poniedziałek, 26 września 2016

stary cwaniak!

Historia TEGO byka zaczęła się trzy tygodnie temu. To jeden z tych przypadków, który jest karmą i katalizatorem takiej pasji. Cel, którego nie daje się osiągnąć. Wszystkie starania spełzają na niczym, więc do głosu dochodzi syndrom zakazanego jabłka. Nie mogę, czyli coraz bardziej chcę.

Gdy usłyszałem go pierwszy raz, pojawiła się myśl, która była najoczywistszą frazą, jaka mogła zrodzić się w mojej głowie - "muszę Cię mieć!"
W okresie trzech tygodni ten koleżka niesamowicie nabił mi licznik kilometrów.
W tym czasie zrobiłem wiele zdjęć innym bykom, a ten w niewytłumaczalny sposób schodził mi z drogi.
Naprawdę nie mogłem pojąć jak to możliwe, żeby przy tylu staraniach nie móc go chociaż zobaczyć.
Jakby wiedział z której strony nadchodzę. Doszło do takiej paranoi, że zacząłem podejrzewać, że bawi się ze mną w kotka i myszkę. Zgadaliśmy się z kumplem, że również niejednokrotnie i również bezowocnie chodził za nim. Miarka ostatecznie się przebrała.

Tego dnia usłyszałem go z odległości około 800 metrów. Wiedziałem gdzie stoi i wiedziałem, że z tytułu ukształtowania terenu, moje szanse będą niewielkie. Niecka przerzedzonego lasu otoczona wysokimi grabami i świerkami. Ja będę nadchodził z góry, czyli ewentualne zdjęcia i tak będą z "kulawą perspektywą". Będę się musiał tłumaczyć, że nie robiłem ich z ambony. :)

W niepojęty sposób, gdy tylko go ujrzałem, odszedł w chaszcze. Co jest!?! Skąd wiedział, że się zbliżam. Konsekwentnie opuszczał zapadlisko i wspiął się nieco wyżej.
Zawabiłem głosem młodego byka, licząc na jego irytację. Zatrzymał się. Ufff ...

Wtedy powstało jedyne zdjęcie, które jeszcze bardziej mnie nakręciło, by kiedyś się z Nim ostatecznie "rozprawić".

Jeżeli ma kompletne poroże, czyli schodząc od widocznej korony w stronę głowy, będzie opierak, wykształcony nadoczniak i oczniak, to może być szestnastakiem. Niestety mogę tylko gdybać, więc apetyt rośnie :)

Na szczęście zrozumiałem przynajmniej na czym polega Jego przebiegłość.
W Jego chmarze jest niezwykle doświadczona licówka, czyli łania prowadząca.
Wie jak chronić swojego Pana. Tak sprytnie porozstawiała inne łanie, że ten byk ryczy otoczony wianuszkiem czujnych strażniczek. Stąd tyle nieudanych prób podejścia.
Tym razem dostrzegłem kilka z nich poukrywanych tu i ówdzie. Co za strategia!

Oto jedna z nich.

Z taką ochroną, nikt nie zbliży się nawet w Jego okolice, co dopiero do Niego!!!

Gdy podchodziłem do Niego, usłyszałem trzask łamanej gałązki w młodniku. Tam zawsze były dziki i tym sobie to wytłumaczyłem ignorując nieco ten dźwięk. Po chwili okazało się, że to jedna ze strażniczek. Gdy ją zauważyłem, było już za późno. Stado odebrało sygnał ostrzegawczy.
Jeszcze się nie bały, ale już były wystarczająco czujne, by unieruchomić mnie w miejscu.

Oceniłem obrany przez licówkę kurs, postanowiłem je okrążyć i przeciąć im drogę licząc na kolejne spotkanie. W gruncie rzeczy bardziej niż na zdjęciach, zależało mi na ostatecznej ocenie byka - chciałem Go ujrzeć w pełnej krasie.
Ten pomysł kosztował mnie 6 kilometrów okrążenia. Bezowocnego! Po raz kolejny klapa. Mokry jak szczur wyścigowy postanowiłem odpocząć na skraju polany.

Okazało się, że dojście do granicy polanki nie będzie łatwe.

 Tu też była strażniczka. Znacznie mniejsza, ale z pewnością nie mniej czujna :)

 Dopiero gdy się zbliżyłem, okazało się, że nie jest sama :)

 Koziołek był czujny.

 Nie odskoczył daleko i jak widać, nie wiedział czego się przestraszył, bo już po chwili głowę miał zaprzątnięta czym innym, co mam nadzieję widać po jego minie :)))

Usiadłem pod świerkiem, odłożyłem aparat i przyglądałem się polującemu w oddali lisowi.


Z marazmu, no może nie z marazmu, a bardziej z błogiego rozleniwienia, wyrwał mnie widok łani tnącej polankę.

I o ile ona wyskoczyła na granicy słońca i cienia, to goniący ją byk, oczywiście musiał już iść kryjąc się skutecznie w cienistej części.

 Już tylko dla formalności dodam, że szły dokładnie w stronę drzewa, pod którym regularnie zasiadywałem. Tym razem usiadłem z drugiej strony ... standard - dlaczego mnie to nie dziwi?!? :)


Tego zdjęcia normalnie bym nie pokazał, rozsądne "wydłubanie ich" z tej odległości, w cienistej części polany jest trudne. Ale ponieważ chwilę wcześniej kozioł szedł za sarną, oblizując się na jej widok i ten byczek robi dokładnie tak samo, musiałem to pokazać mimo krytycznie słabej jakości. :)

 Zniknęli w ścianie lasu i tyle je widziałem.

Wracałem z mieszanymi uczuciami, pełen niedosytów ale jednocześnie z nieco (połowicznie) zaspokojoną ciekawością dotyczącą pierwszego Jegomościa.
Ta pasja nie może się skończyć ponieważ las bardzo dba o niedopowiedzenia, o dawkowanie i pilnuje swoich tajemnic na tyle skutecznie, że człowiek wracając już się zastanawia co ujrzy następnym razem ;)


18 komentarzy:

  1. Krzysztof dobrze że ten byk ma taką ochronę,przez to ma duże szanse nie trafić na panów ze strzelbami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda by go było, to mocny byk. Mam nadzieję go jeszcze podejść. Może jutro :)

      Usuń
    2. Powodzenia,u mnie już cicho. Dzisiaj wyskoczyłem w teren odnośnie rozpoznania pod bekowisko. Najlepsze z tego jest to że żadnych danieli nie widziałem,ale za to spotkałem ciekawego byka.

      Usuń
    3. Właśnie wróciłem z lasu. Jeszcze ryczą ale już słabo.

      Usuń
  2. Piękne te 2 za lisem, głęboki cień i zalana słońcem łąka. No i odkryłeś następną jelenia tajemnicę. Może jakby tak usiąść na cały dzień pod tym drzewem... Ja kiedyś widziałam na łące taki obrazek z sarnami, on zmęczony leżał w trawie i tylko różki wystawały, a ona pasła się to z tej to z tej strony obserwując okolicę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że takie zasiąście miałoby sens, problem jest w tym, że musiałbym się ze stułbią zamienić na układ nerwowy :)))

      Usuń
  3. Fajne fotki. A ten lis to chyba moja Mika w trawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to chyba rzeczywiście była Mika, jakoś tak jakby mówiła ... Piotrek ... Piotrek ... ;)

      Usuń
  4. Nie jestem szczególnie nabożna, z wielbieniem poezji też nie zawsze mi wychodzi, ale trafił mi się przypadkiem wiersz ks. Jana Twardowskiego:

    "O LASACH
    Poszedłem w lasy ogromne szukać
    buków czerwienie

    jeżyn dojrzałych dzięciołów małych
    rogów jelenich
    jagód prawdziwych wilg piskląt żywych
    mrowiska

    i w oczy sarny - brązowej panny
    popatrzeć z bliska -
    szyszek strąconych - tajemnic sowich
    zająca

    i strach mnie porwał
    na myśl o Bogu - bez końca"

    No i czy to nie jest uroczy kawałek?
    Poproszę o posta-ilustrację do tego wiersza. Z wiadomym jeleniem i jego porożem oczywiście - gdyż nie wątpię, że wkrótce się spotkacie oko w oko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękny kawałek, teraz już wiem dlaczego ludzie mówią, że jelenie mają rogi :)
      A post ilustrację do tego cudownego dzieła przygotuję :)

      Usuń
  5. ależ Ci smaku narobił :) przez to i sama mam niedosyt obserwując Twoje polowanie i czekam cierpliwie na trofeum w pełnym kadrze :) Lisek super! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Popatrz Leśny, tyle na tego byka psioczyłeś a tu okazało się że to kobitki Cię tak kiwały. Mądrale! A nietechniczne zdjęcie akurat bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń