środa, 18 listopada 2015

łobuziaki!


Jak ja je uwielbiam! To taki sam rodzaj słabości, jaki mają nauczyciele do klasowego łobuziaka, który poza wszystkim jest inteligentny, to jak słabość rodzica do dziecka, które przysparza najwięcej kłopotów, ale jednocześnie jest wyjątkowo zaradne i samodzielne. Tak mam z krukami.

Te "cholery" spędzają mi sen z powiek, gdy na przykład plądrują wiosną gniazda innych ptaków.
Natychmiast spieszę jednak donieść, że w jeszcze większym stopniu są reducentami. Zjadają mnóstwo padliny, chorych czy padłych zwierząt, ograniczając ogniska ewentualnych zagrożeń chorobowych. Nie o tym jednak chciałem pisać.

Kruki to typowy gatunek, którego ocenę dominuje szczery zachwyt nad ich inteligencją, nad niezwykłą siłą organizacji stada i reguł w nim panujących.
Są nadzwyczajnie dobrze przystosowane do roli jaką pełnią w ekosystemie. To w przenośni taki powietrzny odpowiednik rekinów. Są po prostu skończenie doskonałe. Robię różne eksperymenty z zanętą, chowając ją w różne miejsca, ponadto dokonuję wielu obserwacji ich naturalnego zachowania. Trudno w to uwierzyć, ale gdybym miał uśrednić czas, jakiego potrzebują do znalezienia padliny, określiłbym to na max. 30 minut. I to bez względu na to, czy kulinarna atrakcja znajduje się w lesie, czy tym bardziej na terenie otwartym.

Nie zapomnę obserwacji sprzed trzech lat. W gęstym borze świerkowym, zauważyłem kruczy rejwach. Mocno zaskoczony ich obecnością w tak gęstym lesie, podszedłem zobaczyć, co je tak zainteresowało. Pod nisko opadającymi konarami świerka, odkryłem ukryte przez myśliwego, resztki po upolowanej i wypatroszonej sarnie. Kruki to znalazły! Byłem w szoku. Wiem jednak, że gdy usłyszą strzał z broni myśliwskiej, lecą w to miejsce i obserwują. Jeżeli myśliwy patroszy zwierzę, to niemal w 100% jest obserwowany przez kruczego zwiadowcę. Jakkolwiek by chciał ukryć resztki, nie uda mu się. Kruki już o tym wiedzą.

Ptaki typowo drapieżne, bielik, myszołów, gdy szukają pożywienia, kołują wysoko, ogarniając wzrokiem sporą powierzchnię. Kruki tego nie robią. Zastąpiły to szybkimi lotami patrolowymi, realizowanymi najczęściej w parach zwiadowczych. Tną penetrowaną powierzchnię krzyżującymi się trasami. Są bardzo wnikliwe, znają swój teren i mają bezbłędny wzrok. Może nawet nie chodzi o wzrok, one są niesamowicie spostrzegawcze. Nic nie ujdzie ich uwadze. Każdy ruch, każda zmiana, każdy ochłap nadający się do zjedzenia, zostanie wychwycony w sekundę. Resztę dopełni ich perfekcyjny system komunikacji. O tym pisałem już kilka razy.

Teraz wróćmy do zdjęcia. Jest to ten rodzaj obserwacji, który przepełnia refleksją nad surowością przyrody. To zdjęcie jest symboliczne dla późnojesiennego życia kruków. To właśnie para zwiadowców, która usiadła sprawdzić i ocenić swoje znalezisko. Jeżeli będzie tego więcej, sprowadzenie kilkudziesięciu członków zimowego stada, zajmie im kilkanaście do kilkudziesięciu minut. Jeżeli jest to skromniejsza porcja, zajmą się nią same. Gdy patrzę na to zdjęcie, w uszach wybrzmiewa mi ich dialog. Nie mogę powiedzieć krakanie, bo wydawały całe mnóstwo dźwięków od czkania, korkowania, dźwięki jednosylabowe, poprzez krakanie, aż po coś w rodzaju awanturniczych okrzyków. Były też jakieś chrumknięcia, rzężenie czy pomruki. Przyjemnie się tego słuchało, a jesienne, nisko i skromnie operujące słońce, dodawało tylko uroku.

16 komentarzy:

  1. I kolejny piękny, ciekawy wpis o krukach! Dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu Ludzie nie wpisałeś tych dźwięków do google translatora, cobyśmy mieli ich dialog w języku ludzio-podobnym uwieczniony?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam to nagrane!!! cholera, obiecuję - zrobię to przy następnym wpisie o krukach! Obiecuję :)

      Usuń
  3. Fajne fotografie :) ... W ogóle blog mi się podoba. Z przyjemnością zaobserwuję i będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj wśród Gości tego miejsca. To dla mnie wielki komplement - serdecznie dziękuję, oczywiście zapraszam! :)

      Usuń
  4. Kruków nie lubię, ale na tej fotografii prezentują się niezwykle korzystnie i jakoś przystępniej:). Faja fota!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajoski wpis, ja już kilka razy dzięki krukom zobaczyłam sarny. Można powiedzieć, że przypadek, ale miałam wrażenie, że traktowały mnie jak niezdarnego myśliwego i mówiły, tu jest sarna ślepoto, strzelaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Grażynko, dzięki :) Całkiem możliwe, że wystawiały Ci sarnę, bo mają nadzwyczajnie rozwnięty zmysł analityczny i wiedzą co oznacza polowanie - wyżerkę :)

      Usuń
  6. Przepraszam, że tak tutaj piszę. Nie mam jak inaczej się skontaktować. Prosze po przeczytaniu usunąć ten komentarz.
    Zmieniłem adres swojej strony przyrodniczej na:
    http://puszczasandomierska.blogspot.com
    Zapraszam do ponownej "nowej" obserwacji.
    Pozdrawiam
    Grzegorz R. Maziarski

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Witam wśród Gości tego miejsca - bardzo mi miło czytać takie komentarze, dziękuję :)

      Usuń
  8. Kolejny ciekawy post,dający dużo nauki.Z moich obserwacji mogę dodać że jak tylko wyczują w jakimś miejscu niebezpieczeństwo ,szybko się ich tam nie uświadczy.Dopiero dłuższe wykładanie przynęty przed budą i zimno powoduje że zalatują na wyżerkę. Doskonale wiedzą o siedzącym w czatowni fotografie,trzymają delikatny dystans ale przynętę zajadają .Z opowieści myśliwych wiem że są bardzo cwane,tak jak piszesz po strzale meldują się natychmiast,szybko odnajdują zwierzynę i przed przybyciem myśliwego potrafią już zacząć ją konsumować.Szwagier myśliwy mi opowiadał że nim podeszli strzelonego jelenia ,one zajęły się już jego oczami,gdy byli już przy zwierzynie te czarne eminencje,nie odleciały,łaskawie oddaliły się na kilkanaście metrów oczekując na rozwój sytuacji.

    OdpowiedzUsuń