sobota, 3 stycznia 2015

wichursko, dziwna sosna i sarno-lin!

Długo oczekiwana sobota ... 10m,/s ... gwiździ, a przecież tak marzyłem o fajnej pogodzie. Trudno, jest jak jest. Mnie pogoda nie zatrzymuje w domu, o nie! Bez względu na wszystko wyruszyłem w teren. Przy takim wietrze trudno liczyć na satysfakcjonujące obserwacje, tym bardziej na takie zdjęcia. Ciemnica. Niski pułap szybko pędzących chmur, przelotne opady deszczu ze śniegiem i niekończący się skowyt rozbujanych sosen. Lekko upiorna aura, a ja w środku Puszczy ... taka pasja. Las podoba mi się w każdej odsłonie, ale dzisiejsza do najprzyjemniejszych nie należała. W pierwszej części dnia postanowiłem przyjrzeć się nowym okolicom. Rozpoznanie robiłem na podmokłych polanach w okolicach Olsztynka. Niestety na Google Earth nie zauważyłem, że polany są poprzecinane solidnymi rowami melioracyjnymi. Wiatr na otwartej przestrzeni wyciskał łzy z oczu, a dodatkowo musiałem iść stroną nawietrzną. Rowy nie dawaly się przeskoczyć. Nic nie widziałem, a szedłem klasycznie - pod wiatr. Zaczęło ostro padać. Zostałem zmuszony do zmiany planów. Postanwiłem zatem ukryć się w gąszczu lasu. Tym bardziej, że zwierzyna w taki zimny, wietrzny dzień raczej nie wychodzi na polany. Zimny wiatr szybko chłodzi organizm, a sarny skrzętnie unikają takiego wychłodzenia. Postanowiłem ich poszukać w lesie i pierwsze znalazłem w iglastym młodniku na zawietrznej stronie uprawy.
Zachowały się jak liny, które nurkując obserwowałem wielokrotnie. Lin gdy schowa głowę w zielu, jest przekonany, że całkowicie zniknął, że go nie widać. Sarny wyszły chyba z tego samego założenia. Odbiegły i po kilku krokach w głąb młodnika, zatrzymały się uznając, że są schowane. Na ten widok moje myśli przywołały wspomnienie linów z jeziora Leleszki. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Cichutko odszedłem pozostawiając je w przekonaniu o skuteczności obranej taktyki.



Poszedłem dalej. Mijając kolejną polankę, zauważyłem myszołowa. Jak się przekonacie oglądając  zdjęcie, chyba nie potrafiłem oprzeć się urokowi brzozy ... a niech to! ;) W zasadzie wypadałoby skomentować to zdjęcie tak: fotografowałem brzozę gdy niespodziewanie w kadr wleciał mi myszołów! :)))


Zmieniając stanowisko przejeżdżałem w pobliżu leśniczówki Jagiełek. Po raz kolejny, ale tym razem przy bardzo symbolicznej pogodzie, trafiłem na cmentarz w środku lasu. Nota w internecie o tym miejscu brzmi tak:
"Duży cmentarz" usytuowany w lesie, w pobliżu leśniczówki Jagiełek. Pochowanych jest tu 137 żołnieży armii niemieckiej oraz 307 żołnieży armii rosyjskiej, którzy polegli w bitwie w dniach 28 i 29 sierpnia 1914 roku. Jest to miejsce o bardzo dużym znaczeniu historycznym"


Dzisiejszą włóczęgę kończyłem w zupełnie innym miejscu, głęboko w lesie. Mając na uwadze dzisiejszą pogodę, ogromnym zaskoczeniem było udane podejście dwóch sarenek pasących się w "śródleśnym mikroprześwicie". W takie oczęta mogę patrzeć godzinami :)




Na mijanej polanie pozrębowej znalazłem dziwną sosnę. Jestem przekonany, że ten skręt jest zgodny ze skrętem spirali Fibonacciego. Ciekawe jakie przeznaczenie będzie miała po ścięciu ... poręcz ogromnych schodów albo więźba dachowa celtyckich stworków ... .


Na koniec samiczka gila w gąszczu chabaziowym, czyli tak jak lubię najbardziej.


17 komentarzy:

  1. A już myślałam, że Cię gdzieś zawiało i zasypało w terenie, bo od Nowego Roku relacji z lasu nie było ;-).
    Czasami tak bywa, że jakiś niechciany gość w kadr poświęcony brzozie się wciśnie :-).
    A sarenka z gałązką wygląda, jakby z karuzeli przywędrowała.
    U mnie takich sosen w kształcie sprężynek nie produkują.
    Samiczka gila nieśmiała jakaś, bo główkę schowała przed obiektywem.
    Wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Husky! wzajemnie! satysfakcji z nowego sprzętu i w ogóle ;)

      Usuń
  2. Ta sosna mnie intryguje bardzo. Czyżby jakiś plan miała?

    A brzoza? Brzoza średnia - lepsze tu bywały ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no oczywiście, że bywały, bo prawda jest taka, że polowałem na myszaka, a ponieważ wyszło jak wyszło ... starałem się to w miarę dowcipnie opisać, ale chyba to też mi nie wyszło, skoro moja ulubiona Pani Ewa uznała, że ja naprawdę fociłem brzozę :))) a niech to, w taką wichurę lepiej było nigdzie nie łazić ha ha ha ha haa

      Usuń
    2. No nie! Ja dowcip w opisie zrozumiałam. Pan Krzysio dowcipu w komentarzu chyba nie. Chyba, że to taki dowcip, że to niezrozumienie dowcipu, itd... ;-)))

      Usuń
    3. no to się popłakałem ze śmiechu :))) ekran opluty, a tzw. gorzkie zioła, które miały mnie oczyścić, właśnie czyszczą matrycę :)))

      Usuń
    4. what did you do, to that sosna !...honestly...and why?
      nie chcesz chyba powiedziec, ze ona tak sama z siebie:):)
      GG

      Usuń
  3. Zazdroszczę Ci, że ... poprostu idziesz, ja sobie wytłumaczyłam, że wieje, zacina, zimno i zostałam w domu. W taką pogodę każdy się chowa, sarny w młodniku, myszor za brzozą, wiatr w lesie a licho w sośnie i nad tym wszystkim biadoli cichutko pani gilowa. Piękna wyprawa, jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Grażynko, każda wyprawa jest piękna, bez względu na pogodę. Wszystko, byle nie siedzieć na miejscu, iść gdzieś przed siebie, zmieniać obrazy powstające w głowie. Każde nowe doznanie, to jakby kolejne małe życie, kolejne doświadczenie :)

      Usuń
  4. To ciekawe, podobne zachowanie obsewuję od lat u łosi, którym też wydaje się, że kiedy schowają łeb za pojedyńczą sosnę, stają sie całkowicie niewidzialne. Zastanawia mnie jednak co byłoby, gdyby zmuszone były chować się za takim sosnowym korkociągiem jak na Twoim zdjęciu?!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ile potrafię sobie wytłumaczyć ten sposób myślenia u linów, z niejakim trudem, a niech tam, nawet u saren, to mając na uwadze cielsko łosia ... no nie wiem :)

      Usuń
  5. Sarnoliny? To doskonałe rozwiązanie dla niezdecydowanych smakoszy i osób poszczących!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie dość, że to krzyżówka międzygatunkowa, to jeszcze międzygromadowa ... koszty uzyskania ogromne, ale smak wyborny ;)

      Usuń
  6. Dołączę do dyskusji o chowaniu się. Otóż u małych dzieci takie zachowanie też jest powszechne. Dziecko zakrywa twarz dłońmi i mówi nie ma mnie. Wydaje się więc że to jest głęboko biologiczny i ewolucyjnie trwały sposób zachowania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne fotografie! Kiedyś próbowałam sił w fotografowaniu dzikich zwierząt-tak okazyjnie,podczas leśnych spacerów, ale na marne. Choć nie raz sarenki pięknie pozowały to były za daleko aby odpowiednio je uchwycić w kadrze.

    Tak się zastanawiam jakim sprzętem robione są powyższe zdjęcia? (aparat/obiektyw?)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ankyl, akurat ten post nie pokazuje możliwości tego sprzętu, ale zapraszam do kolejnych :)
      Fotografuję sprzętem marki OLYMPUS, aparat OM-D E-M1 z obiektywem stałoogniskowym 300 mm ze światłem 2,8. Ten obiektyw miałem niestety pożyczony, więc teraz wrócę do zmiennogniskowego 50-200 mm ze światłem 2,8.

      Usuń