poniedziałek, 15 października 2018

Pocałunek jeleni!

Dziwna niedziela.
Dziwna, ale to nie jej wina. Po prostu przez lata uzbierało się.
Zbiera się coś w człowieku i on, ten człowiek nawet nie wie, że coś się kumuluje!
To nie musi być nic złego, to może być nawet odkrywcze, bowiem rzeczy dobre, odkrycia czy coś w podobie, mimo, że zakończone okrzykiem zaskoczenia "eureka!" gdzieś w tyle czaszki również "zbierały się do życia". Wstajemy, jemy, czynnościujemy, a w tle, pod naszą nieświadomość, gromadzą się doświadczenia i przemyślenia.
Dziś takie właśnie mnie dopadło w lesie!
Lata leśnego łażenia zaowocowały następującą konkluzją - wszystkie pojedyncze nici pajęcze są otóż rozciągane na wysokości moich oczu, a konkretnie rzęs! Wszystkie podkreślam!
Jeżeli macie podobne (jak się spodziewam) doświadczenia, wniosek jest jeden - wszyscy mamy ten sam wzrost - 185 cm!
Ile mi się tego dziś nawklejało w rzęsy ... no szok!
Pewnie nie wpadłbym na to wiekopomne odkrycie, gdyby nie fakt, że przez odklejanie nitek od rzęs spaprałem pięknego byka!
Nie można jednocześnie uwalniać oczu od lepkich nici, rozglądać się i robić zdjęć ... mając tyle oczu ile mam i tyle rąk ile mam, no nic z tego!

Tym bardziej, że do lasu wchodziłem w półmroku. Jesienny półmrok to coś innego niż letni. Rzekłbym nawet, że jesienny półmrok, to coś znacznie mroczniejszego niż letnia ciemność, ot co.
Kąt padania promieni ... ach, jakich tam promieni, kąt padania tego, co za godzinę będzie światłem, jest taki, że w lesie i tak noc i tak noc.

Tak wygląda ściana wschodnia widziana od środka lasu.
To zjawisko trwało dosłownie 2-3 minuty. Pojawiły się niezwykłe fiolety i ciemne róże. Pięknie, tajemniczo, mrocznie. UWIELBIAM!!!

Chwilkę dosłownie później, polanka śródleśna wyglądała już tak. Krzewy w mglistej otulinie o niezwykle ciepłym kolorycie, wyglądały bajecznie. Krajobraz odrealniony.

Gdy wchodziłem do starego lasu, zagarnąłem rzęsami pierwszą porcję pajęczych nici.
Nie dość, że w lesie wciąż noc, pajęczyna w oczach, to jeszcze aparat nie ustawiony na nowe warunki.
W tym momencie pierwszym rozklejonym okiem dostrzegam, że przepiękny byk niestety już wie, że jestem. Co za pech!
Robię zdjęcie tak jak mogę, czyli kompletnie bez sensu ...

Szczerze mówiąc to zdjęcie doskonale ilustruje to co widziałem, czyli ogromne poroże zamajaczyło w półmroku.
Wiem, nie jest to zdjęcie atlasowo-słodkopierdzące, ale przysięgam, że wytrzymałbym z takim na ścianie znacznie dłużej niż z pięknie wyrysowanym portretem z rozmytym tłem. Tego typu zdjęcia rodzą scenariusze, poruszają wyobraźnię, a te dosłowne, dopowiedziane w każdym calu ... nie.
Pokazuję je mimo fatalnych walorów jakościowych i poznawczych, zawiera jednak sporo walorów  emocjonalnych. Tak to czuję.
Robię korektę parametrów w aparacie, mija kilka minut i świat wygląda już zupełnie inaczej.
To a'propos tak zwanego złotego kwadransa. Nie ma nic takiego jak złoty kwadrans, chyba, że uznamy, że to ten kwadrans, w którym oświetlenie zmienia się najdynamiczniej w ciągu całej doby - o tak, z tym to się zgadzam. Między 6.00, a 6.15 na sto procent zachodzi więcej zmian temperatury barwowej i ilości światła, niż między np. 9.00, a 15.00! Przez te 6 godzin zmienia się kierunek, ale to w przybliżeniu wszystko co się zmienia :)

To też następne zdjęcie  ...
... jest równie nieostre ale klimacik ... no klimacik jest. To świat, w którym nie istnieją kontury, wszystko jest miękkie ale za to bardzo barwne.
Pozwólcie mi tak ładnie wytłumaczyć zdjęcie, które nie mogło być i w związku z tym nie jest ostre :)))

Kręcąc się po krzaczowiskach, w mglistych przecierkach z najwyższym trudem dostrzegłem jakiś ruch. Zdjęcia robiłem na czuja, w zasadzie prawie nie widziałem co fotografuję.

 Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że na jednym z kadrów uwieczniłem całujące się jelenie!!!
Młodzież lubi się całować i jak widać dotyczy to również zwierząt.
Wyjątkowa, przepiękna chwila. Szkoda, że w takich warunkach, ale dokument nie ma większych wymagań.


 Wiatr przedmuchiwał mgły i co jakiś czas robiło się "ostro". Przynajmniej mogłem obejrzeć zwierzęta, którym od kilku minut się przyglądałem.

No dobra, część moich zdjęć i tak spotyka się z niezrozumieniem, więc przejdźmy do czegoś bardziej oczywistego.
Optykę aparatu skierowałem w nieco lepiej oświetloną stronę. Fotografia bez światła nie istnieje, więc gdy jest go więcej, wychodzi proporcjonalnie lepiej. Technicznie lepiej oczywiście.

 Rudzik baraszkujący w niezwykle barwnym otoczeniu musiał zwrócić moją uwagę.

 To była przyjemna dla oka sesja i bardzo satysfakcjonująca. Mam go w wielu pozach.

Zrobiłem dwa zdjęcia dla koneserów gry świateł, żeby nie było :)


Trudno było nie skorzystać z takiej aury. Opadające liście robią tu dobrą robotę. Las był cały czas poprzeplatany wilgocią. Dawało to ciekawe efekty rozmyć i przejaśnień.

Strzyżyk ukryty w cienistym krzewie gdzieś nad rzeką.


 Mój wiek, jest ze mną jak zespawany. No właśnie, on jest wyłącznie mój, a nie jest mi przychylnym partnerem! Nie ustalał tego ze mną, a uważam, że za bardzo się spieszy! To nie fair!
Powyżej pamiątka z minionych czasów, które z racji niesłusznie i niesprawiedliwie posuniętego wieku, doskonale pamiętam. W latach 60-ych i 70-ych byliśmy żywicową potęgą na makroskalę.
Mnóstwo sosen było tak porylcowanych, a na końcu tych ran, wisiały kubeczki do zbierania żywicy.
Walały się po całym lesie, głównie turlały się pod nogami. Tym razem chyba na szczęście dla zdrowia i wygody lasu, nasze żywice zostały wyparte przez chińskie, ukraińskie i brazylijskie. Proceder zakończono w 1993 roku.
Dziś spotkanie takiej sosny staje się wyjątkiem, ale w zamian za to niemal wszystkie drzewa mają jakieś grafomańskie symbole, są wysprejowane w kółka, kropki, kreski i cyfry. To tajny kod pracowników LP.  Może w ten sposób informują się o imprezach, może przesyłają sobie pozdrowienia, naszczekują na przełożonych albo ekologów, kto wie. :)
Na poważnie to oczywiście oznakowania brakarskie, oznaczają granice obszarów przeznaczonych do wycięcia, drzewa, które należy zostawić i zawierają wiele innych, praktycznych informacji.
Tak czy siak, są miejsca, w których trudno zrobić zdjęcie bez tych oznakowań.

Słońce było już wysoko ale to zderzenie żółci i niebieskości jakoś mnie zaskoczyło.
Las żegnałem w niezwykłym uniesieniu. To był przyjemny dzień. Pogodowo!
A to że spaprałem trzy dorodne byki, głównie wyciągałem pajęczyny z oczu i strzyżaki z karku, to już zupełnie inna sprawa. :)

Zapomniałbym o listku tym!
Gdy się dobrze przyjrzeć, widać nitkę ... czyli już wiecie, na jakiej wisiał wysokości! :))))



16 komentarzy:

  1. Ja mam pajęczyny na wysokości włosów ciut nad czołem a mam 170 cm (dodam dla precyzji tematu) Wniosek? Rozciągają te pajęczyny na określoną wysokość? Ciekawe, bardzo ciekawe.
    I warto pstrykać ,,na oślep" bo się pstryknie coś ciekawego, prawda? Ja dziś oglądając twoje zdjęcia i czytając sobie równolegle (bo ja mam mega podzielność uwagi) wyobrażałam sobie Ciebie w tym naszym środowisku leśnym i jednak cieszyłam się w duchu, że przegoniliśmy z małżonkiem myśliwych co to prawnie ale bez oznaczeń urządzali sobie polowania w ramach kółek łowieckich :[ I tak zastanawiałam się, w którym momencie by Cię ustrzelili (przepraszam) jak tak sobie byś chodził po tym lesie, po ciemaku... wtenczas ... Jako, że już ich nie ma a kółko zostało chyba rozwiązane to może i ja się wybiorę kiedyś, zobaczyć co to ja bym ujrzała w lesie o zmierzchu... byleby kontuzji nogi się jakiejś nie nabawić... :) I widzisz... Ty o jednym piszesz a ja o innym myślę chociaż pilnie czytam post :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i sama widzisz - 170 i Twoje ciut nad czołem, to akurat moje oczy! :)))
      Przyznaję, że nie ma w lesie sytuacji, gdy wychodząc na polankę, prześwit czy przesiekę, nie zastanawiam się, czy jest tam myśliwy czyhający na pierwszą lepszą okazję. Mniejsze zagrożenie stanowią ci starsi, bardziej doświadczeni, oni nie napalają się, są ostrzelani. Ale młody stażem ... on musi!

      Usuń
    2. U Ciebie też nie oznaczają terenu podczas polowań?

      Usuń
    3. jeszcze nie widziałem oznaczenia terenu polowania, jestem niemal pewny, że terminarz polowań nie zostaje zgłoszony do gminy, a jest taki obowiązek.

      Usuń
    4. To wyobraź sobie, że jak tutaj się sprowadziliśmy to nie mieliśmy zielonego pojęcia, że nasza działka stoi w jakimś kole łowieckim sprzed 50 lat. Postanowiliśmy z synem nastoletnim wybrać się raniutko do lasu aby poobserwować jelenie (tez nie wiedzieliśmy, że to wcale nie takie proste) Równocześnie koło łowieckie zorganizowało sobie tego poranka ,,łowy" i gdyby nie to, że syn, jak to dziecko nie chciało mu się wstać, to akurat byśmy wyszli prosto na nich i nigdy byśmy się na świecie blogowym nie poznali :/ . Za brak oznaczenia wlepili im jedynie 50 zł kary było to z 8 lat temu?

      Usuń
  2. Ja mam mniej centymetrów a pajęczyny też atakują moje oczy...👀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to niemożliwe! to znaczy, że chodzisz na palcach, szpilkach albo podskakujesz :))))

      Usuń
  3. Podoba mi się bardzo wiszący na nitce listek. Gra świateł i rudzik też. Ale najbardziej podoba mi się Twoje tłumaczenie nieostrości zdjęć. Przypomina mi dzisiejsze tłumaczenie Romualda, dlaczego zostawił zapalony gaz pod odcedzonymi ziemniakami: "Nie chciałem, żeby wystudził ci się kotlet", który leżał na patelni obok garnka z ziemniakami :-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten pocałunek to chyba eskimoski, noski, noski:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak :) a liczyłaś na pocałunek z "badaniem migdałków" ? :)

      Usuń
  5. Nie zdążyłam dodać, że zazdroszczę rudzika, u mnie spotykam małe stadka cztery, pięć rudzików, ale żaden nie chce usiąść tak jak Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twoje fotki. Robisz las taki jaki jest a nie - jak powinien wyglądać. Nie znoszę zdjęć wystudiowanych aż do perfekcyjnego kiczu. Złapać chwilę, utrwalić wrażenie - to jest to. Reportaż z życia a nie z wyidealizowanych scen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, dzięki! Wybrałem taką filozofię z prostego powodu - prowadzę firmę, jestem ojcem i dziadkiem, fotografia nie jest moją jedyną pasją, las też nie, więc jak się domyślasz, ja po prostu nie mam czasu na grzebanie w zdjęciach. Kadr, korekta temperatury barwowej, podostrzenie i poszłooooo :)

      Usuń