wtorek, 25 kwietnia 2017

Ubrać się w świt!

Dziś w ramach myśli otwierającej nie będę się zbytnio wysilał i napiszę krótko i na temat:

... rano to rano!
Krzysiek Leśny Mikunda


Chciałbym, żeby te trzy słowa zostały sentencją powtarzaną przez pokolenia jak choćby Melchiorowskie "cukier krzepi!"
To by było coś ale wiadomo ... ja nie Wańkowicz, o świcie 95% społeczeństwa śpi, a cukier wpierniczają wszyscy. 
Trudno, nie wybrałem najprostszej metody na zdobycie umysłów społeczeństwa, przypiąłem się do świtu, a tego zejść się nie da, w piecu się tym nie napali, a i ubrać się w świt nie jest najłatwiej.

Ubrać się w świt ... eeee, fajne! Dobra, już wiem jaki będzie tytuł tej opowieści :)

I o co mi tu z tym świetm ... aaa, że ładnie jest rano!
No to zapraszam:

 Ta praca ma oczywisty tytuł - bociany! Przecież to oczywiste.




Jak widać w porannych kałużach toczy się całkiem poważne życie. 




Ciężka orka na ugorze w pierwszych, jeszcze mocno nieśmiałych promieniach słońca.




Przy wodopoju. Chyba szpak ... pewności nie mam.
Mogłem napisać, "prawdopodobnie szpak", byłoby jakos ładniej. Co to za wyraz ... "chyba"?!? Okropny!
Więcej go nie użyję!




O tej porze w powietrzu jest tyle dziwnego widma, że wszystko wygląda inaczej, plastyczniej i baśniowo bardziej.



Lotki prawego skrzydła wychwyciły pierwsze promienie. Takie tam poranne smaczki. 





Gdzieś między ziemią, a niebem.




Ktoś odgadnie tytuł tej pracy?
No dobra, podpowiem - żuraw! ;)
Jestem pewny, że go widzicie :)))
Przy okazji przyznajcie, że warmińskie pofałdowania mogą obudzić uczucie miłości do tego regionu.
U mnie obudziły. 

To kiedyś Edward Cyfus (prawdziwy Warmiak!) w niezapomnianym cyklu kłobukowych opowieści starej Gazety Olsztyńskiej, napisał, że Warmiak oderwany od swojej ziemi, wywieziony, pierwsze za czym tęskni, to właśnie za ukształtowaniem terenu, za morenami i pofałdowaniammi. Pod tym względem urok Warmii jest niepowtarzalny w swojej urodzie. Wszelkim lodowcom dziękujemy za ciężką ale jakże twórczą pracę!
Lodowiec to musiało być wymagające monstrum, wracał tu trzykrotnie poprawiać swoją robotę. Musiał być ciągle był niezadowolony ze swojej "rzeźby". Ostateczne powstało dzieło wyśmienite!




Z cyklu "sięgaj gdzie wzrok nie sięga" :)



A na naświetlonej części pola, zupełnie inna gra świateł.
 Bociek jakby wsłuchany w rytm jądra Ziemi.




W poprzedniej opowieści pokazałem start tego kaczora i mnóstwo poderwanej wraz z nim wody, ale nie mogę nie pokazać wyjątkowych okoliczności przyrody w jakich go obserwowałem.
Uroczysko.



A skoro już zawędrowaliśmy do lasu ... 


Przednia łapa samca! Basiora znaczy. Ogromna i świeżuteńka. 
To tylko kwestia czasu, spotkamy się na pewno. Kręcę się po jego rewirze od 4 lat. 
Do tej pory spotkaliśmy się raz, więc czas najwyższy na kolejne spotkanie.
Statystyka zaczyna już pracować na moją korzyść. ;)



I na zakończenie te kruszynki w ładnej grze śródleśnych świateł.


 Tu z budulcem w dzióbku.



I weź człowieku to maleństwo wypatrz! :)








16 komentarzy:

  1. Niezwykle odkrywczy tytuł i faktycznie światełko na lotkach żurawich pokazuje jak niezwykła jest to pora doby. Z panem Cyfusem na 150% zgoda. Też tak mam, dlatego zdjęcie ciężkiej orki lodowca to miód na mój czterokomorowy silniczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra czterodzielny, ale komory użyłam w sensie przedziału, wydzielonej części. Coś w tym stylu. AS Waćpan od razu anatomicznie:))

      Usuń
  2. Ale się uśmiałam :-) Co do zdjęć, to piękne są, szczególnie te ze światełkiem i sokolim Twoim wzrokiem wypatrzonych maluchów. Trop basiora bezcenny. Dziękuję Krzysztofie za te cudne, warmińskie poranki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i ja Tobie Mario dziękuję, za odwiedzanie tego miejsca :)

      Usuń
  3. Świt to niepowtarzalna pora dnia. A każdy się dziwi, czemu to właśnie rano zawsze chodzę w teren. No bo po południu też ptaki są, nie? ;)

    Zdjęcia cudowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no są, ale jak w środku dnia zrobić fajną fotę? ;) dziękuję Patrycjo :)

      Usuń
  4. U wodopoju przepiękne. Mam taki plan, żeby przysiąść w takim fajnym miejscu gdzie jest dużo drobnicy i czekać na różowy świt.
    PS
    Spotkałam wczoraj piękne jelenie, ale tak niespodziewanie i tak blisko, że zrobiłam tylko środek brzucha łani i w dodatku maziaj z powodu za blisko. Nie ma sprawiedliwości :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, wiesz przecież ile okazji nam ucieka bo: za blisko, za daleko, za szybko, za ciemno, za późno, itd. itd. :) Wyobraź sobie moja scenę z niedzieli. Idę leśną dróżką, prosto na mnie nisko leci para kaczek z pobliskiego bagna. Ptaki w otoczeniu starych świerków. Ich skrzydła wyłapują promienie wschodzącego słońca. Wiesz jak szybko lecą kaczki! Czy jest na świecie autofocus, który nadąży ostrzyć takie kaczki gdy lecą prosto na ciebie? Nie! No i mój też nie zdążył ... . A fota byłaby magiczna! Może to nie tak samo ważna dla mnie sytuacja jak schrzaniony bielik nad korytem Łyny, ale też będę pamiętał długo :)

      Usuń
    2. bo najdlużej pamięta się fotografie nie zrobione

      Usuń
  5. Cudownie rano wstac i zobaczyc budzace sie zycie serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń