poniedziałek, 26 marca 2018

Barwy przedwiośnia.

Przedwiośnie.
Szarobury moment roku, który znalazł swoje miejsce nie tylko w literaturze, czy poezji ale również w malarstwie.
Dlaczego?
Prawdopodobnie nie z powodu ograniczonej palety kolorów, zalegających łach zmarzliny czy wątpliwie urokliwych "suchocin".
Fakt, wschody słońca w często wilgotnych porankach mają metafizyczny wymiar, ale ile ich jest, tych słonecznych wschodów?
Sądzę, że kochamy w przedwiośniu obietnicę zmiany, zwiastuny końca zimy, podmuchy wiosny.
To są wartości związane z nadzieją, zmęczeniem zimą, oczekiwaniem.
Ja uwielbiam zimę, ale przedwiośnie mocno mnie ekscytuje swoją krótkotrwałą aurą.
Lubię cieszyć się stonowanym pejzażem oscylującym między szarością chłodną, a szarością cieplejszą nieco.
Ten wąski zakres temperatur barwowych w zasadzie wyczerpuje 90% kolorystycznych możliwości tej pory roku.
Dziś pospacerujmy takim klasycznym przedwiosennym porankiem, bez euforycznych wschodów i zachodów.
Ot, taki normalny, warmiński, przedwiosenny dzień.
Trzeba umieć cieszyć się każdym dniem, w którym możemy zbliżyć się do przyrody i podziwiać jej piękno nawet gdy nie są to barwy jesieni, kwitnące kwiaty i zachody nad jeziorem ;)

 Po mojej lewej stronie żerowały żurawie, a po prawej ...

 ... przyglądały mi się sarenki.

 Postanowiłem uwiecznić jeszcze to "zapatrzenie" i opuściłem teren.


 Żurawi było wszędzie pełno.


 To moja ulubiona odsłona Warmii. Lubię zarówno ten powściągliwy koloryt jak i plany skromnie wzbogacone avifauną.


 Można w nieskończoność podziwiać piękno ptaków. Dają się fotografować na tyle sposobów.


 No właśnie ... taka szarość z kozłem w planie :)


 Dopiero z bardzo bliska widać, że są jakieś jeszcze inne kolory :)


 Ciekawe czy długo ćwiczyły tę synchroniczność? :)


 Na szczycie moreny.


 Popisy.


 W jednej z warmińskich wsi.


 I na jednym z warmińskich płotów tejże wsi ;)

Nie chcę zabrzmieć jak lektor Niewolnicy Isaury, kończący odcinek w momencie gdy ręka Pana leci w stronę Jej twarzy, a ktoś z boku sięga w tym momencie po pistolet, ale w następnym odcinku jelenie i ich późne uzbrojenie :)

14 komentarzy:

  1. Niby w przedwiośniu szaro, buro i ponuro, a wczorajszy dzień był niemal letni (no może nie do końca, ale...) ;)) Powiedzmy, że był to wyraźny powiew wiosny. :)
    Zachwycałem się ile mogłem krainą tysiąca świateł - lasem. Nie żałujęani jednej spędzonej tam minuty. No, może kilku, kiedy miałem niezaplanowane spotkanie z chamskim przedstawicielem krajowej ciemnoty i głupoty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam, przedwiośnie może być szare, bure, zimne i deszczowe, ale i tak daje pozytywnego kopa. To kwestia zapachu rozmarzniętej ziemi, ptasich śpiewów, migrujących gęsi i przede wszystkim długości dnia. No i "nadziei na lepsze jutro" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem, że uwielbiam taką aurę. Działa ona na mnie depresyjnie i wolę wtedy nie wychodzić z domu. Zanurzam się w kolorowych wspomnieniach :-). Ty, Krzysztofie, nawet w ponury, szary dzień umiesz znajdować optymistyczne obrazki i to mi się w Tobie podoba! Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia ptaszków, jak one Ci ufają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się nie zakłócać ich strefy bezpieczeństwa ale nigdy nie wiadomo kiedy zareaguje najostrożniejszy z nich czyli też najbardziej bojaźliwy :)

      Usuń
    2. ... i obraźliwy! ;) zdarzają się opowieści z samymi kuprami. :)))

      Usuń
    3. Krzysiek umawia się z ptakami na sesję:-)

      Usuń
  5. Niezwykłe szóste zdjęcie:-) oglądam zdjęcia gęsi, żurawi, bo u nas tylko przelotem, albo tylko nocują w przerwie w podróży; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń