wtorek, 12 sierpnia 2014

białe nogi bociana

Dzisiejszy post nie niesie w zasadzie ani szczególnie interesujących zdjęć, ani nie jest relacją kolejnej wyprawy "Leśnego Luda". Często jestem pytany o zjawisko białych nóg u naszych boćków, które jak powszechnie wiadomo, powinny mieć czerwone nogi, postanowiłem zatem korzystając z upalnego lata wyjaśnić co następuje. Tym samym zilustrować to zdjęciami. Bociany, jak wszystkie stworzenia cierpią w czasie upałów. Stoją na polach dysząc otwartymi dziobami, a jeść trzeba. Zwierzęta różnie radzą sobie z nadmiarem ciepła, które niebezpiecznie podnosi temperaturę organizmu. Bocian poza częściowym ograniczeniem aktywności, filtrowaniem się dziobem, w którym wilgotny język i śluzówki ułatwiają wymianę ciepła, stosuje jeszcze jedną arcyciekawą metodę. Obsikuje własne nogi. Obsikuje to w zasadzie uproszczenie, ponieważ ptaki nie załatwiają tych spraw rozdzielnie. Ich układ wydalniczy nie separuje "jedynki" i "dwójki" :) Tak czy siak, w odchodach ptasich, w tym oczywiście bocianich, jest wysoka zawartość kwasu moczowego i to on właśnie jest odpowiedzialny za chwilowe zabarwienie nóg na biało. No i teraz wyjaśnienie, dlaczego boćki w stresie termicznym ozdabiają swoje kończyny odchodami. Dlatego, że pod skórą nóg ukryta jest cała pajęczyna naczyń krwionośnych, a odparowujące z powierzchni nóg płyny zawarte w odchodach obniżają temperaturę płynącej w tych naczyniach krwi. Czy stwórca wiedział, że biały kolor dodatkowo ograniczy wchłanianie ciepła i będzie mimowolnym, kolejnym mechanizmem ratującym termikę ciała, czy to już tylko przypadek, pozostawiam Wam do oceny. Ot i cała tajemnica bocianiego zdobnictwa. Osoby dla których ta wiedza była i jest oczywista, przepraszam za zabór czasu, mam jednak nadzieję, że takie proste info z obrazkami nie jest do końca bezużyteczne ;)

p.s.
Oczywiście nie sprawdzałem tej metody nawet w najgorętsze dni, bowiem jakoś wykalkulowałem, że kolor moich nóg ozdobionych odchodami, z pewnością nie będzie biały i sytuacja tylko się pogorszy. :)))










16 komentarzy:

  1. Co do metody to można jeszcze inaczej ... Jak wiadomo w dawnych czasach pastuszkowie do poprawy termiki bosych stóp wykorzystywali krowie "placki" Dodać należy że tylko "świeże" :) Być może jest to dobry sposób na zbliżającą się jesień i czekające Cię wyprawy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze, że mam wokół siebie mądrych doradców, ufajdam się jesienią jak zwykle po uszy, z tą tylko różnicą, że w świeżym, a nie jak do tej pory, zeschłym placku :)))

      Usuń
  2. Fajnie, że przedstwiłęś nam bociana jako używającego tej super metody chłodzenia się. Jest to jedna z metod dostępna zwierzętom którym brak gruczołów potowych. Szczury wykorzystują inną: rozprowadzają ślinę na powierzchni skóry i woda w niej zawarta paruje, dając ochłodę zwierzakowi. Na pierwszym zdjęciu widać też jak bardzo przekrwiona jest skóra w okolicy dzioba (wole?) również z powodów termoregulacyjnych. Nam ludziom wystarczą gruczoły potowe, więc z całkowitym spokojem może Leśny Lud odpuścić sobie korzystanie z własnych wydalin w celach termoregulacyjnych. Choć oczywiście mocz Waszmości z dużą zawartością wody i bez cząstek stałych, może być dobrym płynem chłodniczym. Niestety należąłoby go rozprowadzać cienką warstwą po powierzchni skóry tak by miast ściekać na podłożę zdążył wyparować. To słabe rowiązanie w czasie podchodu grubego zwierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) biorę sobie te porady do serca, bo już chciałem sprawdzić, czy nasikam sobie na głowę, bo przecież nie ręce - to obrzydliwe! ;)

      Usuń
    2. Szkoda, że się wymądrzyłam. Efekty takiego eksperymentu z sikaniem na głowę mogłyby być niezwykle interesujące - szczególnie przy wielkim narracyjnym talencie opisującego.

      Usuń
    3. aaa opisałbym to z pewnością! :)

      Usuń
  3. Hmmm ....a to ciekawe. .....a ja myslalam ze wszystko wiem o naszych bockach😕

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabór czasu uważam za uzasadniony ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Qrcze, puchnę, a takie mi się to wydawało ... szkolne i zastanawiałem się czy o tym w ogóle pisać :)

      Usuń
  6. Byłam przekonana, że z upału jedzenie psuje im się już w dziobie i wywołuje nieustanną biegunkę. Dziękuję za bardzo klarowne wyjaśnienie. Diabli mnie podkusili w czasie czytania jeść sezamki i przez p.s. zapaprałam sobie notatki. Oczywiście ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie udało mi się zobaczyć to o czym dr Kruszewicz mówił pewnego piątku o godz. 6:50 w Trójce. Bardzo dziękuję Panie Krzysztofie.
    PS. Zdjęcia piękne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serdecznie dziękuję, cieszę się, że wpis okazał się pomocny. Zdjęcia w tym poscie są jedynie dokumentacją zjawiska, ale tym bardziej miło, że przy okazji się podobają :) Powodzenia!

      Usuń