poniedziałek, 2 listopada 2015

Buteo buteo!

Buteo buteo czyli myszołów zwyczajny. Od tego gatunku zaczęła się moja wielka fascynacja ptakami drapieżymi. To pierwszy gatunek, który bezbłędnie identyfikowałem jako nastolatek. Mając czternaście lat pojechałem na wieś, gdzieś w okolice Górowa Iławeckiego. Niespecjalnie cieszyłem się na tę okoliczność. Gdy jednak zbliżałem się do wsi, krążący nad polem myszołów zwrócił moją uwagę. Nastawienie dotyczące zasadności tej wyprawy uległo radykalnej zmianie. Miałem wówczas przy sobie wojskową lornetkę o niezbyt imponujących parametrach 7x60. To z nią, przyklejoną do twarzy, spędzałem długie godziny w okolicy wsi. W tamtych latach to była oaza dzikości. Wieś z dala od wszystkiego.

Wczoraj, zanim rodzina wyszykowała się do wyjścia na cmentarz, wyskoczyłem na świeżo odrestaurowaną czatownię. Z nieukrywaną satysfakcją stwierdziłem, że wysypana dzień wcześniej kukurydza zniknęła, nie było śladu po padlinie, nic nie zostało z kawałków masła wymieszanego z ziarnami słonecznika, które poprzyklejałem do gałązek. Co do padliny, wiem, że to miejsce jest skrupulatnie penetrowane przez starego lisa-cwaniaka. Ale przecież nie miałbym nic przeciwko możliwości sfotografowania go z bliska. Kilka jego zdjęć jest w starych postach.
Miałem jednak nadzieję, że to nie lis i nie kruki. Rok temu, zaleciała przed czatownię stara samica bielika, kilka razy odwiedziły mnie młode bieliki, a w czasie wiosennych przelotów gościłem tu orliki krzykliwe.
Miejsce jest wyjątkowe, więc chętnie odwiedzane przez różne gatunki ptaków.
Dzień rozpoczął się bez przymrozków, więc miałem nadzieję nieco wytrzymać w niezbyt komfortowym szałasiku. Siedzenie niemal w jednej pozycji bez ruchu, to wielkie wyzwanie dla gospodarki energetycznej organizmu. Krew krąży wolno w pozginanych kończynach, więc chłód dobiera się do ciała odwrotnie proporcjonalnie - szybko. Drętwieją nogi, krzyż odmawia współpracy po mniej więcej dwóch godzinach, a po trzech dochodzi ból karku. Gdy na sąsiadujących drzewach zasiądą kruki, nie ma mowy o najmniejszym ruchu. W razie wpadki, czatownia może być "spalona" na długo. A gdy nie dadzą się skusić kruki, nie można liczyć na bielika. On najpierw długo przygląda się krukom. Wie, że są czujne jak ważki i gdy one siądą na padlinie, dopiero po jakimś czasie zrobi to bielik.
Ale dziś miałem najcudowniejsze odwiedziny, jakie mogłem sobie wymarzyć. Powrót do młodości - myszołów! Niezwykle urokliwie minął mi ten czas. Myszak zagościł u mnie na dłużej, więc miałem czas i porobić zdjęcia i nasycić się ponad godzinną, bezpośrednią obserwacją. W otoczeniu barw jesieni, było to czystą przyjemnością.

One w tej chwili kończą pierzenie, więc wybaczcie mu ten artystyczny nieład na głowie :)
Z tymi sterczącymi piórkami, wydał mi się podobny do harpii :)))


 Poniżej pokażę go w wielu odsłonach, byśmy kwestię wyglądu myszołowa mieli zamkniętą. Ten niegroźny dla naszych "ludzkich interesów" drapieżnik, żywi się głównie nornikami i padliną. Niestety mylony z jastrzębiem, nazbyt często pada ofiarą hodowców drobiu i gołębi. Z przykrością stwierdzam, że nawet starzy myśliwi biorą go za jastrzębia ...







 Sójkom jak widać, w niczym nie przeszkadzała jego obecność :)

 Gdy kruki były blisko, jego czujność wyraźnie wzrastała.

 Wydalanie mają opracowane do perfekcji. Poza, którą przyjmują powoduje, że pióra pozostają nienagannie czyste.

 Najdł się spokojnie i ...

... w drogę :)

Dawno nie wychodziłem z czatowni z taką radochą!

Ciekawostki:
- łączy się w pary na lata, czasami na całe życie
- żyje ok. 20 lat
- często zimuje u nas, ale zimę spędza też w krajach zachodnich - np. Francja
- występuje w wielu odmianach barwnych, od jasnokremowej do brunatnej
- samica większa od samca
- gniazda rozbudowywane co roku
- z niestrawionych części pokarmu formuje tzw. wypluwki
- w czasie polowania często zawisa w powietrzu

18 komentarzy:

  1. Super miałeś spotkanie,świetne foty myszaka.U mnie wczoraj przysiadł bielik naprzeciwko budy i po raz pierwszy miałem taką sytuację że bielik był niesamowicie atakowany przez myszołowa.Tak skutecznie że odpuścił i odleciał,oczywiście myszak jak go przegonił nie raczył przysiąść na stołówce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawą obserwowałeś akcję, z ogromnym zainteresowaniem czekam na fotorelację! Gratuluję obserwacji i sytuacji.
      Bielik i myszak no no nooo :)

      Usuń
  2. Bardzo fajne zdjęcia, można sobie pooglądać myszaka z bliska. Czy ta ekstrawagancka fryzura nie znamionowała samicy? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nawet nie pomyślałem! a ten koafiur z pewnością to właśnie oznacza:))))

      Usuń
  3. Nie jestem specjalistką od rozróżniania ptaków, przyznaję z wielką skruchą (chociaż wiele rozpoznaję, żeby nie było), ale cenię, podziwiam i nie przeszkadzają mi absolutnie żadni przedstawiciele fauny (no może kleszcze i strzyżaki, ale tych unikam, a jak oblezą to..., sam wiesz). Myszołów jest jednym z pierwszych ptaków, które pokazał mi tato :). Kiepsko widzę, stąd Twój blog to dla mnie skarbnica wiedzy :). Piękny myszak ze śmiesznym irokezem, ale z jakim błyskiem w oku :). Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to miło, twoje wspomnienia z myszołowem również sięgają młodości i relacji z ojcem - fajnie :)
      Ten irokez bardzo mnie rozbawił :))) Co do kleszczy i strzyżaków - wiem ... ech, wiem ;( Najgorsze, że w sobotę i niedzielę wciąż atakowały! W sobotę zdjąłem dwa kleszcze, niestety wpite, a w niedzielę jakaś chmura strzyżaków postanowiła sprawdzić co mam pod ubraniem!

      Usuń
    2. A mnie dopadły w niedzielę, jeden kleszcz i z piętnaście strzyżaków brrrrr. Jednak dopiero szukały miejsca do spożycia :). Tato się ze mnie śmiał, ale tylko z początku, rzucił hasło do odwrotu, gdy oblazły i jego hi, hi.
      Olsztyński kawałek koncernu składa się z kilku wewnętrznych zakładów, jednak dla pracowników z długim stażem to są wciąż wydziały :). Ot, taki sentymentalizm :). Stare dzieje :). Kasia z Olsztyna.

      Usuń
    3. Olsztyńskie Zakłady Opon Samochodowych, znane tez jako Miszlę? :)))

      Usuń
    4. Trafiony zatopiony :). Kasia z Olsztyna.

      Usuń
  4. Ale miałeś fajnie, zdjęcia wspaniałe. Mam nad stawem stada nornic i karczowników, więc nic tylko jeszcze wykończę przygotowaną latem czatownię i może mi się też uda. W temacie kleszczy, właśnie zdiagnozowano u mnie boreliozę. Od 2 tygodni antybiotyk, a przez 14 lat jakoś sie omykałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też si muszę zbadać, tylko w tym roku wyjąłem z siebie około 20-u delikwentów :)

      Usuń
  5. Super hiper zdjęcia-portrety myszołowa. No po prostu gratuluję. I dziwię się, że można go z jastrzębiem pomylić, gdyż nawet ja, która ptaków nie rozpoznaję, gdy widzę lecącego drapieżnika - to choć nie wiem co on zacz, to wiem na pewno, że to nie jastrząb, sokół. Najczęściej jest to wtedy myszołów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i teraz żałuję, że nie jesteś największym w Polsce hodowcą gołębstwa czy też ... kurestwa, bo nie zabijałabyś niczemu nie winnych myszaków ;)

      p.s. jak najbardziej świadome pominięcie kluczowej dla złej interpretacji literki "w" w wyrazie blisko brzmiącym do wulgarnego, wyklucza taką, czyli pejoratywną, tego wyrazu interpretację. O drób tu chodzi, o drób jedynie ;)

      Usuń
    2. Na tio mnie Waść nie namówisz. Gołębie uważam za ( szczególnie młode) za najbrzydsze ptaki i choć Ptaśka przeczytałam, obejrzałam i wysłuchałam - nic nie zmieniło tego poglądu.

      Usuń
    3. z całą moją miłością do ptactwa wszelakiego, przyznać muszę, że młode gołębie piękne nie są :)))

      Usuń
  6. Nie przepadam za każdym ptactwem ale ten się uroczo gapi - masz ten refleks :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniała obserwacja i genialne zdjęcia - zwłaszcza to z wydalaniem:)

    OdpowiedzUsuń