niedziela, 20 grudnia 2015

kruk na wyciągnięcie ręki!

Wstawanie o 6.30, wyjście na świt o ... 7.15, to wszystko mnie obraża! Nie ma w tym pierwiastka poświęcenia, heroizmu zarwanej nocy, niczego nadzwyczajnego! Tak ciężko zimą zostać bohaterem. Po prostu orka na ugorze normalnej codzienności. Nawet nie wiem jak zacząć ... zerwałem się skoro świt?!? Raczej nie. Wstałem jak wszyscy przed siódmą i tyle.

Sarny, co zauważyłem już wielokrotnie, mają rano słabe przyciąganie między tworzącymi je atomami.
Ale tym razem pasowało mi to do koncepcji zdjęcia.

 One są półprzezroczyste, zwiewne i niezwykle delikatne.

Bardzo lubię widzieć w półmroku te pozbawione konturów plamy zwierząt. To nie jest pora dla miłośników zdjęć atlasowych. To pora dla miłośników budzącego się dnia, przyłapywania przyrody na najbardziej ulotnych chwilach. Większość płowej schodzi wówczas z nocnych żerowisk. Uwielbiam ten moment. Być może dlatego, że trwa tak krótko.

W liściastej części lasu siedziałem między setką grubodziobów. Wsłuchiwałem się w niesamowitą symfonię zgryzanych nasion. Doczytałem, że te ruchliwe maleństwa, zaciskają dzioby z siłą 70 kg!
Coś nieprawdopodobnego. Nie udało mi się niestety zrobić lepszego zdjęcia, ponieważ buki, olchy i graby były tu bardzo wysokie.

W czatowni spędziłem niewiele ponad dwie godziny.
Czas uprzyjemniały mi niezawodne sójki.




Ale tym razem bohaterem okazał się kruk! Odważył się usiąść 3 metry od czatowni! Tym samym byłem najbliżej kruka w całym moim życiu!

Trafił się do tego osobnik z ciekawym dziobem. Wygląda tak, jakby urodził się między kormoranami i poza rybami niczego więcej nie jadł :) To chyba jakiś lokalny chirurg, specjalista od tkanek miękkich ;)

Następny usiadł nieco dalej. Ten już z klasycznym, silnym i tępym zakończeniem dzioba.


Nie wiem czy to stary znajomy, czy nie ale w pobliżu czatowni ciężko pracował dzięcioł duży. Ponieważ oświetlona sosna stanowiła fajne tło, cyknąłem mu pamiątkowe zdjęcie.


Startująca sójka i opad fragmentów Puszczy po jej dynamicznym się zerwaniu.

Zostawiłem czatownię, Postanowiłem odwiedzić "trudny las". To podmokłe tereny przyległe do gęstego ale młodego lasu świerkowego. Dzienna ostoja jeleni. Nie miałem w planie ich płoszyć. Wierzyłem, że może jeden z nich będzie kręcił się na granicy świerków i podmokłego olsu.

W pierwszym kroku bokserskim spłoszyłem sarny ... trudno.

Niestety dwa byki też spłoszyłem ... ech, co za dzień! Za mną osiem kilometrów marszu, w tym ostatnie trzy przedzierania się przez chaszcze, wiatrołomy, krzaki i mokradła. Byłem już potwornie zmęczony i tym samym niezbyt ostrożny. Moja wina. Po spotkaniu z jeleniami zostało mi coś takiego. Na szczęście widać fragment prawej tyki, dzięki czemu mogłem to przynajmniej opisać :))


Na pożegnanie dnia ...

19 komentarzy:

  1. Setka grubodziobów? Zazdrość mnie zżera, to ja się martwię, gdzie się podziały, a te skubane rasy siedzą w lesie i łupią jesiony. Fajna wyprawa i sarny na 1 w trawomglistym morzu piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mówię Ci, cały las trzsakał i łuskał! Nie słyszałem jeszcze takiej intensywności pracy grubodziobów :)

      Usuń
  2. Ja ostatnio czytałam nawet o tysiącu grubodziobów w buczynie. Mają co jeść i gardzą moim słonecznikiem ;-) Ale tych trzasków i łusków zazdroszczę. Że o kruku nie wspomnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ilość tego niesamowitego dźwięku była zaskakująca :)

      Usuń
  3. Przyłączę się do "zazdrośników", to musiało być wyjątkowe słuchowisko :). Do mojego karmnika zalatują pojedyncze grubodzioby i przez pozamykane okna nie mam szans nawet na pojedynczy "chrup". Fotki dzisiaj bardzo energetyczne, pomimo spokoju poranka jest w nich życie :). Dostałam również mały upominek od Ciebie, ostatnie zdjęcie! Mam kompletnego świra na punkcie koni! Fotografuję każdego "ogona". Słynę w rodzinie jako fotograf końskich zadów hi, hi. Nic nie poradzę na to, że jestem tak mało atrakcyjna dla nich. Jak tylko pstrykam one natychmiast tracą zainteresowanie i opuszczają łby wypinając tyły :). I tym optymistycznym akcentem żegnam się i z piękną, końską rodzinką pod powiekami udaję się do pracy :). Kasia z Olsztyna.
    PS. Haczyk na kruczym dziobie? Hmmmm, a to ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię fotografować konie, nie mogłem się powstrzymać przed ich pokazaniem. Dostały fajne światło. :) W zasadzie też je fotografuję przy każdej okazji. Jest w nich jakaś magia :)

      Usuń
  4. Oj tak, grube mają potężną siłę w dziobie, miałam niestety to wątpliwe szczęście posiadania palca w paszczy grubodzioba - gdybym szybko nie podważyła dzioba pęsetą to niewątpliwie złamałby mi paliczek. A co do kruka z przerośniętym dziobem - zawsze mnie fascynowało to, jakim cudem wszystkie ptaki dają radę ścierać rosnący dziób, a trafi się taki, któremu rosną takie twory... No chyba że to kwestia chorobowego przerostu dzioba...Niestety będzie mu coraz trudniej radzić sobie z pożywieniem. Może rąbnie kiedyś w coś wystarczająco mocno i ta przerosła warstwa się złamie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ten haczyk jest ciągle w normie. Wybredny po prostu, nie zabiera się za twarde kąski :)

      Usuń
  5. Bliskie spotkanie z krukami jak zwykle oszałamiające. A ten z dziwnym dziobem to w okolicy robi za mikrochirurga, bo wybredny w dzieciństwie był i wybierał z menu tylko najdelikatniejsze smakołyki. Zmartwiła mnie jednak Mglista Stopa sugerując życiowe problemy temu krukowi - wygląda naprawdę niesamowicie Taki zamyślony, z bystrym okiem i niezwykle szlachetnę linią wydłużonego dzioba. Super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och i bardzo współczuję Ludowi, że dzień nie przyniósł okazji do wykazania się bohaterstwem. Może zorganizować jakąś barykadę?

      Usuń
    2. o, barykada to by było coś! :)))) Z tym dziobem absolutnie da sobie radę. Drapole mają większe haki ;)

      Usuń
    3. Pewnie, na razie nie jest to nic strasznego, gorzej jeśli będzie dalej rósł nieścierany. Im jest dłuższy, tym trudniej krukowi nim manewrować i ścierać w naturalny sposób. Często też wtedy przerasta dolna część dzioba - dziób zaczyna się krzywić i przybiera nienaturalne kształty. Chociaż u kruków jest to zdaje się rzadsze zjawisko - ośrodkowym gawronom, wronom i kawkom ciągle te dzioby trzeba przycinać żeby mogły jeść normalnie...

      Usuń
    4. o, to oznaczałoby, że coś jest z karmą nie tak. W zasadzie nie powinny wymagać korekty. Może niech mają też jakieś gnaty do oskubywania i lizawkę. Często widuję jak dzikie ptaki siadają na lizawki jeleniowatych i oskubują je idealnie ścierając przy tym dzioby. :)

      Usuń
    5. Mają chyba wszystko co mieć powinny :) Indycze jednodniówki, warzywa, owoce, psia karma, lizawki, czasem też jakieś inne smakołyki. To chyba wina tylko i wyłącznie ograniczonej przestrzeni i tego, że jedzenie mają podane na tacy i nie muszą nigdzie grzebać dziobem :) Ale mówię, dotyczy to tylko niektórych gawronów, kawek i wron, reszta ptaków jakoś daje radę.

      Usuń
    6. to może zakopcie im ziarna kukurydzy w ziemi i ubijcie. Nie sobie trochę pogrzebią :)

      Usuń
  6. Fajne ptaki, te kruczydła. Mają w sobie to cuś, czego wielu innym brakuje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwilabiam kruki. Ta ich dostojnośc i przenikliwy głos ... Ehhh Dobrze że w "mojej" puszczy jest ich coraz więcej :)

    OdpowiedzUsuń