Ale nie mam. :)
Każdy wiek ma za to swoje prawa, a moim prawem był wybór między klasycznym spędzaniem piątkowego popołudnia, a nieklasycznym.
Całkowicie zatem nieklasycznie w rozumieniu ogólnospołecznym, a w moim klasycznie, wybrałem się do lasu.
Jeżeli przeczytaliście chociaż czterysta postów tego bloga, łatwo się zorientujecie, że las jest moją pasją, domem, środowiskiem naturalnym ... no to gdzie niby miałbym pójść? ;) Wybór był oczywisty.
Późne ciepłe popołudnie. Idę fantastyczną przesieką. Widzę wąski korytarz jakby wycięty w liściastej roślinności. Długa prosta, na której dokonałem już wielu obserwacji. Tym razem nic. Powietrze drży od świergotów i śpiewów. Słychać kilkanaście gatunków, ale oczywiście dominują zięby. Są wszędzie.
Zbliżam się do niezwykle urokliwej polanki. W ostatniej chwili fotografuję samca gila.
Polana jest wąska, długa, z jednej strony bagnista, przecięta rowem melioracyjnym. Położona jakby w wąwozie. Wydaje się, że przed laty było tu jeziorko. Przynajmniej powinno było być.
Pokonałem raptem ze 3 km. nie byłem zmęczony ale postanowiłem zasiąść nad brzegiem polany. Mam tu taki swój ulubiony pniak, który po dłuższej trasie zdaje się być sofą, kanapą, wygodnym meblem. Niebo pokryte chmurami, delikatnie pada deszcz. Czuć jednak, że jestem na granicy opadu, więc zupełnie nie biorę tego do głowy. Przejdzie. Przeszło!
Siedzę dobre dziesięć minut i nagle widzę taki widok! Tak śpiąca sarna reaguje na kichnięcie z niewielkiej odległości :))) Sosny pylą jak szalone, kręci w nosie :)
Tylko na zdjęciu się wydaje głęboka, ale ona jest nieco ponad kostki! Ta sarna leżąc, była zupełnie niewidoczna.
Sarny o tej porze roku wyglądają kompletnie niewyjściowo. Moment zmiany sukni zimowej na letnią, powoduje, że przypominają zużyty filc po przejściach.
Podnosiła się tak leniwie, jak tylko mogła.
Ostatecznie wykonała "hyc" i po kilku skokach znikła.
Również postanowiłem zniknąć, gdyż dłuższe siedzenie mierzi mnie i nudzi. Wolę poruszać się między drzewami. Ledwo wdrapałem się na górę, a tu kolejna niespodzianka.
Liniak ale czujny :)
Dyg :)
Eeeee, mam go gdzieś! (to taka taktyka na zobojętnienie)
Tylko po to, by za sekundę wbić wzrok w sam środek moich źrenic! :)
Ostatecznie uznała, że nie stanowię zagrożenia i zaczęła podchodzić.
Lekka asynchronia :))))
Uuuu, czyżby ?!?
Po odbiegnięciu kilku kroków.
Ostatecznie jednak skok w nadprzestrzeń - klasyka. Sesja i tak trwała około kwadransa. Zrobiłem jej chyba z dwieście zdjęć :)
Pożegnalne spojrzenie po ponownym ale już ostatnim spotkaniu.
A tu:
Gromada - Zauropsydy
Rząd - Łuskonośne
Rodzina - Padalcowate
No po prostu padalec zwyczajny. Ostatnio mam farta do ciekawych odmian barwnych. Miałem miedzianą kukułkę, czarnego kozła, a teraz takiego padalca. Trochę żałowałem, że zapadał zmrok, bo nie udało się oddać tego koloru w pełni. Był bardzo ciekawy. Jak wszystko, jak cała przyroda.
Przyroda jest piękna! ;)
*pewne korzyści - w pierwszej wersji były dookreślonymi korzyściami związanymi z przyjemnością wynikającą z bliskich relacji między osobnikami rodzaju ludzkiego w wyniku ich wzajemnej się sobą fascynacji, ale wszechobecna poprawność polityczna podpowiedziała mi, że lepiej to jakoś ogładniej ująć . :)
To spojrzenie... bezcenne.
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o sarnę tak :)
UsuńKlasyczne zachowanie saren :) bardzo to lubię gdy tak reagują na intruza. Ta ciekawość z podejrzliwością,i wtedy zastanawiam się podejdzie, nie podejdzie taka typowa pokerowa zagrywka ;)
OdpowiedzUsuńtak, to prawda, chociaż sarny mają kilka klasycznych zachowań, a najpierwszym z najpierwszych jest ucieczka, a potem ucieczka i na trzecim miejscu ucieczka. :))))
UsuńNo, gila w maju to ja chyba nigdy nie widziałam, a w poszukiwaniu padalca chodzę na porębę i też nic. Ty to masz szczęście.
OdpowiedzUsuńA ten padalec wyobraź sobie, w gęstym lesie wychowany! Żadnej polanki, skrajni lasu, nic, najmniejszej poręby, czegokolwiek :) A gila w takim razie dedykuję Tobie ;)
UsuńTa sarna pewnie bardzo ciekawska była, padalca w tym roku jeszcze nie spotkałem :( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarcin, bo ciekawość to jej drugie imię :)
UsuńCzasami sie trafi taka ciekawska. Fajne spotkanie. Padalce w tym roku miałem już 2. Jeden był ciemny a drugi bardzo jasny. Trafiły się w przeciągu 20 minut.
OdpowiedzUsuńNie spotykam ich zbyt często, ale raz nawet udało mi się zrobić zdjęcie z wysuniętym jęzorem :)
UsuńSesja z sarną cudna... piękność pełna wdzięku :) Ciągle się zastanawiam czym zadziwisz w kolejnym poście .... i zawsze jestem mile zaskoczona :) :) Muszę się pochwalić - wczoraj "wpadł" mi w kadr czarna odmiana daniela.... Pozdrawiam Hana
OdpowiedzUsuńHaniu, no to gratulacje! Daniele są piękne. W następnym poscie postaram się znowu czymś zaskoczyć ;)
Usuń:)
UsuńFaktycznie ta sarenka to taka wymiętolona nieco, ale już niebawem będzie ślicznie ruda i lśniąca. A mnie w tym roku to padalce same wpełzają pod obiektyw, spotkałam już chyba siedem razy a nie jestem w terenie codziennie, raczej raz na dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuńLuna, ja do padalców aż takiego szczęścia nie miałem, ale i z tych, które widziałem cieszę się :) Dziś widziałem resztki nieszczęśnika, którego coś w większości zjadło.
UsuńPodoba mi się to sarnie wychylenia głowy w poszukiwaniu celu: "Aaa tu jesteś?"
OdpowiedzUsuńno właśnie coś takiego mi wtedy powiedziała :))))
Usuń