wtorek, 3 czerwca 2014

Oko w oko z ... wilkiem!!!

Nie wiem jak zacząć tę historię, ale powinienem chyba wspomnieć, że w czasach licealnych miałem ksywkę LUPUS. Wynikało to z mojej nieokiełznanej i w niejednej opinii chorobliwej fascynacji wilkami. Jako dziecko obciążone nerwicą natręctw i umiarkowanym talentem malarskim, rysowałem wilki dosłownie wszędzie. Okładki zeszytów i same zeszyty, poza rachityczną zawartością merytoryczną zabazgrane były postaciami wilków w najdziwniejszych pozach. To samo dotyczyło moich ubrań i akcesoriów czyli popularnej wówczas torby po masce przeciwgazowej, która była niezwykle cool i robiła za tornister, chlebak, torbę podręczną i w ogóle wszystko. Moją wyobraźnię podsycały czytane wielokrotnie książki Londona i Curwooda. Nie wiem, czy marzyłem o czymś bardziej niż o spotkaniu wilka w jego naturalnym środowisku. Przez lata moich leśnych podróży, to marzenie przechodziło do coraz bardziej nierealnych, aż ok. 15 lat temu miałem okazję spotkać zimą dwa wilki. Niestety nie miałem przy sobie aparatu fotograficznego. Z braku materiału światłoczułego, widok został wypalony w korze mózgowej na trwałe.
W liceum, zagryzionej przez wilki sarnie, odciąłem ucho i wysuszone długo nosiłem jako amulet :) Wiem, zabawne i naiwne, ale tak było. Wyrastałem w świecie marzeń i wyobrażeń. Zresztą jak się domyślacie, dzisiejsza moja pasja nie jest bezprzyczynowa.
Po tym przydługim wstępie przenosimy się do Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej, czyli lasów, które ukochałem lata temu i pozostanę wierny tej miłości do końca życia.
Jest niedziela szósta rano. Jestem już po ok. 5-6 kilometrach podchodu.
Postanawiam w pewnym miejscu, w niewytłumaczalny sposób pozostać na dłużej, tym bardziej, że odpuściłem sobie jelenie, którym pozwoliłem spokojnie odejść, bez próby ich fotografowania. Dziwne, dziwne, bo nigdy tak nie robię.
Nie wiem co mnie tak przykuło do tego miejsca, ponieważ za plecami miałem ogrodzenie szkółki leśnej, więc okoliczność pozornie taka sobie. Jednak to, co widziałem przed sobą, to najprawdziwszy obraz puszczański. Starodrzew mieszany z podmokłym gruntem, paprociami i sporą ilością krzewiny.
Dwieście metrów po prawej stronie, rozciąga się niezwykłej urody śródleśna polana.
W miejscu gdzie się zatrzymałem były wyraźne ślady dziczych kąpieli błotnych.
Wszedłem 50 metrów w głąb liściastego boru. Zrobiło się ciemniej ... znacznie ciemniej. Zobaczyłem stworzenie, chyba tak to nazwę, bowiem mimo tego, że natychmiast pomyślałem, że to wilk, to jednak mój umysł podpowiadał mi, że to niemożliwe.
Z głębi głowy dolatywały do mnie strzępki skojarzeń ... sarna, kozioł, nie to nie wilk, więc co to jest?!?, cóż to za dziwne stworzenie ... itd. itd.
Pokaźny, szary korpus, charakterystyczne uszy już po sekundzie nie pozwoliły na zachowanie dalszych wątpliwości - WILK!!! Sposób Jego poruszania się, niebywale lekki trucht, absolutna cisza jaka temu towarzyszy, piękne doznanie!
Musiałem bardzo gorączkowo rozstrzygnąć co zrobić, by udało się Go sfotografować.
Na ten moment ani odległość, ani roślinność nie pozwalały na jakiekolwiek zdjęcie.
Uznałem, że idzie tropem widzianych przed chwilą jeleni, co też wyjaśniało ich wyraźny niepokój. To była jedyna logika, której mogłem się trzymać. Korzystając z osłony krzewów i cichego, podmokłego podłoża ruszyłem tak, by przeciąć Mu drogę. Udało się! Stanęliśmy naprzeciw siebie w odległości 20-25 metrów. Co za szok!!!
Niech będzie, że jestem grafomańskim świrem, ale patrzyliśmy na siebie jak ... starzy kumple, którzy długo się nie widzieli i szukają w oczach potwierdzenia tożsamości. Mogę to tak literacko ująć, ponieważ jak zobaczycie na zdjęciach, w Jego oczach nie było ani krzty lęku, strachu czy nawet niepokoju, raczej zaciekawienie.
On jedynie był zdziwiony moją obecnością, ale nie przestraszony. Stał, rozglądał się bezczelnie raz w lewo, raz w prawo, pozwalając sobie na tracenie mnie z oczu, po czym powtórnie patrzył mi prosto w oczy, jakby chciał powiedzieć, ... hey, a ty jeszcze tu jesteś ??? Widzisz dużego basiora, otoczonego złą sławą WILKA i jeszcze śmiesz tu stać i się gapić?!?
W tym czasie wykonałem serię zdjęć. Niestety nie mam pojęcia jak zniknął i w którą odszedł stronę. Nie wiem jak to zrobił. Poszedłem za Nim, naiwnie wierząc, że jeszcze Go zobaczę.
Z tą samą naiwnością spędziłem wczorajszy wieczór w tym miejscu i z tą samą naiwnością wrócę tam dziś i jutro i jeszcze przez wiele kolejnych dni. Będę tam o każdej porze dnia i nocy ... kocham te stworzenia. Wiem, że w czasopismach jest wiele lepszych zdjęć. Część z nich została zrobiona w Parkach, specjalistycznych Ośrodkach, czy innych obiektach zamkniętych. Zdjęcia, które zrobiłem są jakie są, ale spotkałem WILKA w Jego naturalnym środowisku, w głębokiej Puszczy, gdzie wszystkie karty w tym rozdaniu były w Jego łapach! Pozostaję dumny i szczęśliwy!











36 komentarzy:

  1. To był Duch Lasu ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no takie dosłownie wrażenie pozostaje we wspomnieniach :)

      Usuń
  2. Ja też wierzę, że marzenia się spełniają!!!

    Nie da się tego skomentować... Jedynie zazdrość tli się gdzieś w człowieku, bo ja też widziałam wilka, ba, całą watahę i tego ostatniego z grupy, który się zatrzymał i popatrzyliśmy sobie w oczy... A aparat w plecaczku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z powodu takich doświadczeń od lat w lesie nie wypuszczam aparatu z ręki i bez niego już do lasu nie wchodzę :)

      Usuń
  3. I co tu dużo mówić - szczęścia trzeba szukać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda to prawda i czasami bardzo długo trzeba na nie czekać. Jedno pozostaje pewne - warto!

      Usuń
  4. ładnie napisane, no i prawdziwy wilk. Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Krzysztofie :) dzięki Tobie zaczynam doceniać to co dla mnie wydaje się codziennoscią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to świetny komentarz, bardzo często nie doceniamy tego co mamy na co dzień, woda, las, kontakt z przyrodą, zdrowie ... można by mnożyć. Ten blog służy głównie temu, byśmy się zatrzymali w ślepej gonitwie i stwierdzili, że tyle szczęścia jest wokół nas, a my go nie widzimy.
      Największym paradoksem jest to, że goniąc za iluzją, (kasa, kariery itd.) niszczymy to co jest naszym dobrem naprawdę! To oczywiście Ciebie nie dotyczy, ale poruszyłeś doskonały temat :)

      Usuń
  6. Gratuluje, niecodzienne wydarzenie ! Serduchu pukało ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byłem przepłniony poytywną energią i szczęściem - serducho radowało się jak u dziecka w Boże Narodzenie :)

      Usuń
  7. Pięknie Krzysiu! Zazdroszczę spotkania. Szkoda że trzeba tak wcześnie wstawać bo chętnie bym się z tobą wybrał kiedyś ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raz na jakiś czas można wstać nieco wcześniej :) Ja żeby nie chodzić niewyspanym też nie wstaję tak rano codziennie - raz w tygodniu robię przerwę :)

      Usuń
  8. ...szczęście to tylko i aż umiejętność znalezienia się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, czemu sprzyja profesjonalizm i doświadczenie...oto gwarancja sukcesu... Gratuluję w pełni naturalnych, pięknych zdjęć! Spojrzenie wilka...bezcenne...:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa... z całego zajścia największe wrażenie wywarł na mnie ten jego spokój we wzroku. W zasadzie nie wiem czy nie analizował mnie jako potencjalnego śniadania :))) Bo co jeżeli okazało się, że on nie szedł za jeleniami tylko ... brrrr, lepiej tak nie myśleć. Mam nadzieję niedługo się przekonać. Zrobię wszystko by być tam jak najczęściej i go spotkać.

      Usuń
  9. gratulacje,niesamowita pasja, no i podziw dla pieska który odważył się spojrzeć w twoim kierunku, pozdrawiam Jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) może to i racja, patrzenie na mnie, szczególnie w lesie, może wymagać odwagi ha ha ha ha ah

      Usuń
  10. Panie Krzysztofie gratulacje tylko nie wiem czego najbardziej - spotkania , zdjęć a może jednak wspaniałego osobistego opisu .Pozdrawiam Dariusz Ch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Darku, serdecznie dziękuję za uznanie na trzech poziomach :)

      Usuń
  11. Krzysiu zjawiskowy moment, dwa tak pozornie odległe, a jednak tak sobie bliskie gatunki spotykają się wzrokiem, masz rację " człowiek człowiekowi wilkiem" określało by jasne oczywiste prawa i granice. byłoby mniej empatycznie, ale niezwykle klarownie. Pozdrawiam, P.S podziwiam Twoje podejście do pasji !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, miło, w zasadzie wiem, kto to napisał, piękny komentarz, Paweł - jestem pod wrażeniem - dziękuję :)

      Usuń
  12. Trafił swój na swego jak to mówią ;)) Mam taką fotkę klasową na której Krzychu palcem wskazuje ....nie nie, nie na "koleżankę", a na wspomnianą torbę p-gaz z narysowanym własnoręcznie WILKIEM :) Brawo Krzysiu! Spełniamy marzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ja! masz taką fotę?!? ... czyli ja juz w podstawówce ... miałem świra! no to pięknie, czyli nie dość, że choroba ma przebieg ostry to jeszcze mocno przewlekły ha ah aha ha a

      Usuń
  13. W tym wszystkim zazdroszcze ci przezycia. Moge wyobrazic sobie jak sie czules.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zasadzie to przez chwilę byłem w niebie :)
      szczęście, tylko to czułem :)

      Usuń
  14. Dołączam swoje uznanie - to na trzech poziomach :-)
    Gęsia skórka, gdy czytam... Tak, to jest spełnienie, piękne...
    Krzysztof "Tańczący z Wilkami"...
    Uzależniony, uzależniony od wilków... Bardzo mocny rodzaj uzależnienia, "pacjent" rokuje raczej beznadziejnie ;-)

    Uwielbiałam książki Curwooda... Coś z nich jest w Twoich gawędach... Nie wiem, ta sama wraźliwość, szacunek, zachwyt wobec natury...
    Trzymam kciuki za kolejne spotkanie z wilczym bratem :-D

    Bardzo pragniesz, więc tak będzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla takich komentarzy warto zarywać noce, warto tłuc kilometry po bezdrożach leśnych ostępów i uczyć się cierpliwości i pokory. Serdecznie dziękuję :)

      Usuń
  15. Oświadczam, że pobieram bezprawnie jedno ze zdjęć do mojego osobistego folderu z cudami. Nie prosze również o zgodę właściciela, bo jej brak nie przeszkodzi mi w zdobyciu go na późniejsze oglądania. Brak słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) na zdrowie, tylko proszę pamiętać o źródle i co jakiś czas odwiedzać mój blog - takie zadośćuczynienie w pełni mi wystarcza :))

      Usuń
    2. Odwiedziny ma Pan jak w banku

      Usuń
  16. Zerknęłam na Pańskiego wilka i przeszedł mi przez myśl cytat z kabaretu Mumio: "-Gąski, gąski do domu. -Boimy siebie. -Czego? -Wilka złego" :) Oj.... Nie jest to bynajmniej obłaskawiony wilk z Leśniczówki Grzędy. Naprawdę gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt, to był zupełnie dziki basior. Mam z tego tytułu ogromną satysfakcję, a tym większą, że uczciwie spojrzeliśmy sobie w oczy :)

      Usuń
  17. Gratuluję, czasu, cierpliwości, umiejętności i sprzętu :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu niestety dysponowałem jeszcze poprzednim aparatem ze słabą optyką, szkoda, bo drugi raz takiego szczęścia mogę już nie mieć :)

      Usuń