piątek, 16 lutego 2018

Ósma zero dziewięć!

Ósma zero dziewięć! (zawsze chciałem zacząć opowieść od "ó"! :)
A więc ósma zero dziewięć! (nigdy nie chciałem zaczynać opowieści od "a więc"! :)
Jestem w biurze.
Dzwoni telefon.
Ja - Słucham?
Głos - Dzień dobry Panu, dzwonię z samego centrum rozwoju biznesu sieci ... i tu pada nazwa dużego operatora sieci telefonicznej.
Fraza "z samego centrum" zapewne miała mnie wbić w fotel z zachwytu nad zaszczytem jaki na mnie spłynął. Niestety odebrałem to jako brak szacunku dla mojej inteligencji. Nie mówię, że jest jakaś szalona, ale nawet IQ na poziomie chrabąszcza wychwyciłoby tą nieudolną próbę manipulacji.
Głos - czy rozmawiam z Panem ... zawiecha, Pani stara się przeczytać stosunkowo proste, nie zawierające polskich znaków diaktrycznych nazwisko ... z panem Krzysztofem Mikundą, właścicielem firmy?
Ja - tak, słucham ... nie chciało mi się pouczać Pani o nieodmienialności tego nazwiska.
Głos - mam do zaproponowania super-hiper-nadszybki internet oraz taki i taki laptop z takim i takim ...  wiadomo, nie chce mi się pisać całej litanii. Dość, że wyuczoną/przeczytaną formułkę, Pani zamyka nie czekając na moją deklarację, kwestią - rozumiem, że mamy zapakować to wszystko i wysłać na pański adres.
Ja - nie, dziękuję, nie skorzystam.
Głos - ?!? dlaczego, przecież to świetna oferta! (Oscar z pierwszoplanową rolę w scenie głosowej p.t. "zdziwienie poplątane z szokiem!")
Ja - tak, ale mam już laptop, a internet w firmie mamy na światłowodzie.
I tu Pani zgodnie ze szkoleniem przystępuje do planu "B" czyli "UWAGA - oporny klient!"
Głos - proszę Pana ale prowadzi Pan przecież interesy, (doprawdy?!? dziękuję, nie wiedziałem!) przyda się panu drugi, a nawet trzeci laptop!
Pani zdaje się wyprzedzać mój ewentualny komunikat, że mam dwa laptopy!
Rozmowa przeciąga się niebezpiecznie długo, niestety żaden argument nie jest dla Pani wystarczająco przekonujący. Po raz dziesiąty wymienia wyuczoną na pamięć ilość czterordzeniowych procesorów, choć wiem, że nie bardzo wie o co naprawdę w tym chodzi.
Decyduję się na argument, którego na szkoleniu na pewno nie było!
Ja - Proszę Pani, nie mogę wziąć tego laptopa, ponieważ gdybym to zrobił, przyczyniłbym się do nakręcenia koniunktury, wzrostu produkcji, tym samym kolejnej degradacji naszej planety. Posiadanie nadmiaru sprzętów jest głęboko nieekologiczne. Kupowanie nadmiernej ilości przedmiotów niszczy środowisko, w którym będą chciały zdrowo żyć również Pani dzieci.
Zgodnie z przewidywaniem, zapadła kłopotliwa cisza świadcząca o konsternacji wynikającej z zaskoczenia.
Po chwili usłyszałem - aaa, to dziękuję, do widzenia panu.

A tymczasem w normalnym świecie niegromadzącym niczego w nadmiarze, rzeczy mają się tak:

 W niebieskiej (niebiańskiej) porze doby, w okolicach świtu, biegł sobie jelonek.


 Klasycznie na skraju lasu, gdzie jest więcej światła i nieco bogatsza roślinność, żerują jelenie.
Trudno je tu zauważyć, a w szarości jeszcze trudniej sfotografować.


 Ledwo widoczne kontury majaczyły między drzewami.


 W przejściach zwykle jest nieco więcej światła to i zdjęcia jakby troszkę bardziej interesujące.


 Cielak jak zwykle ciekawski.


 Śródleśne śniadanie. Może karta dań nie jest tu zbyt bogata ale za to bezpieczeństwo na najwyższym poziomie.


A racice lśniły jak wypolerowane :)

26 komentarzy:

  1. Jednak muszę sobie wbić do głowy ,że czytanie Leśnych Opowieści równocześnie spożywając śniadanie może grozić pewnymi konsekwencjami....no popłakałam się ze śmiechu:)
    Uwielbiam te Twoje zdjęcia jeleni w przejściu na drugą stronę lasu.A to pierwsze zdjęcie jelenia to jak na nie patrzę wyobrażam sobie nawet zapach ,powietrze ,emocje tak jakbym sama tam była.
    Serdeczności:)Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) cieszę się, że moje nie dla wszystkich czytelne poczucie humoru trafia w Twoje rejestry :))) A za opinię dot. zdjęć serdecznie dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Biorę sobie tekst o nadmiernym gromadzeniu rzeczy. I racice wypolerowane, choć wg mnie to co świeci nazwa się tyłek ewentualnie zad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam do rezygnacji z oglądania porządnych blogów w telefonie :) W telefonie to się ogląda wschody i zachody słońca nad jeziorem :)))

      Usuń
    2. Zamilcz gdy do głowy przyjdzie Ci wyzłośliwianie się:)))

      Usuń
    3. dobra, dobra, już nic nie powiem :)))))

      Usuń
  3. " centrum zarządzania..." przyniosło mi na myśl bajkę Pinky i Mózg... ciekawe jakby poradzili sobie z Twoim argumentem? Pójdę w ślady Beaty i przyswoję go z wielką przyjemnością:) Cieszę się, że świat manipulacji omija ustępy lasu. Cielak na przejściu uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiesz co? nigdy, ale to nigdy nie spotkałam się z tym, żeby nagabujący pracownik powiedział aaa, to dziękuję:-) pewnie miałam za słabe argumenty, i to ja powtarzałam po raz dziesiąty nie! dziękuję!
    Pozwolę sobie pożyczyć ten tekst, jak dziewczyny powyżej, jest super:-)
    Mam wrażenie, że jeleniowate kątem oka zawsze Cię widzą, tylko tak przyzwyczaiły się do Twojej obecności, że nawet nie reagują już ucieczką, a łaskawie pozwolą się obfotografować; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jeleniami to tylko pozory przyzwyczajenia. Chciałbym bardzo żeby tak było ale to w lesie nie wydarzy się nigdy. Instynkt jest ponad wszystkim. Chyba, że ktoś je regularnie dokarmia, ale to już nie to samo. Czasami mam wrażenie, że one wiedzą, że jestem, ale wtedy nie mam prawa się poruszyć. Wielokrotnie łania przyglądała mi się długo i pozwalała być do pierwszej zmiany pozycji :) Niestety gdy zachowuję się normalnie, znaczy jak człowiek, zawsze uciekają.

      Usuń
  5. Tak należy odpowiadać natrętom. :) Wątpię, czy osoba z pokroju nieumiejących zczytać z kartki powtarzaną setki razy regułkę w ogóle coś zrozumiała z pańskiej odpowiedzi, ale najważniejsze, że do niej dotarło te proste ''nie!'' ;)) Po takiej szopce z przedstawieniem się, pan mógł odpowiedzieć, że dzwoni z samego centrum biura, które znajduje się w samym centrum Olsztyna, który jest w centrum województwa! To by się dziewczyna nie pozbierała. :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale dlaczego uważa Pan,że nazwisko Mikunda się nie odmienia?:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugie zdjęcie - mistrzostwo. Skupiłam się na pierwszym planie i dopiero jak przeczytałam tekst, zaczęłam się rozglądać za jeleniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh jak się cieszę, że są też zwolennicy zdjęć tego typu! Baaardzooo Ci dziękuję :)

      Usuń
  8. Pamiętam naszą polonistkę z LO, która upominała nas, że zdania nie rozpoczyna się od "A więc ..." a jeden z kolegów był uparty i zawsze tak rozpoczynał swoją wypowiedź :-). Oglądam Twoje piękne zdjęcia i coraz bardziej tęsknię za lasem. Telefony z ofertami wkurzają mnie strasznie! Jakiś czas temu, po usłyszeniu "nazywam się" włączałam chichoczącą Babę Jagę, co było bardzo skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) mieliśmy podobne polonistki zatem :) Jak wiesz, wiele rzeczy piszę "dla jaj" dla zabawy, bardzo szanuję nasz język i tylko moja natura satyra powoduje, że bawię się nim. Czasami mnie ktoś poprawia, ale ... no cóż Licencia comedica ;)

      Usuń
  9. Trafny argument, tego na szkoleniach ich nie uczą... ;) Niemniej po drugiej stronie jest często jakiś student, który żegna się właśnie ze złudzeniami co do swojej pozycji w tym okrutnym ekosystemie. Co więcej, ma dość tych telefonów bardziej niż klienci. Śmieszkowanie mu nie pomaga. Sam miałem słuchawkowy epizod podczas studiów, na szczęście tylko odbierałem telefony sfrustrowanych klientów. Pouczające doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczepan, masz rację mam świadomość, że ten typ pracy nie jest wyborem, a często koniecznością. Szanuję każdego pracującego człowieka, ale felietonistom, tak jak satyrykom inspiracji dostarcza życie. Zapewniam, że zawsze grzecznie wysłuchuję ofert i nie jestem chamski, dziś sprawy potoczyły się jak się potoczyły. Wiem, ze ta osoba musi wykonać setki tego typu telefonów i robi to często automatycznie. Dawałem tej Pani wiele szans dzisiaj na kulturalne zakończenie ... nie chciała :)

      Usuń
  10. "Proszę Pani, nie mogę wziąć tego laptopa, ponieważ gdybym to zrobił, przyczyniłbym się do nakręcenia koniunktury, wzrostu produkcji, tym samym kolejnej degradacji naszej planety. Posiadanie nadmiaru sprzętów jest głęboko nieekologiczne. Kupowanie nadmiernej ilości przedmiotów niszczy środowisko, w którym będą chciały zdrowo żyć również Pani dzieci.
    Zgodnie z przewidywaniem, zapadła kłopotliwa cisza świadcząca o konsternacji wynikającej z zaskoczenia.
    Po chwili usłyszałem - aaa, to dziękuję, do widzenia panu."
    Krzychu. To było piękne. Amen.

    OdpowiedzUsuń