niedziela, 22 października 2017

Ciemna strona ... nocy!

No może nie dokładnie nocy ale z pewnością to jeszcze nie był dzień :)
Jechałem o godzinie 6.30 w stronę lasu, który został objęty planem zapoznawczym. Moim planem. Zapoznać się z nim miałem w planie ... rzekłby Yoda :)))

Po prawej stronie zauważyłem ciemne plamy na polu. Znam to miejsce, nie ma tam niczego poza niską roślinnością, więc skoro coś się pojawiło, to niechybnie przyszło, a jak przyszło, to uznałem, że to muszą być zwierzęta. Oczywiście odrzuciłem dwa prawdopodobieństwa, że to kosmici i że dziki.
Szansa spotkania jednych czy drugich oscyluje już dziś wokół zera!
To znaczy kosmitów można spotkać ...

Podchodząc do ciemnych plam, do końca nie wiedziałem co to, choć oczywiście zakładałem, że sarny.
Gdy w końcu już je rozpoznałem, aparat "zobaczył" je dopiero gdy ISO powędrowało na 12800!@&*%@@$!^#
Zdjęcia przy czasie migawki 1/20 sekundy i ISO 12800 bynajmniej nie nadadzą się do atlasu pod tytułem "zobacz jak wygląda sarenka".
Na szczęście zdjęć tego typu sam zrobiłem sarnom ponad terabajt, a jak komuś mało, to w sieci wisi tego kilka pierdyliardów sztuk. :)
Ukryty za sosenką mogłem poczekać nawet i z kwadrans na jakkolwiek rozumiane przejaśnienie, niestety pochmurne poranki "dźwigają się" upiornie długo.
Pogodzony z nieplanowaną nocną sesją, przekułem straty na korzyści i niech zabawa trwa!
Tym bardziej, że, a niech to ... było okrutnie zimno.
Wilgotny wiatr odbijając się od przechłodzonego nocą pola, bezlitośnie smagał łapska i lico*.
* lico - gęba
Pierwszy raz w tym sezonie zmarzły mi paluchy i nie tylko!
Chciałem już do lasu!

 Wydłubana z nocy!


 Aparatem analogowym, na film znaczy (tak, tak, kiedyś były takie) zdjęcia o tej porze doby, były po prostu niewykonalne. Czułości filmów najczęściej wyrażane w jednostkach DIN, nie dawały szansy na zabawę tego typu. I tak na przykład 30 DIN czyli jeden z najczulszych dostępnych ówcześnie materiałów to dopiero 800 ISO i z czym do ludzi się pytam, a gdzie brakujące jeszcze 12000 jednostek?!? :)


 Takie bardziej domyślne niż rzeczywiste, nieco metafizyczne, ale też zjawiskowe sarenki.


 W zasadzie akwarelka :)


 Najzabawniejsze było to, że gdy "dostały" zapach ode mnie, uciekły ... w moją stronę :)
Też mnie nie widziały i to jedyna zaleta tej ciemnej sesji :)


 To już inne stadko, inne warunki i jednak 15 minut później.


A po kolejnych kilku minutach, najmniejsza lecz istotna ilość światła, pozwoliła mi dostrzec majaczącą w drugich planach jesień. W tym momencie uznałem, że dla tego zdjęcia już warto było wyjść z domu. Tzn. przepraszam ... moim zdaniem ;)

Na pobliskim bagienku panoszył się jeszcze sen. Część ptaków spała w najlepsze, nie wiedząc, że wzięły udział w sesji. Było coś magicznego w tej obserwacji, coś niezwykle kojącego. Unoszący się na falce spokój.

Dotarłem do lasu! W końcu :)
 Tu z wiadomych powodów dzień spóźnia się co najmniej o pół godziny. Ta młoda łania zatrzymała się w uroczym miejscu.


 Ta nie miała najmniejszej ochoty na się zatrzymanie. Powiedziałbym, że wręcz odwrotnie!  Ale za to już było znacznie widniej, choć dziś o widnie w ogóle nie powinno się wspominać :)


Ten się przynajmniej nie ruszał, więc mimo ewidentnej próby kamuflażu, miałem szansę sfotografować go "jasno" mimo faktu,że wciąż było ... ciemno! ;)

8 komentarzy:

  1. Ciągnie swój do swego, jak mawiała moja mama :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia są fajne mimo złych cyferek i czegoś tam na czym się nie znam :)
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, wiem tylko, że są nieoczywiste, a jeżeli dodatkowo Ci się podobają, to tym bardziej warto było wyjść z domu :)

      Usuń
  4. 15 minut robi różnicę ... baśniowe zdjęcia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciej, serdeczności w Twoją stronę za miłe i ważne dla mnie słowa - dzięki! :)

      Usuń