piątek, 20 lutego 2015

co robi wełna w lesie?

Zwariowany dzień. Z jednej strony nie udało mi się zaobserwować niczego zaskakującego, z drugiej długo nie wiedziałem o czym pisać, bo jednak kilka sytuacji się wydarzyło. O świcie zasiadłem w czatowni. Po godzinie wyraźnie słyszę, chrupiący na zmrożonym śniegu odgłos ludzkich kroków! Jestem naprawdę w głębokim lesie z dala od wszelkich wsi. Teren ścisłego rezerwatu Kośno. Najciekawiej się zrobiło, gdy jegomość ukazał się moim oczom. Ukryty w niewidocznej czatowni bezkarnie obserwowałem zbliżającą się sylwetkę Homo Sapiens, choć po wyglądzie sądząc, nazwa gatunkowa jest tu sporym nadużyciem. Ani chybi kłusol! Tak pomyślałem w pierwszym odruchu. Jednak po chwili dotarło do mnie - zbieracz jelenich zrzutów! Ufff. Zdążyłem Go oczywiście sfotografować, ale nie znalazłem powodu, by to publikować. Po chwili usłyszałem pierwsze w tym roku żurawie i po kolejnej gęsi. Ale zdjęć nie zrobiłem, bo wiadomo, byłem w czatowni! No to co pokazać? Pokażę las u schyłku zimy, bo pięknie dziś parował w poranym słońcu.

Ale po tych kilku zdjęciach zastanowimy się co robi owcza wełna w lesie? Kiedy będziecie spacerować w pobliżu upraw leśnych czy młodników, przyjrzyjcie się pędom wierzchołkowym drzewek iglastych. Prawdopodobnie będą ozdobione kosmkiem wełny. Pokazuję to na zdjęciach. To jedna z metod ochrony pędów przed zgryzaniem przez jeleniowate. Wełna naturalna ma swoisty, nieprzyjemny dla jeleniowatych zapach, więc leśnicy wykorzystują ją w ten sposób. Czasami są to konopie, pakuły, a czasami po prostu naniesione na drzewko repelenty. Wełna ma tą jednak zaletę, że nie krępuje wzrostu pędu, mało tego, trzyma się na tyle skutecznie, że potrafi zostać na dłużej. Dodatkowo jest metodą maksymalnie ekologiczną, pozbawioną chemii. Ostatecznie wracałem przez Klewki, Trękus, Bartążek - na wszystkich rzepakach odkarmiały się sarny. Niestety umówione spotkanie nie pozwoliło mi już na podchód, więc zdjęcie jest z daleka, by nie powiedzieć z bardzo daleka :)

Zobaczymy co jutro :)











13 komentarzy:

  1. Lubię taki parujący las, a czubki i u mnie zgryzają i leśniczy też mówił o wełnie, ale uznałam, że to nie produkcja i część świerczków wyginęła, a część wyprowadziła nowe przewodniki z boku i jakoś poszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja będę się chwalić. Wczoraj, po pracy (czyli ok.17) udałam się w poszukiwaniu śladów żurawich na pola za domem. Żurawi nie znalazłąm, lecz na cudowną grupę się nadziałam - 6 jeleni i 9 saren pospołu na łące się pasło. Nie mogłam uwierzyć, wyglądały jak krowy i na dodatek niezbyt strachliwie się zachowywały. Pewnie była to grupa jeleni, które mają już doświadczenie w straszeniu mnie. Czyli starzy znajomi. A moich szanownych blogowych znajomych proszę o gratulacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kłąniam się w pas nisko w wyrazach szacunku za obserwację! Tylko wytłumacz proszę - "wyglądały jak krowy..." tzn. te jelenie i sarny były ... ŁACIATE ?!?! ;)

      Usuń
    2. Gratulacje, ale cynk mogłaś dać!

      Usuń
    3. Ludzie, nie były łaciate. Chodziło raczej o pierwsze wrażenie, gdy człowiek wychadzi na górkę i widzi jeszcze z daleka taką dużą grupę zwierząt. Dla mnie nie było to wydarzenie powszednie, więc po pierwsze zwątpiłam we wskazania oczne (stąd myśl, że to może jakoweś domowe żywiołki), potem dopiero psa odwołałam a na koniec sie pochwaliłam.
      Wojciechu, gdybym mogła zaplanowac takie spotkanie natychmiast miałbys o nim wiedzę. Niestety bydlęta nie używają komunikatorów i nie są moimi znajomymi z FB

      Usuń
    4. no toć wim, ino żarty się mnie imajom ;)

      Usuń
    5. miałam taką nadzieję a dodałam wyjaśnienie bo a nuż...

      Usuń
  3. Kurcze Krzychu, w piątek miałem podobną sytuację. Wyszedłem na zdjęcia do ścisłego rezerwatu Kośno. Fajny teren - głęboki las z dala od wszelkich wsi. Idę sobie, pochrupując, po zmrożonym śniegu i widzę, że w zrobionej w krzakach czatowni siedzi jakiś typ. Ani chybi kłusol - myślę sobie! Jednak po chwili dotarło do mnie - zbieracz igliwia. Nie zrobiłem zdjęcia, bo - pomyślałem sobie - pewnie w domu głodna żona i dzieciaki czekają na igliwie, więc co mu będę w życiu mieszał. Dziwne, no nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, co Ty, raz byłem z Tobą w lesie, normalnie sapałeś, zasługujesz na nazwę gatunkową, a ten skubany szedł i ... nic, no normalnie w ogóle nie sapał!

      Usuń
    2. ...czyli, że to igliwie daje taką wenę... ;-)

      Usuń
    3. taaaak ... Pani Ewo ... taaak ... uhmmm ... dobrze, brawo ... cieszę się, że biorę udział w tej dedukcji, że mam wkład w ten rewolucyjny sposób rozumowania ... to igliwie daje taką wełnę, ale najpierw jeleń musi ugryźć pęd, ale jeszcze wcześniej leśniczy musi pozostawić na skraju uprawy wełniane skarpety lub góralski sweter ;)

      Usuń