sobota, 2 sierpnia 2014

gawron "łaciak"

Rzeczywiście coś jest na rzeczy. Locha w łaty, sarna ze skarpetą, a teraz ... no sam nie wierzę, łaciaty gawron. Jeżeli to nie jest maskotka producenta mleka łaciate, to chyba naprawdę mam szczęście do odmieńców. Wieczór zapadał szybko, postanowiłem spędzić go na polu. W ścisłym lesie o tej porze nie miałbym już nic do roboty - ciemno.  Ale tu, tu jeszcze coś się namota. Przysiadłem na skraju pola obrabianego "talerzówką" przez traktorzystę lub jeżeli poprawność polityczna tego wymaga - ciągnikistę, bo to bardziej ciągnik był niż zwykły traktor! Byłem rzecz jasna w ubraniu maskującym. Przy kolejnym nawrocie ciągnik zatrzymuje się gwałtownie. Panie! Qr...a! Toć ja bym Pana rozjechał! Panie, pana w ogóle nie widać, a niech to cholera, jakem się przeląkł, panie, a niech to, daaaj pan spokój! Dzień dobry - odpowiedziałem odgarniając z twarzy maskujący ją szal snajperski. Chciałem odpowiedzieć, że też Pana lubię i coś w tym stylu, ale ostatecznie człowiek okazał miłym się być, a jedynie nieco zaskoczonym, więc nie tworzyłem niepotrzebnych komentarzy.Serdecznie sobie porozmawialiśmy, opowiedział o ogromnej ilości boćków, które jeszcze godzinę temu człapały za maszyną. Siwuchom i gawronom późna godzina nie przeszkadzała, więc jeszcze je utrwaliłem.

 Przyjaźń międzygatunkowa czy ledwie tolerancja? Nie wiadomo, jedno jest pewne, nie "symbio", a "koo"

                                      
                                           

Maszyna jeżdżąca i ....

Maszyna krocząca!

Jakież było moje zdziwienie - gawron w ciapki! Matkę dorwał chyba samiec ... mewy?!? :)))

Po sesji polowej, przeniosłem się na sesję łąkowo-polową czyli mieszaną. I takie były jej efekty, mieszane:)


Nad głową przeleciał mi orlik krzykliwy, aparat był ustawiony na ciemne pole, więc się niebo prześwietliło, ale piękno tego ptaka widać. Strzępiel taki, chyba leciwy był okrutnie i nie chodzi mi o to, że przemieszczał się szybko w powietrzu ;)

Potem jeden lisek ...
                                      
chwilę później drugi lisek w znacznie gorszej kondycji, świerzb niestety jest już zjawikiem masowym u lisów i dzisiątkuje ich populację.






A na koniec zajączek, którego pokazuję nieco dokładniej, bo myślę, że kilka fajnych scen udało się uchwycić; jak kopie łapkami ziemię, jak patrząc na mnie zajada "chaszcza", jak się skrada i w końcu jak staje słupka! A na koniec dwie "wmiędzyczaśne" sekwencje z ciepłego zachodu:




3 komentarze:

  1. Ciepły zachód bardzo w moim guście!
    A jak na mechanika przystało, najbardziej podoba mi się maszyna krocząca :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrzej Kruszewicz w "Ptakach Polski" pisze, że zdarzają się lęgi mieszane wrony i czarnowrona i jest nawet taka fotka łaciatego czarnowrona całkiem jak Twoja. Zając zajęty różnymi robótkami uroczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako laik fotograficzny oglądam zdjęcia i nie mam bladego pojęcia o technice, natomiast zdjęcia urzekają mnie tematem lub skojarzeniami. Maszyna krocząca właśnie kojarzy mi się z jakimś rysunkowym filmem dla dzieci i jest to rozczulające. Czyli lecę po emocjach.

    OdpowiedzUsuń