wtorek, 20 lutego 2018

Oddychaliśmy tym samym powietrzem ...

Niezwykła aura niedzielnego poranka w środku dużego lasu, zaowocowała czymś na kształt umysłowego odurzenia.
Zwykle wędrując przez las bywam w euforycznym nastroju, ale ten stan był wyjątkowy, inny.
Spadł świeży śnieg. Tropiciele wiedzą dobrze czym jest ponowa.
Las zaprosił mnie do świeżo napisanej księgi.

Tropy wilków zaprowadziły mnie w nieznane do tej pory ostępy. Nie żebym zawędrował nie wiadomo jak daleko od znanego mi lasu, ale ten fragment był jakiś inny.
Naprawdę czułem się jak baśni. Pięknej baśni, w której ludzie rozumieją zwierzęta i zwierzęta rozumieją ludzi.
Miałem wrażenie pełnej integracji z otoczeniem.
Szedłem nadzwyczajnie wolno i cicho, a takiemu "iściu" towarzyszy wyższy poziom odczuwania ... "bycia częścią lasu".
Z każdym krokiem poziom endorfin zbliżał się do stanu alarmowego. Byłem na haju!

Dziś gdy analizuję przyczyny tej sytuacji, sądzę, że wszystko zaczęło się znacznie wcześniej. Zanim dotarłem do lasu.
Już sam charakter wschodu mógł odurzyć.
Był jakiś ... mięsisty, nasycony, odczuwalnie konkretny. Słońce wzeszło bezkompromisowo.
Nie było wrażenia ulotności i subtelności tego zjawiska, wręcz odwrotnie. Miałem wrażenie, że słońce stara się rozpłatać niebo, wedrzeć się siłą w jego strukturę.
Robiło to wrażenie i tak jak nie lubię "samograjków" p.t.  wschody i zachody, tak tym razem poświęciłem bogom światła nieco więcej czasu.





Droga do lasu była pełna cudów i kolorystycznych efektów.

Spotkałem "wiosenną parkę" w zimowej aurze.
Dla stęsknionych ich odgłosów, nagrałem ten krótki filmik. Nieoczekiwanie uraczyły mnie swoim wyjątkowym śpiewem.



A las?
Las od pierwszych kroków czarował i wabił.

 Podmuchy wiatru zrywały z koron śnieżne drobiny, co potęgowało wrażenie zimy.


 Taka kurzawka.


 Każda leśna ścieżka zdawała się wieść do raju.


 Po jakimś czasie zaczęło się wypogadzać.


Frapujące mnie zderzenie masywnych pni w mocnym kolorze podkreślonym przebłyskami światła i subtelności śnieżnego podłoża, które wydaje się tu czymś absolutnie obcym, nienaturalnym.
To jedno z dziwniejszych oblicz lasu jakie kojarzę.

 W sytuacji, w której się tego nie spodziewałem (standard) najpierw drogę przeskoczył jeleń-byk (nieostre), a po chwili ten jak cię mogę szpicak.
Też jest nieostry ale tę nieco dziwaczną pozę musiałem Wam pokazać :)

W pewnej chwili widzę coś takiego ...
 Spore stadko idzie bardzo blisko mnie i to w moją stronę!
Tzn. ja widziałem stado, ale mój autofocus jak widać, wolał oglądać ... gałązkę!!! :)
Nasze priorytety często się mijają!

 Ta licówka nie ma pojęcia, że dzieli nas kilka metrów!


 Tu już musiałem redukować i tak skromny zoom.
Oddychaliśmy tym samym powietrzem.


 Część stada z tym uroczym młodzieńcem, odbiegła w stronę starodrzewu, a część (poniżej) kręciła się jakby bez większej koncepcji :)



Po jakimś czasie ujrzałem je grzecznie maszerujące gęsiego jak gdyby nigdy nic.


Później i znacznie dalej, gdy słońce już konkretnie przeciskało się między konarami i pniami drzew,
drogę przebiegło stado kawalerskie.
Byków było chyba sześć, ale trzy udało mi się w miarę uchwycić.
Niestety odległość była już nieco większa.
 pierwszy


 drugi


 i trzeci :)

 Tego bielika prześwietliłem i w zasadzie nie mam pojęcia czemu go publikuję.
Fotograficznie klapa ale jak już kiedyś pisałem, drapol to drapol :)


 Przyznać trzeba, że jego sylwetka jest niesamowita i zawsze miło jest go obserwować!


 Samemu, jak się okazało, również byłem obserwowany i nie sądzę, by dla wiewiórki było to źródłem miłych doznań, podobnych do tych jakie ja miałem, patrząc na bielika :)))


Meandrujący w chaszczach śródpolnej remizy myszołów zamyka dzisiejszy przydługi spacer.
Naprawdę niechętnie wracałem do domu.
I jak się okazało coś wisiało w powietrzu.
Mama złamała nogę i dalsza część dnia i wielu następnych dni, nie będzie miała nic wspólnego z euforią tego spaceru.
Życie :)

19 komentarzy:

  1. Życzenia szybkiego zrastania Mamie ślę, bo ileż ja będę mogła czekać na kolejny taki portret licówki. I jako że nie widzę więcej komentarzy to sobie popiszę o pięknych kolorkach w niebiesiech. Niejaki Mariusz Hartel tez podobne niebo uwiecznił i przez chwilę zastanawiałam sie czy nie domalował troche fioletów, ale patrzę na zdjęcia Leśnego i znaczy się nie domalował (mam nadzieję że nie zagląda do Twojego bloga, bo jak nic coś strasznego przydarzyłoby się mnie bidulce za takie podejrzenia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, dziękuję w imieniu mamy:) To dzielna kobieta, wszystko będzie dobrze. Co do tego nieba, to wręcz redukowałem nasycenie w obawie, że nikt i tak nie uwierzy, że tak to wyglądało :) Wiesz nieba są zawsze inne, Ziemia zapiernicza przez otchłanie kosmosu w strasznym tempie, nic nie powtarza się dwa razy. Ja takiego wschodu dawno nie widziałem :)

      Usuń
  2. Najpierw, życzę jak najszybszego zrastania się kości dla Mamy!! Bo zdrowie to klucz do szczęścia. :)
    Ja w niedzielę chłonąłem zapachy, światła, widoki... no wszystko, przez 5 godzin. Leśna brama była otwarta, więc trzeba było korzystać, bo przecie leśne spotkania nigdy się nie powtórzą identycznie. Więc autentycznie, jeleniowo, leśnie sobie dzień spędzić zapragnąłem. ;)
    Jelenie, żurawie, wiewiórki są, ale nie rozumiem jakim cudem nie było na blogu jeszcze tej zimy czeczotek!! One teraz są prawie wszędzie! Nawet jak się postarać i przejrzeć kilka stadek to nietrudno o czeczotkę tundrową. W samą niedzielę widziałem ich całą masę. Na leśnych obrzerzach, polanach i w pobliżu wód na olchach można je łatwo spotkać. Póki trwa nalot, może warto byłoby pokazać te północne ptaki reszcie czytelników? Taka propozycja. :)
    Spotkanie oczy w oczy z łanią niebywałe. Uwielbiam takie, ale niestety nieczęsto mnie się tak bliskie zdarzają. Wiem, że zdjęcie są w pańskich wyprawach podrzędne, bo w moich też, ale nieraz wychodzą naprawdę super. Jak postępy w projektowanej stronie? Tej z ''krukami na ścianę'' i innymi zwierzętami?
    Ale się rozpisałem... chyba poruszam zbyt wiele wątków w jednym komentarzu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj, hola, Mateusz, spoko, postaramy się to jakoś opanować:))) Aleś mnie zasypał :)
      1. za mamę i w Jej imieniu dziękuję!
      2. gratuluję pięknego wyjścia, dobrze, że ten czas spędziłeś w lesie, lepszego pomysłu nie ma!
      3. ja niestety chadzam w środku dużego kompleksu leśnego, nie wszystkie gatunki tam są, więc czeczotek nie spotykam.
      4. Tak bliskie spotkania zwykle są rzadkością, nawet u mnie
      5. zdjęcia jak wychodzą to się cieszę, ale rzeczywiście nie przeżywam ich aż tak jak samej obserwacji
      6. mam tyle roboty, że moja strona poczeka do kwietnia jak nic :)
      7. ufff - chyba niczego nie pominąłem! ;)

      Usuń
    2. Cieszę się, że udało się odpowiedzieć na tę falę. Następnym razem nie będę się już tak rozpisywał. ;)))
      Co do czeczetek, ja też chodzę w głębię lasów, ale jakoś przecież trzeba do nich wejść. Czeczotki często spotykam na obrzeżach lasu, najgłębiej spotkałem je ok. 4km w głąb lasu. Uwielbiają żerować na olchach. :)
      Na stronę poczekam...

      Usuń
  3. Zorza poranna na niebie, niebo w różowościach, jak tu nie sfotografować, nawet bez zwierzątek? bardzo podoba mi się trzecie zdjęcie, jakby brzoza w rosochatej łapie trzymała kulę słońca:-) jakżesz ta wiosenna para poradzi sobie, skoro takie mrozy zapowiadają; widzieliśmy ostatnio nad Sanem drapieżcę żerującego na świeżym truchle sarny, jego ogromna sylwetka pozwalała domyślać się jakiegoś orłowatego, zrobiłam mu zdjęcie, ale z daleka; szybkiego powrotu do zdrowia życzę Mamie i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, jak masz jeszcze to zdjęcie, wrzuć mi na fb, na priva, a jak trafiłaś przedniego?!?!?!? dawaj! :)
      Dziękuję za życzenia dla mamy :) wzajemnie! Ja człowiek północy, pozdrawiam Ciebie, kobietę południa! :)))

      Usuń
    2. Wysłałam zdjęcia na fb z konta mężowskiego, nie wiem czy dotarły, i czy w ogóle da się z nich coś zobaczyć, może kiedyś uda się ustrzelić coś wyraźniejszego:-)

      Usuń
    3. niestety nie. Wpisz na fb w okienku Krzysiek Leśny Mikunda

      Usuń
  4. Urzekło mnie zdjęcie wiewiórki, choć muszę przyznać, że wszystkie zdjęcia bardzo ładne. Filmik bardzo cieszy, dziękuję za możliwość obcowania z naturą. Pozdrawiam serdecznie i życzę Mamie szybkiego powrotu do zdrowia (polecam jeść galaretki owocowe, galaty i ser biały).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lena, serdeczności za porady! Jutro zrobię mamie galaretkę. Dziękuję za życzenia i za odwiedziny ;)

      Usuń
  5. Wiem, co znaczy złamać nogę. Co najmniej 5 tygodni w gipsie, więc dużo cierpliwości Mamie życzę. Wam, młodym, również. Wschód słońca i zdjęcia zachwycające. Czasem warto spojrzeć w niebo :-). Spotkanie z licówką cudne. Poczułam jej oddech :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rodzaj złamania - 8 tygodni. Dziękuję, za życzenia. Chciałbym być młody :))) Licówka była wielką niespodzianką tej eskapady :)

      Usuń
  6. Ja również przyłączam się do życzeń zdrowia dla Twojej Mamy!!!!
    Baśniowo... i baśń nie tylko pokazałeś ale i napisałeś:)
    Licówka mnie zachwyciła i na tym drugim to ugięcie nóżki ile ona ma wdzięku w sobie .
    To 3 zdjęcie jak już Maria zauważyła dla mnie też wygląda jak ręka brzozy,w łokciu zgięta a w dłoni trzymane słońce ,niesamowite !Cieszę się,że jednak pomimo jak napisałeś nie lubisz zdjęć wschodów i zachodów to jednak zdecydowałes zrobić te zdjęcia,bo naprawdę robią wrażenie .
    Tak sobie myślę,że ten autofokus to może jednak wiedział co robi decydując się na tę gałązkę ,bo mnie od razu ciekawi co też ten Leśny widział ,zatrzymuję się dłużej nad zdjęciem i wyobraźnia się uruchamia...
    Zdjęcie szpicaka wygląda dla mnie tak jakbyś w zamiarze miał fotografować tę leśną drogę a on nagle wyskoczył i załapał się w obiektyw i ta jego tylna wyprostowana nóżka:)...ostre czy nie dla mnie bomba!
    Żurawie widziałam ale nie słyszałam jeszcze w tym roku ,więc miło było posłuchać.
    Serdeczności ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, serdeczności w imieniu mamy :) Łanie są przepiękne, mają styl i klasę. Uwielbiam je obserwować, są zawsze zachwycające w swoich manierach, ruchach, gestach - to damy lasu!
      To zdjęcie z brzoza jest OK :) Kadr, w którym stado jest rozmyte w drugich planach umieściłem w pełni świadomie, ponieważ ono więcej mówi o lesie i obserwacjach, "atmosferze" niż gdyby ostrość była ustawiona na grzbiety. Pozdrawiam, cieszę się, że zaglądasz :)

      Usuń
  7. Dziękuję za te żurawie. Miło jest siedzieć w ciepłej szufladce z betonu, ze smogiem za oknem i myśleć, że przynajmniej Słońce mamy to samo:).
    Limit złamań macie na ten rok wyczerpany - niech się ładnie zrasta!

    OdpowiedzUsuń
  8. "Naprawdę niechętnie wracałem do domu." Nie dziwię się.

    Z tymi wschodami staraj się jednak bardziej. Moje jelenie o wschodzie na tle zamglonych Kurek do dzisiaj mię wzruszają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że będę się bardziej starał, poprawię się :)

      Usuń