niedziela, 10 sierpnia 2014

typowe - nietypowe

Trudna niedziela. Podobnie jak wczoraj, wszystko pochowane w zaroślach. Z poletka śródleśnej uprawy kukurydzy, ofukała mnie stara locha. Niesmowicie głośno wciągała powietrze nozdrzami starając się mnie wywąchać. Wiatr był jednak po mojej stronie. Byliśmy od siebie 3 metry, ale szczęśliwie rozdzieleni ogrodzeniem :) Wyobraźcie sobie, że mimo absolutnej bliskości, nie mogłem jej wypatrzyć spomiędzy kukurydzy. Nie byłbym sobą, gdybym nie przelazł przez to ogrodzenie ... przelazłem naiwnie wierząc, że uda mi się podejść dziki na tym poletku. Nie powinienem chyba tego opisywać, bo stawia mnie to w słabym świetle jako tropiciela. Gdy tylko postawiłem nogę na terenie uprawy, gdy tylko dotknąłem ubraniem pierwszych roślin, usłyszałem rumor zrywającej się watahy dzików. Kilkanaście osobników. One tam najzwyczajniej spały! Widziałem tylko jak po drodze ucieczki trząsły się kolejno łodygi kukurydz. To była niezwykła obserwacja, jednak filmowa, nie fotograficzna.
Po tym krótkim spotkaniu, orka na ugorze. Nic! Po czterech godzinach wybudziłem jeszcze chmarę jeleni śpiących w nadbagiennym trzcinowisku. Las nie obdarzył dziś niczym szczególnym. Wyruszyłem na otwarty teren ratować fotograficzny urobek. Trękus, wieś, która mnie zauroczyła. Zdjęcia powstały w samej wsi i w jej bezpośredniej bliskości. Niestety gdy ulokowałem się na polu w pobliżu wsi, nadjechał jakiś fanatyk hałasu. To był motor typu enduro, bez wydechu, okropnie głośny. Właściciel z lubością jeździł po pobliskim lesie. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że bardziej od jazdy, kręci go właśnie hałasowanie. Bezkarność tych specyficznych miłośników lasu, endurowców i quadowców powoduje, że robią co chcą. Oby kiedyś przejżdżał bliżej mnie ... oby!
Ale zostawmy to, dziś pokazuję kilka zdjęć z uchwyconymi fajnymi sytuacjami. Pliszka zapatrzona w kwiatek, myjący się wróbel, czy gołąb, któremu z dzioba wypadł kąsek. Ponadto sarenka, młodziutki słodziak na pożniwnym polu. Na jednym zdjęciu widać jak idąc wdycha głęboko powietrze, by wyczuć zagrożenie.








9 komentarzy:

  1. Ale miales szczescie z tymi dzikami! ! No no

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie nieszczęście! Szczęście to bym miał, gdybym je podszedł :) niestety nie zawsze to się udaje ...

      Usuń
  2. Ale żeby przez płot przełazić... ;-)

    Sarenka ślicznie uszata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie! podchodzenie na otwarym ściernisku tych chodzących uszu nie jest łatwe:)))

      Usuń
  3. Bardzo mi się podoba wróbel co to rozsiadł się na kamieniu. Kładowców i motorzystów serdecznie nienawidzę, a znajomy leśniczy mówi tak jak Ty - Niechby tylko koło mnie przejeżdżał. O mężu własnym nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, wróbel fajny :) a miłośników leśnej motoryzacji prędzej czy później dopadnę :)

      Usuń
  4. Pliszka z krwawnikiem takim wielkim przy jej rozmiarach - fantastyczna i wróbel kamienny też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! nie ma to jak synergia wiedzy! Teraz wiem, że patrzy się na krwawnika, a nie na kwiatka ... po prostu :) Przyznaję, wiedzy "bota" nieco mi brakuje, chociaż egzamin z łąkarstwa zdałem na 5 ... to musiały być ściągi h aha ha ahha . Najdziwniejsze jest to, że w głowie zostały mi nazwy łacińskie, do których nie potrafię przyporządkować polskich nazw ... najgorzej, że nie mam pojęcia jak wyglądają te łacińskie ziela poza pewnością, że to "chaszcze" :)

      Usuń
    2. krwawnik pospolity - Achillea millefolium

      Usuń