niedziela, 7 maja 2017

Piszpunciki - maleństwa szczególnej maleńkości!

Aż się wierzyć nie chce, jest sobota, jest łyk-end i jest piękna pogoda! Szok to mało powiedziane. A tak niedawno narzekałem na tą właśnie kwestię :)
Zaskoczenie jest jednym z tych elementów przyrody, który leży u podstaw narkotycznej chęci wyjścia w teren. Nigdy, ale to nigdy nie możemy przewidzieć co tak naprawdę się wydarzy.

Wyjeżdżając z domu nawet nie przypuszczałem, że tak pięknie zacznie się dzień.

 W okolicach godziny piątej można było zachwycać się samym niebem.
Kadr okraszony warmińskim jeziorem i ukształtowaniem terenu, wyczerpuje wszelkie roszczenia w tej kwestii.


 Kaczkę to i owszem, widziałem, ale gdyby nie odbicie w wodzie, nie zauważyłbym kroczącego brzegiem bociana.



I oczywiście ulubiona brzoza, która inspirowała mnie już wielokrotnie do wykonania zdjęcia.

Nie dacie pewnie wiary, ale zdjęcia poniżej powstały dosłownie w tym samym momencie.
Różnica jedynie taka, że zostały wykonane ze światłem lub przy jego braku.



Tak czy siak najważniejsze, że w miłej aurze i jednak z jakimiś obserwacjami dotarłem do lasu.
A tu kolejna niespodzianka.
Bez jakiegoś większego podchodu, czy nawet wysiłku z mojej strony, już na samym początku wyprawy, widzę czarny łeb wystający z zarośli.
No rozumiecie, o piątej dwadzieścia w lesie nie ma nadmiaru światła, więc i tak się cieszę, że ją widać. :)

 Pani rozejrzała się całkiem prawidłowo, w prawo, w lewo, potem jeszcze raz w prawo czy też może zupełnie nie w tej kolejności i postanowiła przejść ostentacyjnie przede mną.
Proszę, proszę, ja nigdy nie mam nic na przeciw! :)

A chwilkę po jej fuknięciu, na drogę wysypały się jak perełki, maleństwa szczególnej maleńkości.

Może za 5-6 lat mnie przestraszą, dziś szczerze mówiąc rozczuliły. Tak maleńkich warchlaczków jeszcze nie widziałem. Piszpunty, a w zasadzie piszpunciki ledwo szły. Krok chwiejny, całkowicie niepewny i niestabilny. Zwróćcie uwagę, jak się pilnują, jak jeden musi czuć noskiem drugiego. Skojarzyły mi się widoki najmłodszych grup żłobkowych na spacerach, gdy dzieci idą trzymając się za ręce. Coś w tym było, coś było. Spora dawka pozytywnej emocji.

Dobrą godzinę później las zaczął żyć światłem. Nabierał kolorów, detali i przestrzeni.
Skierowałem się nad leśne jeziorko.

Panowała tu wyjątkowa cisza. Mewy rozdrażnione lotem błotniaka zamilkły, a błotniak by uniknąć histerii mew, leciał, a w zasadzie leciała, cicho na wysokości trzcin. Niestety zbyt daleko jak na możliwości mojego obiektywu.



Będąc pomiędzy nisko rosnącymi gałęziami nadbrzeżnych świerków, wyłapałem łabędzia krzykliwego.

 Zakręt!


 Jak zwykle, niezwykle urokliwe lądowanie. :)



 Trudno mi było w to uwierzyć, ale autofocus tym razem zrozumiał o co mi chodzi, a wyostrzenie łabędzia na granicy pasa trzcin nie  było wcale takie oczywiste.

 Gdy są wkurzone, przyjmują dziwną i komiczną zarazem pozę w locie. Potrafią z tak zadartymi głowami przelecieć ponad kilometr drąc się co sił w krtani. To oznaka głębokiej irytacji.
Najciekawsze, że to nie ja je spłoszyłem. Nie wiem co się wydarzyło za tymi trzcinami, ale zauważyłem je dopiero gdy podniosły lot ponad pas trzcin, choć larum słyszałem dużo wcześniej.

 Ach te odbicia.


 Pan zięba w trakcie swojej "przewrotnej piosnki godowej". Kto słyszał śpiew godowy zięby, wie :)

Stali czytelnicy zapewne pamiętają, jak wielokrotnie podkreślałem, że jelenie lubią przebywać w drągowinie.
Oto poniżej świetna ilustracja tego zagadnienia.
I teraz wyobraźcie sobie, jakie są szanse by je tam podejść?
Spieszę z odpowiedzią - nie takiej szansy! Nołłej!
Przeciskanie się między tymi strzelającymi gałązkami to horror dźwiękowy, a na ziemi miliony "ułamańców" czekających na czyjąś nogę, na nieostrożny krok.
To ich naturalny system ostrzegawczy.
Tym razem ucieszyłem się, że wprawdzie przy pomocy jelenich tyłków ale jednak będę mógł udokumentować ich dzienne preferencje postojowe.
Ukryte w takim lesie, zapewniam, są nieosiągalne!

20 komentarzy:

  1. Stały czytelnik pamięta... :) Mnie też rozczuliły te warchlaczki idące gęsiego. Szkoda, że nie nagrał pan ich tego chwiejnego chodu :) Naprawdę piękne jest zdjęcie tego lasu - nastrojowe, oglądając to zdjęcie czuć leśny zapach i wilgoć unoszącą się w powietrzu :) Fajnie wyszły też łabędzie, a jeleń to już fenomenalny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pasiaczęta piszpunciki przecudne, i to trzymanie się bliziutko rozczulające. Piękna fota błotniaka, ja też to mam, na tle af nie chce ostrzyć mimo, że ustawiam w punkt, no chyba, że z bliska. I bym była zapomniała, fota z bocianem niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym boćkiem, to nawet na żywo nie zauważyłbym go gdyby nie to odbicie :) Fajna scenka.

      Usuń
  3. Jaaakie cudne warchlaczki :D Cuuuuudne :D
    Fantastyczne wyszły Ci zdjęcia ptaków. Gratuluję :D
    pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałem się je jakoś w miarę możliwości pokazać choć trochę nietuzinkowo. :) Pozdrawiam całą Rodzinkę! :)

      Usuń
  4. piszpunciki wymiatają! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. :))) Monia, właśnie w komentarzu powyżej użyłem tego samego określenia :))

      Usuń
  6. Maszerujące warchlaczki nie do podrobienia :-) Krzykliwe w locie tez niezwykłe. No i budząca się do życia poświata, jest co podziwiać :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fakt, słodkie te prosiaczki, dziwną mają nazwę, nawet nie powtórzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na tym blogu wiele zwierząt ma taką nazwę jaką im w danym momencie wymyślę :) cypidrylki, piszpunciaki, miniptiszki i wiele wiele innych :)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. aż miło przeczytać taki komentarz :) rano to rano! ;)

      Usuń