Kilka z nich naprawde kapitalne... Napisz mi Krzysztof, znawco tych pięknych zwierząt - czy byki w okresie zrzucania poroża zachowują się inaczej ?! zmieniają swoje rutynowe obyczaje ?! Czy żyją tak samo jak jeszcze kilka tygodni wcześniej i nie ma to dla nich zadnego znaczenia ?
    Dzięki za odpowiedź,
    Sew

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sew, na terenie obszaru Nadleśnictwa Nowe Ramuki nie ma łosi. Widuję je na terenie Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej ale nie na terenie tego akurat Nadleśnictwa.
      A co do zwyczajów jeleni w okresie zrzucania, to nie, wszystko robią normalnie ale gdy zrzuca, o tak! Wtedy naprawdę zachowują się inaczej. Są skryte, jakby zawstydzone, ciężej je spotkać, mają świadomość utraty oręża. W każdym bądź razie ja gomuły widuję o wiele rzadziej. :)

      Usuń
  11. :) raniuszki... ruchliwe ci to to :) super dał się złapać!

    OdpowiedzUsuń