niedziela, 12 kwietnia 2015

nawet nie pytajcie!

Ostatnio trochę się powłóczyłem po okolicy. To "trochę" zdaje się pozostaje w opozycji do mojej zwykłej aktywności, czyli codzienności, w której włóczę się intensywnie :)
Pogoda była rozmaita, z przewagą słońca. Ponieważ gŁOSIOWA ostatnio pisała o roli światła w fotografii żurawi, zacznę od zdjęć, w których (w mojej ocenie) światło było sprzyjające.
On sobie szedł szczytem nieużytku, a ja go sobie fotografowałem i to również była okoliczność sprzyjająca,  bowiem towarzyszyła mi świadomość, że on mógł sobie iść szczytem nieużytku, a ja wcale nie musiałem móc go fotografować. Tym samym, dopełniając treść interesującego wpisu Iwonki (gŁOŚ z bagien) wnoszę, że równie istotnym jak światło, jest fakt bycia z aparatem w sytuacji, w której to światło akuratnie pracuje. Szczęście znaczy!




 Kilka dni później ujął mnie bociek. Niby nic atrakcyjnego, siedział na gnieździe, ale gdy dostrzegłem końcówkę dzioba ukrytego w pióropuszu prześwietlonych piór ... inspiracja była gotowa. W domu się okazało, że akurat mrugnął w tym czasie trzecią powieką, a ta matowo odbiła silne i kontrastowe tego dnia światło. Ot taka ciekawostka, raczej pretekst by wspomnieć o trzeciej powiece ptaków, zwanej również migotką.

Następny dzień również witał mnie słonecznym świtem.

 Pierwszego cielaczka robiłem jeszcze bez słońca, jedynie przy jaśniejącym niebie. Widmo wczesnego, wiosennego świtu w zasadzie nie pozwala na satysfakcjonujące zdjęcie.

 Dosłownie pięć minut później, światło było już ciepłe i zdjęcia wychodziły całkowicie inne.
Świetlne rzeczy o tej porze dzieją się tak szybko ...


 Te dwa portrety uroczego cielaczka to zupełny przypadek. Coś spłoszyło ich mamę i cała trójka podbiegła prosto mi pod nogi. Zepsułem wiele zdjęć, bo nabiegały prosto na mnie i aparat nie poradził sobie z ostrzeniem. Światła wciąż było mało.

 A jak zrobiłem to zdjęcie nawet nie pytajcie! Nie mam zielonego pojęcia co się stało na tym zdjęciu z trawą. Efekt bardzo mi się podoba. To może być to o czym pisała Iwonka. Moment w czasie którego aparat głupieje, powstają niespodziewane artefakty. Być może ma tu coś do powiedzenia fakt, że zdjęcie robiłem pod światło wschodzącego słońca, a poranek był lodowaty. Szron na liściach suchej trawy mógł zostać tak zinterpretowany przez program aparatu.

Inny kąt padania promieni i niewiarygodne różnice nasyceń między światłem, a cieniem.

Jakiś czas później zaskoczyłem i zawstydziłem swoją obecnością liska. Nie chciałbym i nie życzyłbym sobie, by ktoś mi robił zdjęcia w takim momencie. Korzystając z okazji, pragnę przeprosić lisa za nietakt i brak szacunku dla tej "wyniosłej chwili";)




Na tych kilku kadrach chcę zwrócić uwagę na nieprawdopodobne wyposażenie, czyli szablaste pazurki,  jakimi dysponuje pełzacz leśny. Między innymi z tego powodu jest jednym z dwóch gatunków (obok kowalika), które swobodnie przemieszczają się głową do dołu.

 Las tego dnia był zachwycający, malarski jak na tę porę roku.

W drodze powrotnej udało mi się jeszcze zaskoczyć poczciwą "siwuchę".

16 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że na zdjęciu 9/17 zafunkcjonował efekt panoramowania :-) A pomijając pytanie, jak powstało to zdjęcie, trzeba przyznać, że wyszło bardzo ciekawie :-)

    Siwucha też nieźle zapozowała, a niepozorny pełzacz nabrał kolorów i wypadł bardzo efektownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda, panoramowałem, być może krótkie prowadzenie obiektu ma tu swoje do powiedzenia :)
      a z siwuchy jestem uczciwie zadowolony. tym bardziej, że podwiejska, a nie miejska :)

      Usuń
  2. Coś wspaniałego - lisek na pewno się nie gniewa - pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Alino, witam wśród Gości tego miejsca :) Co do liska, to mam taką nadzieję, że mi wybaczy :)))

      Usuń
  3. Najpiękniejsze jest zdjęcie nr 6. Bociek też okazały!
    P.S. A ja z kolei poproszę więcej zdjęć psich ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do zdjęcia, jestem skłonny, a co do psa - proszę: http://krzysiekmikunda.blogspot.com/2014/10/kopov-moja-miosc.html :)

      Usuń
    2. Te już widziałam ;-). Wolę nowe, wiosenne :-).

      Usuń
    3. no dobra, zrobię Mu nową sesję :)

      Usuń
  4. A mnie się podoba cielak na 10, czy on stoi, czy jest w wyskoku? I oczywiście rewelacyjny pełzacz, za moim nie mogę zdążyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest w trakcie sprężystego stępa, więc praktycznie ledwo dotyka ziemi :)

      Usuń
  5. Piękny cielaczek - na ścieżce leśnej prezentuje się nadzwyczaj cudnie. Zawsze mam wrażenie że z tego typu spotkań emanuje pewna bliskość i zaufanie zwierzęcia do człowieka i na odwrót. Piękne spotkanie oko w oko z obserwatorem w otoczce wzajemnego szacunku i spokoju. Trawa z jedwabnych nitek wyszła całkiem przyzwoicie - w moim klimacie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak to odbieram, że one pozwalają mi się tak zbliżyć do siebie, bo mi ufają ;)

      Usuń
  6. Nie wiem dlaczego, ale żurawie z 2 pierwszych zdjęć jednoznacznie kojarzą mi się ze sceną bitwy pod Grunwaldem z "Krzyżaków". A co do lisa. Co mu biedaczynie po przeprosinach, jak zaistniał w internecie w pozycji, która mu raczej splendoru nie przysparza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jaja, rzeczywiście, może coś z tym światłem jest takiego ... :)))

      Usuń
  7. Urocze oszronione uszy łani. Trawa już raz jakaś podobna wyszła Ludowi, tylko była bardzo ciemna i post dotyczył kruków. Tak mi się kojarzy że podobny efekt w tle się wydarzył i wtedy zdjęcie mnie zamurowało (chyba były to początki mego śledztwa w sprawie pewnego Leśnego). Na pe17m efekt jest jeszcze fajniejszy, wygląda to jakby łania po wyczesanej wełnie biegła. Biedny lis przyłapany - no to się jednak nie godzi Mości Leśny. I oczywiście bardzo jestem wdzięczna za pełzacze tak dokładnie podejrzane, że mam nadzieję rozpoznać je w naturze również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no te ptaszki to z myślą o Tobie i twojej edukacji przeca! ;))))

      Usuń