niedziela, 17 kwietnia 2016

jednoporożec!

Wiem, wiem, znowu jeleniowate ...
Myślę, że każdy ma jakąś karmę w życiu, więc spieszę donieść, że moja jest taka właśnie :)
Zdaję sobie sprawę, że to może być "zajechany temat" ale dziś dopełnię pewnej formalności.
Gdy zaczynał się rok, miałem nadzieję, że tej wiosny uda mi się pokazać byki w każdej możliwej formie pod względem poroża.

Planowałem zatem pokazać byki:
- w pełnym uzbrojeniu, czyli posiadające dwie tyki wieńca - zaliczone
- z  jedną tyką, czyli w czasie zrzucania poroża - dziś właśnie (słabe ale widoczne)
- gomułę, czyli byka po zrzucie - zaliczone
- byka w trakcie nakładania nowego poroża, czyli ze scypułem - zaliczone

Oczywiście z przyrodą umówić się nie da, więc nie bawiąc się w obiecanki cacanki, siedziałem cicho, pielęgnując jednak w duszy nadzieję, że osiągnę zakładany cel.
Sobotnie wyjście dopełniło oczekiwań, zatem do dzieła.

Dzień rozpoczął się pochmurnie. W powietrzu wisiała wilgotna szarość i nic nie zapowiadało najmniejszego nawet wsparcia dla błąkającego się po lesie fotografa. No cóż ... nie pierwszyzna.

Pierwsze spotkania odbyły się w takiej właśnie "płaskiej" aurze. Koziołkowi w lesie w zasadzie nadepnąłem na raciczki. Powstały rozmazane zdjęcia, choć z takiego bliska, że nie mieścił się w kadrze. Idąc dalej, żałowałem zmarnowanej okazji gdy nagle na polanę, wyszły trzy kozły.


 Jeden z nich, starszy, trzymał się nieco na uboczu, jednak te dwa młodziaki dały mi koncert gonitw i podskoków.

 Oglądało się to z uśmiechem i przyjemnością.

Gdy dotarłem do ulubionego i dość często odwiedzanego miejsca, nagle coś się zmieniło w powietrzu.

Do śródleśnej polanki, dotarło jakieś tajemnicze, by nie powiedzieć mistyczne światło.
Gdyby nie ono, nie przekonałbym się ile było w powietrzu wilgoci. Na chwilę przeniosłem się do krainy baśni. Oglądane otoczenie wyglądało jak obraz wyświetlany z projektora, tylko tym razem, byłem częścią tej projekcji! Byłem po tej ciekawszej stronie obiektywu. Trawy zalśniły metafizycznie, a pokryta brudnym kożuchem woda kanału melioracyjnego, wydała się być złotem. Drugie plany rozcierały się w mgiełce, a ja czułem wilgotne ciepło przedzierającego się przez chmury słońca. Sytuacje jak ta, trwają chwilę, ale w pamięci pozostają na lata. Nie warto w takim momencie być w domu ... :)

Wszedłem do starej części lasu i ...
... ponownie kozioł. To lubię! Starodrzew co się zowie i światło kładące się po obrysach.

Właśnie się zastanawiałem jak podejść wygrzewającego się leniwie lisa.
Wszedłem do lasu, aby go zajść pod wiatr i ...

 ... okazało się, że z lewej strony byłem bacznie obserwowany :)

Pięknie wykonany zwrot i tyle sesji. O lisie też mogłem zapomnieć :)

W międzyczasie sfotografowałem sporo ptaków, ale o tym w następnym poscie.
Zrobiła się dziesiąta godzina, słońce wdrapało się wyżej i nie ukrywam, że właśnie opuszczała mnie wena. Zawsze gdy robi się ciepło i widno, tracę koncept. Może dlatego, że las w takim momencie traci na tajemniczości.
A gdy nie czuję tej ulotnej magii w powietrzu, nie chce mi się tak po prostu łazić :)
Jako deskę ratunkową przyjąłem wejście w las świerkowy. Jest tam wystarczająco ciemno, by przedłużyć sobie tzw. atmosferę:)
Okazało się, że jelenie wybrały na odpoczynek to samo miejsce!
Nie dało się po wiatrołomie świerkowym iść cicho, więc jelenie podeszły do wzniesionego powyżej, nieco bardziej prześwietlonego lasu. I całe szczęście, choć ja jeszcze nie miałem o tym zielonego pojęcia.
W pewnym momencie widzę jak górą idzie gomuła!


 W słońcu błysnęły pozbawione poroża możdżenie.

Nagle pojawił się jeszcze byk "kompletny" co o tej porze jest już miłą niespodzianką.

 Potem dostrzegłem tego "jednorożca" choć powinienem powiedzieć "jednoporożca" zanim ktoś mnie pouczy. ;)

Ten tajemniczy, niezwykle cichy pochód zamknął szpicak-nieszpicak, bo gdy się obracał, dostrzegłem, że ma jakieś namiastki odnóg. Rachityczne ale jednak były.

p.s.
skoro przyszła mi do głowy nazwa "jednoporożec" dla byka z jedną tyką, to wolę się nie zastanawiać, skąd wzięła się nazwa ... "zaporożec"! ;)



24 komentarze:

  1. Oj, coś szybko Ci poszło z celem na ten rok, przecież dopiero kwiecień! Powinieneś do tej listy dodać jeszcze jedno - jelenia z nadprogramowymi parostkami ;) Na pewno gdzieś taki jest, w końcu mutacje się zdarzają, a co to dla Ciebie go znaleźć i sfotografować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mglista, no dzięki wiesz, ale Ty to psiuła jesteś! ;) umiesz podnieść poprzeczkę :)) Na szczęście mam na blogu jelenia myłkusa, który ma jedną tykę koronną, a drugą w zasadzie szydło. Ufff :) Mogę dopisać i ten punkt. :)

      Usuń
  2. Fajne foty jelenie od dołu i nawet tą jedną tykę widzę. Łysy facet źle nie wygląda, a jelenie bez poroża takie jakieś bidule.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. one są bidulami dosłownie i w przenośni. Ostatnio znajomy leśnik, fotograf i myśliwy w jednej osobie, powiedział mi, że jeleń po zrzucie poroża traci pozycję w stadzie, więc on rzeczywiście jest zdegradowaną, stłamszoną moralnie bidulką :))

      Usuń
    2. To masz wytłumaczenie zachowania młodego jelenia z posta "Tercet.." On miał, a oni już nie, był królem.

      Usuń
    3. o tak, to właśnie tam widać te relacje :)

      Usuń
  3. Piękny ten jeleń na 10/11! Ładne zdjęcia koziołków! Pozdrawiamy:)!

    OdpowiedzUsuń
  4. '...nadepnąłem na raciczki...' dobre! Krzysiu, dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam to zdjęcie, mogę pokazać :))) tyłek wypełnia prawie cały kadr :))))

      Usuń
  5. Świetne spotkania i do tego jeszcze za dnia o takiej godzinie,ja u siebie to góra o dziewiątej zbieram manatki i wracam do domu na śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zwykle też, ale tym razem jakoś się zasiedziałem :)

      Usuń
  6. Witam Panie Krzysztofie. Bacznie śledzę Pana bloga i podziwiam zdjęcia bo sam zacząłem w zeszłym roku przygodę z fotografią przyrody. Moją karma też są chyba jeleniowate i chciałem zapytać jak je odnaleźć i jak wyczekać? Próbuję z podejścia robić zdjęcia ale złamana gałazka w lesie to koniec spaceru i wszystko wkoło ucieka. Saren widuję dużo a wiem też, że po terenach po których chodzę są też jelenie. Czy jedynym sposobem na nie jest siedzieć, czekać i liczyć na szczęście że się je spotka? Pozdrawiam Maciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Macieju, niezwykle miło, że Pan tu zagląda, dziękuję :)Mam jednocześnie nadzieję, że z treści postów nie wynika, że jedynym sposobem obserwacji jeleni jest siedzenie i czekanie :))) Osobiście preferuję podchód. Można prowadzić obserwację z zasiadki, ale takie miejsce należy starannie wybrać w oparciu o wcześniejsze obserwacje ich zwyczajów. Najłatwiej jest je obserwować na terenie otwartym, na polankach śródleśnych i polach uprawnych. Szczególnie gdy już się wie, że tam zaglądają. O wiele trudniejszą sprawą jest obserwacja w środku lasu. Rzeczywiście jedna złamana gałązka zamyka temat. Jeleń to trudny "przeciwnik" wyposażony we wszelkie zmysły w sposób ponad przeciętny.

      Usuń
  7. W twoich zdjęciach dostrzegam jakiś postlacjalny atawizm. Czyżbyś był Łowcą? Tyle że z aparatem? Te podchody, przyczajki, zaczajki, czuwanie... i na koniec - skuteczne chwytanie zwierząt ... w obiektyw. To - psiakość - robi na mnie nieustające wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr, jestem półkrwi tatarem i być może jakiś "łowczy gen" doszedł do głosu :))))

      Usuń
  8. Taka myśl mnie najszła, podczas czytania rozważań waszych z Grażyną Ciechanowską, że przyroda to jednak lubi największego choćby macho do parteru sprowadzić i okresowo pokazać mu jak to jest być słabiakiem. I równowaga się zachowuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej mają Ci, których przyroda wciąż trzyma na kolanach i tylko raz na jakiś czas pozwala się podnieść :)

      Usuń
  9. Jednoporożec jak jednopółkulomózgowiec. To drugie określenie pasowało do mnie w niedzielny dzień gdzie za cholerę nie mogłem spotkać się z rozumem mając syndrom dnia ( nocy ) wczorajszego. Po trzech może dwóch godzinach snu z córcią na plecach nacisnąłem drżącym paluchem na ikonę skrótu na pulpicie "Blog.." i... był nowy post !!!. Było to jak butelka zimnej Coca Coli w momencie otwarcia oczu na kacu. :).... Zrobiło się trochę lżej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie wiem, czy może być większy komplement, niż to, że Kumpel zdjęty wspomnianym syndromem, w pierwszej kolejności sięga ... do bloga :))))) I jeszcze to porównanie! Już czuję, jak do zawiązującej się listy hejterów mojej działalności, dopisuje się wspomniany koncern! h aha ha ha aa a dobreeee, dobreeee :)))

      Usuń