niedziela, 27 grudnia 2015

ciągle pada!

Chyba nie sądziliście, że ze względu na wyraźny opad atmosferyczny, pozostanę w domu! Co to, to nie! Nie ma "mnientkiej gry", więc postanowiłem, że nie "wymnientkne" i pójdę do lasu choćby nie wiem co. I poszedłem.
Mało tego, wybrałem zupełnie nowy, nieznany mi teren. Zakochałem się w tej okolicy. Nieprawdopodobnie atrakcyjne miejsca. Trasa wprawdzie długa i trudna ale z ogromnym potencjałem. Ogromne zróżnicowanie terenu oraz biotopów. Są lasy mieszane, bór suchy sosnowy, sosnowo-świerkowy, grądy i olsy, lasy liściaste, młode uprawy i drągowiny. Tereny podmokłe i bagienne, cuda Panie, cuda! Słowem wszystko. Rosną tu chyba najstarsze i najpotężniejsze olchy jakie widziałem w życiu!
Niestety w znakomitej części trasy, las porośnięty jest największym wrogiem podglądacza zwierząt - młodziutką grabiną. Te cholernie twarde i sztywne chaszczaki przyjmujące najczęściej postać pojedynczej gałązki wyrastającej z ziemi, strzelają o nogawki całkowicie bezpardonowo i skutecznie. Skuteczność ich polega głównie na tym, że po niefortunnym kroku, a wystarczy chwilowa utrata równowagi, mamy gwarancję, że jeleni nie uświadczymy w promieniu 500 metrów!

Dzień zaczął się upiornie mokro i ciemno.
Po sforsowaniu wąwozu, zejściu po stromiźnie i powtórnym wejściu, gdy serce szukając łatwiejszego dostępu do tlenu, próbowało wyskoczyć mi z klatki, napatoczyłem się na dziki.
Lochy prowadzącej nie zdążyłem sfotografować, a szkoda, bo chodziła w mojej wadze - kawał sztuki!
Przelatek wyszedł jak wyszedł, ale coś przecież pokazać muszę!


Nie wiem jak to się dzieje, ale raniuszki spotykam wyłącznie w taką pogodę i z taką mi się kojarzą.


Poza nimi, podchód uprzyjemniały mi inne sikory.

Tu sikora uboga skrzętnie przeglądająca największy spichlerz lasu - ściółkę!

Bardzo aktywne były również pełzacze leśne. To bardzo precyzyjni poszukiwacze smakołyków ukrytych w zakamarkach kory.

Miedziano-złote liście grabów są naprawdę urocze. Skąpane w kroplach zimowego deszczu wydały mi się godne fotografii.

Gdy znalazłem tę oto świeżynkę, świadczącą o "przedchwilnej" obecności jeleni, postanowiłem zajrzeć do pobliskiej drągowiny. Jeleń pozostawia takie właśnie walcowate bobki o wielkości:
 +/- szerokość 10 mm x 20 - 25 mm długości. W dotyku twardawe, kolor jak na zdjęciu, smak lekko kwa ... aaa ;)

Zwykle tego nie robię, szanując dzienne ostoje jeleni, raczej do nich nie wchodzę, ale dawno ich nie fotografowałem i ... tym razem niestety - musiałem! :)
Ale przysięgam, że ich nie spłoszyłem! Zrobiłem co do mnie należało i nie podchodziłem bliżej.
Zostawiłem je tam, gdzie zastałem, a zdjęcia wykonane w gąszczu drągowiny wydały mi się nawet bardzo ciekawe, takie środowiskowe.

Początkowo zobaczyłem coś takiego ... dwa byki. Jeszcze nie wiedziałem, że jest ich tam około dziesięciu!
Normalnie podchód w drągowinie jest praktycznie niemożliwy, ale przy takiej wilgotności, udało mi się nieco podejść. Mokra ściółka jest cichsza, a gałązki łamią się nie tak głośno jak zwykle, gdy są suche.

Ten stał na warcie, a w drugim planie przechodziły kolejne i kolejne samce.

Tu już widać przynajmniej trzy byki.

Ilość satysfakcji rosła, ale wciąż nie mogłem pokazać wielkości tego kawalerskiego stada, typowej zimowej formacji byków.

Było ich sporo, ale nie odważyłem się płoszyć stada z powodu chęci zrobienia kolejnych zdjęć.
Te, które wykonałem, całkowicie mi wystarczają jak na nowy teren i tak paskudną pogodę.

Wracałem naprawdę spełniony. Wiem, że ta okolica odkryje przede mną jeszcze wiele swoich tajemnic! Oczywiście wszystkimi się z Wami podzielę :)

Wszystkie zdjęcia zrobione przy ISO 1250, przysłona 4.0, czas od 1/60 do 1/80 sek.



22 komentarze:

  1. No niestety...
    To zdjęcie "świeżynki" zbyt dokładne :( Ja mam ogromny monitor.
    A ten ptaszek, to głową w dół potrafi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Iro, staram się co mogę pokazac dokładnie :)
      Tak, w Polsce są trzy ptaszki, któe chadzają głową w dół - kowalik i dwa pełzacze, leśny i ogrodowy.

      Usuń
    2. Ale mój pełzacz nie jest ani leśny, ani ogrodowy i maszerował raczej chętniej głową w dół. Kształt miał podobny, ale co do dzióbka, to chyba nie miał takiego zakrzywionego.

      Usuń
    3. nie, mogłeś nie zauważyć, nie ma innych niż kowalik i pełzacze, które chodzą głową w dół.

      Usuń
  2. Dziczek! :)0
    U u mnie ie pada..
    Najlepszego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas cudowna pogoda ... Wiosna na całego bym powiedział :)
    Dzika jeszcze nie sfotografowałem .... A pogoniłą mnie raz locha ... Oj blizny mam do tej pory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście nie ...
      Przedwiośnie, tropie lochę z młodymi :P ... Oczywiście by zrobić zdjęcia .... Nagle wylecała z krzaków prosto na mnie.
      Ja rura przed siebie i wdrapałem się na świerka ... Poobdzierałem ręce o gałęzie ... Adrenalina zrobiłą swoje, a przedramiona całe w bliznach teraz ;)

      Usuń
    2. one często pozorują atak, w ostatniej chwili zatrzymują się 2 metry przed celem i odbiegają. Sprawdziłem na sobie! ... ale tylko dlatego, że w pobliżu nie było świerka! ha ha ha

      Usuń
  4. Jak Ty to robisz, że nawet jelenie bobki są urocze hi, hi? Naprawdę są kwa..aa? Nie wpadłabym na to, bardziej bym obstawiała "sponiewieraną trawę". Podgląd rogatych świetny, pomyśleć, że to koniec roku, gdzie ta zima? Brakuje mi już Jej Śnieżnej Wysokości :). W życiu nie widziałam na własne oczy raniuszka, ale nie przeszkadza mi to być jego wielbicielką, jest cudowny. A graby? Nareszcie się doczekały :). Maestria panie, maestria. Dziękuję, pozdrawiam Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, aby jelenie bobki wyszły uroczo na zdjęciu, należy każdego jakoś ciekawie ułożyć, posmarować oliwką, żeby ładnie błyszczały i jakoś wychodzą :))) Za śniegiem i zimą totalnie tęsknię! Raniuszki, ptaszki z waty :)

      Usuń
    2. No to teraz pękłam :))), ileż Ty musisz ze sobą dźwigać :). W domu się jeszcze nie połapali, że oliwka znika? Hi, hi, hi, hi. Dzięki za poprawę humoru, jutro znów do pracy :). Kasia z Olsztyna.

      Usuń
    3. oliwkę nakładałem pędzelkiem do smarowania ciasta ... będzie dym! ;)

      Usuń
  5. Dzików już dawno nie widziałam, ale buchtowiska są, znaczy żyją, ptaszory śliczne. Jelenie bobki spotykam, ale nie przyszło mi do głowy by ich posmakować. Byki, aż mnie w dołku ścisnęło, marzyłam by je tak właśnie spotkać choć w marzeniach był też śnieg. To ciekawe, że były same samce, nie wiedziałam, że one zimą trzymają się razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jelenie w porze zimy łączą się w tzw. stada kawalerskie i chadzają oddzielnie. Łanie tworzą stada z cielakami, ze szpicakami i czasem trzylatkami. Bardzo stare byki są samotnikami.
      Przyznaję, że spotkanie jeleni w lesie jest innym rodzajem przeżycia niż na łące czy polu.
      Śniegu brakuje mi bardzo! :)

      Usuń
  6. Gratuluję "jeleniowego" spotkania. Nie podzielam opinii Pani Kasi z Olsztyna i znacznie bardziej niż zdjęcia bobków podoba mi się choćby raniuszek:)Pozdrawiam i wszystkiego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raniuszek ... fajniejszy niż bobki??? ... dziwne ! :))) ;)
      Iwonko, wszystkiego najlepszego! Super kadrów i spotkań!

      Usuń
  7. Raniuszek - puchata kulka na patyczku. Dawno nie widziałam.
    A jelenie piękne, mimo że niewiele widać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mimo wszystko wolę te zdjęcia od wielu atlasówek na polance, które zrobiłem wcześniej :)

      Usuń
  8. Ależ radochę miałeś Ludzie w czasie tego wyjścia. I trochę nam się dostało. Taki pełzacz na przykład - ślicznotek i raniuszek też. A stado fajnych chłopaków - to już zazdrość, że ja takich nie spotykam u siebie na wsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no miałem, miałem, fakt. Jak na taką upiorną pogodę, to nadzwyczaj udane wyjście.

      Usuń