środa, 15 kwietnia 2015

jak podejść jelenie?

Moi drodzy, dziś zamieniam się w "Wujka Dobra Rada" i wrzucam kilka podstawowych wskazówek, które każdemu z Was, ułatwią zrobienie zdjęć jeleni z bliska i dadzą przyjemność bezpośredniego obcowania z tym pięknym gatunkiem.
Poprowadzę Was zatem kolejno, po jednym z moich spotkań. Opierając się o fakty, będzie mi łatwiej  stworzyć ten swoisty samouczek :)

W dniu poprzedzającym sesję, kręcąc się w pobliżu polany sąsiadującej z lasem, zauważyłem świeże tropy jeleni. Pierwsza i podstawowa sprawa, to fakt, że jelenie mają swoje nawyki i rytuały. Oznacza to między innymi, że w określonych warunkach pogodowych, (szczególnie chodzi o wiatr) mają zwyczaj wracać w te same miejsca tymi samymi ścieżkami. To co może wpłynąć na odstąpienie od nawyku, to gwałtowna zmiana pogody, kierunku wiatru lub przepłoszenie. Zatem, jeżeli zauważymy tropy i ślady bytowania jeleni w danym miejscu, należy spróbować odwiedzać to miejsce w różnych porach doby, by się przekonać o jakiej porze warto planować sesję. Dla nieco bardziej wtajemniczonych podpowiem, że po stopniu wysuszenia krawędzi i powierzchni tropu, możemy mniej więcej ocenić, ile godzin wcześniej, jelenie przechodziły w danym miejscu. To jednak wymaga pewnego doświadczenia. Ja np. w dniu poprzedzającym sesję, trafiłem wieczorem na świeżutkie tropy. Wiedziałem zatem, że najprawdopodobniej w dniu następnym, jelenie zjawią się w tym miejscu również wieczorem.
Do takiego miejsca należy zbliżać się zawsze pod wiatr. Należy pamiętać, że jelenie mają zwyczaj wystawiania warty. Oznacza to, że np. jedna z łań będzie lekko oddalona od chmary. Musimy zatem być czujni, żeby nie wpaść jej w oko:)
Może zdarzyć się, tak jak mi w tym przypadku, że wędrujące na miejsce żeru jelenie, zaskoczą nas już na drodze - wcześniej niż się spodziewaliśmy.
Zobaczcie w jaki wpadłem ostrzał spojrzeń!

To w zasadzie standard. Czy uda nam się zrobić zdjęcie z mniejszej odległości, czy to będzie koniec spotkania, zależy od tej pory, tylko od nas. Nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Od momentu, w którym jedna z łań nas zauważyła, scenariusz będzie zawsze tak samo upierdliwy. Przede wszystkim, one będą tak stały nawet kilka minut! Po chwili zaczną udawać, że nas zignorowały, będą nawet udawały, że coś skubią. Nie dajcie się zwieść. Jedna z nich delikatnie przesunie się za ścianę gałęzi i w sposób dla nas niewidoczny, będzie szczególnie intensywnie nas obserwować. Te, które udają, że coś skubią, też wzrok będą miały skierowany na nas! Ważne, żeby tę próbę (często przedłużającą się) wytrzymać. Konieczny jest w tym wypadku absolutny bezruch. Najmniejsze poprawienie stopy czy ruch ręką, niweczą sprawę. Jelenie mają wzrok niezwykle wyczulony na ruch. Możemy stać nawet oświetleni słońcem, byleby się nie poruszyć!
One w konsekwencji i tak odejdą. Ważne jednak czy odejdą spokojnie czy nie. Gdy ruszą, nie idziemy za nimi przez przynajmniej pięć minut! Tyle potrzebują, by spadła czujność i alarmowe nasłuchiwanie. Wówczas cichuteńko ruszamy.
Zwykle okazuje się, że odejdą kilkadziesiąt metrów i zatrzymają się. One nigdy bez potrzeby nie marnują energii. Cisza z kierunku, w którym nas widziały uspokaja je. Zaczną żerować.
Możemy cieszyć oko takimi widokami. Sielanka!









 Nie jest łatwo, co jakiś czas, jedna z łań, (jak widać na powyższym zdjęciu lub jak widzieliście kilka zdjęć wcześniej, cielak), zauważy nas. Dopóki to nie jest łania prowadząca - licówka, decyzja o odwrocie nie zostanie podjęta. Przynajmniej nie wprost.
Zaniepokojona łania lub cielak podejdą do licówki i natarczywym patrzeniem w naszą stronę, zmuszą ją do zapoznania się z sytuacją. Jeżeli uda nam się zrobić cokolwiek, by nie obudzić podejrzeń licówki, sytuacja uspokoi się i wszystko wróci do normy. Jednak licówka to już nie jest byle przeciwnik. To bardzo doświadczona i odważna łania! Gdy nabierze podejrzenia, że coś jest nie tak, ruszy w naszą stronę. Podejdzie dziesięć, czasami więcej metrów, podniesie wysoko głowę przenosząc ciężar ciała na przednie kończyny i będzie bardzo długo i intensywnie lustrować źródło niepokoju! Powiem uczciwie, tą część egzaminu zdać jest bardzo trudno. Ale jeżeli chcemy jeszcze raz tu wrócić i je zastać, to w naszym interesie jest, by odeszły bez paniki. Spłoszone, z pewnością nie dadzą się już podejść w tym samym miejscu.



 Tu widać, jak każda patrzy w inną stronę - typowe. Jedna, niestety idealnie na mnie! :)

  W efekcie odchodzą, ale proszę zwrócić uwagę - robią to spokojnie, wolno, bez paniki.

Odchodząca łania puszcza przed sobą cielaka, sama jeszcze raz przygląda mi się, wciąż zachowując spokój. Mogę liczyć na powtórne spotkanie - nie udało im się mnie zdemaskować. 


Uwagi końcowe:
1. nie podchodzimy jeleni gdy jesteśmy przeziębieni - każde chrumknięcie, o kichnięciu nie wspomnę, "pali" miejscówkę na długo.
2. jesteśmy zawsze w ubraniu maskującym
3. nie możemy na miejscu być spoceni, ani wybierać się po kąpieli ani tym bardziej wyperfumowani. Wówczas nawet kierunek wiatru nam nie pomoże :)
4. ubranie nieszeleszczące - koniecznie!
5. jelenie poznają nas po ruchu dłoni i plamie twarzy. Należy te części mieć zamaskowane, a podchodząc na planowane miejsce, nie machać rękoma.
6. uważamy na co stawiamy nogi. Szyszki, suche patyki, mogą nas zdradzić. Gdy się zdarzy złamać patyk, należy odstać nieruchomo ok. 5 minut bez względu na to czy widzieliśmy wcześniej jelenie, czy nie!
7. w czasie sesji, jeżeli chcemy, by potrwała nieco dłużej, nie bądźmy zbyt pazerni na jeszcze jeden metr bliżej - to zwykle kończy spotkanie. 
8. Robiąc zdjęcia pod światło (jak ta cała sesja) uważajmy, by odbicia od soczewki obiektywu nas nie zdradziły. Osobiście mam cały aparat zaklejony taśmą maskującą, szczególnie elementy błyszczące.
9. Jeżeli czujemy, że musimy odkasłać czy cokolwiek, lepiej spłoszyć je wcześniej złamaniem patyka, czy rzuconą w pień szyszką. Wówczas odejdą przepłoszone naturalnym dźwiękiem, a my pozostaniemy niezidentyfikowani. Jest szansa na powtórne spotkanie.

Wiem, że te porady mogą wydać się przesadzone, ale piszę to, byście mogli podjeść do jeleni na odległość kilkunastu metrów, a nie stu. :)

Dziś pokazałem efekt podejścia łań z cielętami, pojutrze czas na byki!

Udanych łowów!


11 komentarzy:

  1. Bardzo dokładna instrukcja, która uświadamia mi po raz kolejny, że do końca sprawnych oczu będę musiała polegać na zdjęciach Leśnego LUda a nie własnych obserwacjach. Takie zaangażowanie chyba nie zostało mi dane. Na szczęście trafiłam do Ludowego świata i mogę sobie wady własne kompensować. A dziś użekło mnie zdjęcie łani podczas zabiegów higienicznych (Taka leśna Wenus w kąpieli)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczególnie mając na uwadze jej minę, mogła się skojarzyć z Venus :)))

      Beatko, służę, póki zdrowia starczy będę dzielił się z Wami obserwacjami :)

      Usuń
  2. A ja myślałam, że by podejść jelenie, trzeba po prostu stawiać kroki w ich kierunku. A tu tyle zachodu... Licówka, łanie, cielaki, czasem byk - wszystko to sprzysięga się przeciwko nam, na dodatek jest czujne i szybko znika. To już wiem, dlaczego mam pełne archiwum zdjęć drzew. ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, a ja pisząc myślę tak, podam tylko kilka podstawowych podpowiedzi, żeby nie zrazić ... :))))))

      Usuń
  3. I natychmiast mi się oko ucieszyło i niestety okazało sie, że jestem pazerna. Tak mi się szczególnie ostatnie spodobało ze światłem w świerku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fajne zdjęcie, a zobacz jeszcze minkę łani na trzecim :)

      Usuń
    2. Od razu zobaczyłam i to są moje ulubione zdjęcia, kiedy zwierzaki są naturalne, spokojne i czują się bezpieczne. To dowód na Twój wywód.

      Usuń
  4. Fajna instrukcja. Postaram się wykorzystać ją w niedzielę. Zastanawia mnie tylko, jak jednocześnie nie być spoconym i nieumytym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałem na myśli wystawną kąpiel w pianach i olejkach, absolutnie nie chciałbym, by ktokolwiek po lekturze tego posta zaniechał dbałości o higienę. Ale czy brak kąpieli na pewno oznacza bycie spoconym? :)

      Usuń
  5. Świetne wskazówki i na pewno skorzystam z nich ponieważ natrafiłem właśnie na ślady jeleni które powróciły w moją okolicę. A z opisu wnioskuję że sarny mają podobne zachowania Super

    OdpowiedzUsuń