poniedziałek, 22 października 2018

Szesnastak część druga i nie ostatnia!

Zgodnie z obietnicą dziś continuum rozpoczętej w poprzednim odcinku opowieści.

Las tego dnia był magiczny, absolutnie niezwykły.
Fazę maksymalnych wysyceń jesiennych miał już za sobą, ale wciąż udawało się chwycić barwną grę, tym bardziej, że pogoda starannie podkreślała co mogła.

Buki, klony i graby dzierżyły pierwsze skrzypce w kreacji tego spektaklu, którego dopełnieniem były czające się w drugich planach mgły, podświetlone nisko pracującym słońcem. Niebieskawy ekran mgieł jeszcze bardziej podkreślał kontrasty i kolory. To niedopowiedziane, filtrowane wilgocią światło, w subtelny sposób podbarwiało niemal transparentne żółcie i brązy.
 Raj dla fotografów pejzażystów. Nawet ja miałem używania.

Skwapliwie korzystałem z dobrodziejstw chwili, starając się chwycić różne odsłony lasu, nie tylko te barwne w oczywisty sposób.



Tu mógłby być kręcony odcinek Psa Bascervillów ale też mogłoby mieć miejsce jakieś objawienie.
W rzeczy samej miało miejsce. Las objawił mi jedną z tajemnic, których nie poznałbym nie będąc w tym miejscu tu i teraz. Cud tego miejsca i tej chwili. Niezaprzeczalnie w innym miejscu miał miejsce inny cud, ale ja szczęśliwie miałem okazję być świadkiem tego.

Rzeka meandrująca przez puszczę, zapraszała jak mogła.

Skradła moje serce już dawno, ale od czasu sfotografowania płynącego jej nurtem byka wracam tu szczególnie często.

 Niemal dokładnie w takiej aurze widziałem byka przeprawiającego się przez nurt rzeki.

Mam nadzieję, że poznajecie to miejsce.

No i teraz najlepsze!
Łania, którą widzieliście w poprzednim wpisie, weszła do rzeki.
Weszła tak blisko mnie, że musiałem redukować i tak skromny zoom.
To niesamowite, że drugi raz, w krótkim czasie, dane mi było obserwować fenomenalne zjawisko, jakim jest przeprawa jeleni przez rzekę.  Nie mogę uwierzyć, że to ponownie wydarza się na moich oczach.



 Jestem w zaczarowanym świecie!


 Była czujna i płynąc rozglądała się. Pełzające po lustrze wody mgiełki nie ułatwiały jej zadania.

Łania nie była sama!
Dzięki temu mam już pływający komplet - pięknego byka, również młodego byczka oraz łanię i cielaka.
 Młody wskoczył do wody z zaskakującym impetem.


 Wyglądał rozczulająco.


 Ogromna ilość szczęścia i satysfakcji. Wprawdzie światła i mgły, którym daleko do aury zdjęć byka, ale ... wiadomo, nic drugi raz nie jest takie samo.


 Matka stanęła pyskiem "wbitym" w konary drzewa, korzystając z naturalnej osłony i rozglądała się zanim ruszą dalej.


Decyzja podjęta.

A młody nie stworzył mi już szansy do lepszego zdjęcia. Tak przemykał od drzewa do drzewa, że nie zdążyłem złapać go odsłoniętego.
Muszę powiedzieć, że dawno nie podnosiłem się z ziemi z większą radochą.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co przyniesie kolejny dzień, a jestem pewny, że będzie to dla Was ogromna niespodzianka!

14 komentarzy:

  1. No no... Mgła to mgła. Nie ma to tamto. Gratulacje od zazdraszczacza nieustającego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mam przy sobie wypożyczone z teatru urządzenie do robienia dymu ;)

      Usuń
  2. Takiej filmowej opowieści i Walencikowie mogliby pozazdrościć...Twój odcinek to "Życie puszczańskiej rzeki"

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby w trzeciej części miał pojawić się "ten" byk ?...czekam z niecierpliowością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jurek, Ty masz chyba u mnie w rodzinie jakiś "przeciek" :)))) Na szczęście "ten byk" nie będzie jedyną atrakcją i niespodzianką, ale fakt, Jego też spotkałem :)

      Usuń
  4. Ja już nie ogarniam ... toż to baśń w czystej postaci :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, otworzyłem Twoją stronę i rzuciłem okiem na zdjęcia. Od razu miałem napisać, że las jest magiczny, ale okazało się, że mnie uprzedziłeś :-) Trzeba próbować inaczej w takim razie - bajkowy, wspaniały, szerłódzki :-) Do pozazdroszczenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, jak cudnie! Bajkowo i radośnie :-). Przez chwilę całkowicie zapomniałam o otaczającym mnie świecie, pełnym smutku i negatywnych emocji. Dziękuję, Krzysztofie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niewiarygodne! :) to napewno sprawka wodoodpornych makiet, które pan opatentował ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Łania w wodnej kąpieli powala na kolana swą urodą

    OdpowiedzUsuń