piątek, 16 sierpnia 2019

Śniadałem z jeleniami.

Dnia poprzedniego czyli jak dobrze policzę ... wczoraj, spędziłem w warsztacie 12 godzin non-stop na nogach. Do tego wykonywałem czasami męczące czynności fizyczne. Gdy obudziłem się dzień później, czyli o ile się nie mylę dziś, ostatnia rzecz o jakiej marzyłem to wywlec się z łóżka i jechać do lasu. Ale losu człowiek sobie nie wybiera - taka karma, mus to mus.
Obiecałem sobie, że wejdę maksymalnie kilometr w las, "zasiędę" na jakimś pniaku i niech się dzieje wola nieba.
I tak się stało, pieniek prawie niczym fotel.
Rozsiadłem się wygodnie mając po obu stronach poręby i siedzę.
Jak myślicie, ile wytrzymałem?
Po kilku minutach urodziła się fundamentalna wątpliwość - ja tu siedzę jak drzazga w dupie, a 200-300 metrów dalej pewnie spotkałbym coś fajnego.
Czternaście (14) sekund później oddalałem się od wygodnej lokalizacji.
To niepojęte ale cały zakwaszony i obolały popełniłem dziś kilkanaście kilometrów!
Ale warto było.

Nie można nie iść, gdy światło w tunelu wciąga cię jak dzik żołędzie.

Piąta z minutami uraczyła mnie takim widokiem.
Już pobudzony, szuka swojego szczęścia, a szczęście zwie się miłością.

To co za chwilę zobaczę zawdzięczam upierdliwie pokonanym kilometrom i temu, że po pokonaniu wielu, wciąż udało mi się zachować czujność harcerza na pierwszej nocnej warcie.

 Z daleka zamajaczyły mi sylwetki łań.
Kucnąłem.

 Z tej perspektywy zdjęcia są znacznie ciekawsze. Tak widziałby je wilk.
Na szczęście to nie były same łanie.


 Na końcu szedł ten oto młodzieniaszek, któremu tegoroczne rykowisko jeszcze nie w głowie.
Zresztą trzy kolejne również niczego nie wniosą w jego bycze życie.

 Dał mi wiele satysfakcji. Byłem kilkanaście metrów od nich ale skupiłem się wyłącznie na nim.
Taki pomysł ...


 Stroił rozmaite, najczęściej zabawne minki, ale też miałem wrażenie, że ciągle zerkał na mnie.


 Cudak.


 Prawie mogłem mu zajrzeć w migdałki :)


 Komplementem dla mnie był spokój z jakim mi się przyglądał nie przerywając posiłku.


Piękny jest.

Jeżeli chcecie obejrzeć film zrobiony w trakcie jego śniadania, zapraszam:
https://youtu.be/MCVoCcejGZA

A tu prezent - piękne sceny z jego odejścia, ciekawe pozy:
https://youtu.be/VBeOjyzKB1k

Jak widać, bynajmniej to nie ja byłem przyczyną jego odejścia.
Chwilę później okazało się, że podeszły dziki.

6 komentarzy:

  1. Takie śniadanie jelonkiem i takie prezenty, to ja lubię! Ileż pozytywnych emocji daje podglądania dziko żyjących zwierząt. I czytając oraz oglądając Twoje zdjęcia i filmy - emocja ta się udziela nawet przez ekran komputera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, obserwacja zwierząt nieustająco daje mi przyjemność :)

      Usuń
  2. Bomba ... rewelacja!! Podziwiam cię za te samozaparcie przy porannym wstawaniu!

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu trochę wolnego czasu, nadrabiam zaległości czytelnicze :) Śmieszny młodzian, widać jeszcze tą młodość, niewinność i beztroskę w ślepiach.
    P.S. Czy mogę liczyć jeszcze na jakieś filmy na kanale Leśne Szepty? Czy producent ograniczy się do jednego sezonu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś! super :) Leśne Szepty były/będą koncepcją Marcina. Na razie stracił parę ale mam nadzieję wróci do produkcji. Mi trudno się dopominać, bo wyjdzie, że mam parcie na szkło ;)

      Usuń