wtorek, 8 maja 2018

Stojąc na kępie udawałem trzcinę :)

Okres godowy ptaków jest długo wyczekiwanym koncertem. Dla nas, mieszkańców krainy jezior i rozległych trzcinowisk, bez wątpienia odgłosem charakterystycznym jest ten wydawany przez trzciniaka. Podziw budzi fakt, że zimę spędzają m.in. w południowej Afryce. Uszanujmy ich obecność, pokonują gigantyczne odległości by rozrodzić się w naszym kraju. Jak na tę rodzinę, spory ptak, znacznie większy od łozówek czy subtelniej śpiewających trzciniaczków.
Samce nieprzerwanie głoszą swoje rewiry. Wbrew pozorom na niewielkiej łasze trzcin, potrafi ich być kilka. Obserwowałem ich rozróby i harce. Nie mogłem wyjść z podziwu nad sprawnością lotu między łodygami zeszłorocznych trzcin.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że bujanie na rozkołysanej wiatrem trzcinie sprawia im ogromną radość.  Jestem przekonany, że specjalnie lądują na trzcinie jakby atakując ja z boku, by wywołać jej rozkołys. Zabawnie wygląda gdy samczyk siądzie na trzcinie nad lustrem wody i krótkimi podskokami wspina się na jej szczyt. Po każdym zaśpiewie, wokalista rozgląda się i nasłuchuje.
Sprawdza jakie zrobił wrażenie i czy jakiś inny samczyk nie odpowie swoim śpiewem. W między czasie nie odmawiają sobie zalotów i igraszek z wybranką, z którą wyczyniają esy-floresy między trzcinami.
Nie podchodziłem do ich rewirów. Wybrałem miejsce na krańcu trzcinowego pasma.
Długo stałem na bujającej się turzycowej kępie, by oswoiły się z moją obecnością.
Trudno było oczekiwać, że uznają mnie za trzcinę ale za solidną wiązankę trzcin ... czemu nie :)
Ostatecznie oswoiły się, a nawet zalatywały z ciekawością przyglądając się nieruchomej sylwetce homo sapiens, choć ten drugi człon jest chyba na wyrost mając na uwadze ryzyko utaplania się w bagiennym błocie gdyby noga ześliznęła się z kępy.

Trudnością było oparcie aparatu na monopodzie, bo ten zanurzał się w trzęsawisku w poszukiwaniu chyba skały macierzystej ... no nijak. Ostatecznie zdjęcia robiłem z ręki.
Być może moje 420 mm to za mało na takie maleństwa, ale nie mogłem odmówić sobie przyjemności pokazania uroku tych "terkaczy" i czerwonych gardeł eksponowanych w trakcie śpiewu.

p.s.
gatunek objęty ścisłą ochroną gatunkową!


FILM: https://youtu.be/ehZOdReSNYY

Zapraszam zatem do galerii.
















13 komentarzy:

  1. Heh, przypomniały mi się moje podejścia samotników i inne przypadki. Skakanie po trzęsących się kępach i utrzymywanie na nich równowagi, jeszcze z lufą na monopodzie, nie jest łatwe. ;) ostatecznie sesja wyszła bardzo ładnie, dynamicznie. Złapanie tych piórzastych akrobatów w kadr również nie jest takie proste. Dlatego dzięki za poświęcenie... butów i monopodu :)))
    Mam zaległości. Lecę do posta z ważkami. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się zastanawiam co zastanę między kępami gdy jednak noga się ześlizgnie :)))

      Usuń
    2. Lepiej się nie zastanawiać. ;))) Jak jest bagno po szyję to pół biedy, gorzej jak nie ma się gruntu, bo o pływaniu w takiej wciągającej brei nie ma mowy.

      Usuń
    3. tu nie było tak źle, ale byłem kiedyś na takim bagnie, że szło się po pływającym kożuchu roślinności. Wszystko falowało i czuło się, że w każdej chwili może pęknąć. To było jak chodzenie po cienkim lodzie. Ciekawe doświadczenie :)

      Usuń
    4. Wiem coś o tym. :) Później schodząc na '' suchy ląd'' czuje się, jakby było się nietrzeźwym, albo conajmniej po karuzeli. Nogi falują jakby dalej chodziły po chwiejącym się kożuchu. :)

      Usuń
  2. Nie wątpię, że - chwiejąc się na owej kępie - gibkością dorównywałeś trzcinom falującym na wietrze :))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w pewnym sensie tak, wyboru nie miałem, lepiej z takiej kępy nie zjechać :)))

      Usuń
  3. Podoba mi się ten obraz, na którym ptak rozmawia z ważką:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć trzcinko. Widzę, że miał co przekąsić pomiędzy orgiami i ariami. Chyba że te ważki to za wielkie dla niego, nawet nie wiem co one najchętniej jedzą za owady. Takie to niepozorne a drze się głośniej niż sójka i smutny dzięcioł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) cześć :) Nie, te ważki, szczególnie świeżo opuszczające larwalne powłoki, gdy sa jeszcze miękkie, to ich przysmak. Wciągają, jak Włoch makaron ;)

      Usuń