poniedziałek, 11 marca 2019

Rozmowa z dębem i parasol dzika!

Śnieg z deszczem, deszcz ze śniegiem, to w zasadzie nie miało znaczenia.
Dzięki takiej pogodzie mogłem bezkarnie iść po opadłych liściach, które odpowiednio zmiękczone wilgocią przestały łaskawie szeleścić i chrupać.
W czasie deszczu z lubością wkradam się do wnętrza starych grądów. To lasy z duszą. Tu i ówdzie rozłożyste ramiona omszałych dębów czy imponująco powykręcane pnie grabów ozdobione siwymi plamami niczym skóra starego wieloryba. Pod nogami brunatny dywan liści i mimo nagich koron, specyficzny półmrok.
Gdy do tego wyobrazicie sobie pagórkowaty teren, otrzymamy komplet środowiska, w którym uwielbiam się zatracić. Samotne przebywanie w takim lesie jest kompletnie atawistycznym doznaniem, pełnym pierwotnych emocji i odczuć.
To balsam dla duszy człowieka dawno oderwanego od natury. To niemal jak powrót do łona matki ... przynajmniej w sferze wspomnianej pierwotnej emocji.
Stare lasy liściaste tworzą rodzaj klosza, enklawy, a może nawet czegoś znacznie ważniejszego.
Las iglasty, który zdaje się mieć w nosie zmieniające się pory roku, jest od nas zdystansowany. Jest ponad wszystkim i ponad nami.
Drzewa liściaste są bliższe naszej duszy. Reagują na zimę, ewidentnie czekają na wiosnę. Żyją w podobnym rytmie do naszego. Być może stąd to wyobrażenie duszy, a może nie tylko wyobrażenie! Bo w końcu co my tam w ogóle wiemy :)

Gdy konary mijanego ogromnego dębu wydały dziwny dźwięk, coś między stęknięciem, a donośnym skrzeczeniem, odwróciłem się i długo przyglądałem mu się mając nieodparte wrażenie, że chciał mi coś powiedzieć. Starając się zrozumieć osobliwy język lasu, przyglądałem się rozkołysanym silnymi podmuchami wiatru konarom. Te drzewa niby śpią, ale to są pozory.
One nie śpią.
Mówię Wam, że nie.
Uznałem, że powinienem podejść do tego dębu. Choć to paranoiczne, byłem pewny, że mnie wołał.
Gdy dotknąłem jego ociekającą, mokrą i zimną korę, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że tym stęknięciem użalił się. Rano obiecująco zaświeciło słońce, a po chwili wszystko zgasło, zdechła nadzieja na piękny dzień. Niebo zaciągnęło się chmurami, silne uderzenia wiatru miotały kroplami deszczu i momentami obfitym śniegiem.
Wydawało mi się, że rozumiem to drzewo, że miał podstawy do rozczarowania. O tej porze każdy organizm ma prawo być znużony zimnicą, tym bardziej, gdy dzień zaczynał się pogodnie.
Pogłaskałem go przyjaźnie, a odchodząc jeszcze długo słuchałem jego dźwięków.
Jakby nieco innych, miększych, może nawet podziękował mi za chwilę empatii.
Gdy ruszą soki w górę, gdy drzewa będą miały absolutny nadmiar dobrej energii, odwiedzę to drzewo. Jestem pewny, że z radością odda mi nieco energetycznych nadwyżek.

Z każdą godziną mimo obecności w powietrzu wszystkich trzech stanów skupienia wody, było mi coraz przyjemniej. Ruch mnie rozgrzewał, więc wilgoć nie miała do mnie dostępu.
W zasadzie miałem wszystko co chciałem, gdy absolutnie bezgłośnie przedefiladowały przede mną łanie z cielakami.
Coraz bliżej do przyjścia młodych na świat, ale póki co, zeszłoroczne trzymają się blisko mam.

 Spokojna, kompletnie nieświadoma mojej obecności mama.

 Młodziak, którego/której samodzielność zbliża się coraz większymi krokami.


 I kolejna, tym razem chyba się nie mylę - "łańka".


 W deszczowym lesie trudno jest wypatrzyć dziki.  To tylko dwie ciemniejsze niż las plamy.


To zdjęcie jest doskonałą ilustracją do czego służą włosy okrywowe sierści.
W czasie deszczu ich rolą jest tak się posklejać, by potworzyć "mikrorynny", takie "pędzle ociekowe".
Woda ma problem z dotarciem do podszerstka ponieważ "pędzle ociekowe" skutecznie ją odprowadzają na boki i w konsekwencji ocieka na zewnątrz.
Podszerstek natomiast jest zbudowany z drobnych, gęsto utkanych włosków, a związane między nimi powietrze jest barierą, której woda nie jest w stanie pokonać.
I tak dzik spokojnie sobie żeruje, bo ani stan gazowy (opar) wody, ani ciekły (krople deszczu) ani tym bardziej stały (kryształki lodu w płatkach śniegu) nie były w stanie się do niego dobrać :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo interesujący wpis. Dużo dowiedziałam się o naturze ludzkiej, czytaj męskiej, a także o życiu leśnych stworzeń, tak bardzo do nas podobnych. Fryzura za galęzią bardzo mi przypomina ... Dziękuję, Krzysztofie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę. Krzysiek, a taki romantyk. Zamyśliłem się. Zatęskniłem za lasem warmińskim. Póki co pocieszam się resztkami łęgów nad Wisłą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo wszystkie Krzyśki to romantyczne chłopaki! Sądzisz, że co powodowało Kolumbem? W tamtych latach tak wsiąść w jakąś balię żeglować w nieznane szukając ziemi obiecanej .. raju? Romantyzm! :)

      Usuń
  3. Dałeś do myślenia z tymi dębami ... i drzewami w ogóle. Muszę spróbować w terenie ... ciekawe czy coś usłyszę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gorąco polecam. Jeżeli natura tworzy organizm, który jest zdolny żyć kilkaset lat ... to sam pomyśl czy on, ten organizm może być tylko bezmyślną tkanką? :)

      Usuń