niedziela, 15 maja 2016

Przechytrzyłem lisa!

Wszedłem na www.synonim.net i sprawdziłem synonimy dla zwrotu "chytry lis".

Chętnych poznania zaskakującej ilości synonimów zachęcam do zapoznania się ze stroną:  http://synonim.net/synonim/chytry+lis

Do ciekawszych należały - basałyk, bisurman, drapichrust, frant, gawrosz, huncwot, wisus, oczajdusza, łąjdus, szalbierz, szprync, macher, wywłoka.

Nie ukrywam dumy z kreatywności naszej mowy, chociaż gdy wpisałem "spolegliwy" czyli godny zaufania, po prostu ktoś na kim można polegać, większość synonimów dotyczyła mylnego skojarzenia, że spolegliwy to uległa popierdółka, ktoś wycofany.

Mam zatem nadzieję, że chociaż część synonimów chytrości, rzeczywiście odwołuje się do przebiegłości czy sprytu bo tych cech lisom nie brakuje.

Są niewielkimi drapieżnikami, doskonale wyposażonymi w wyostrzone zmysły. Ciężko jest lisa podejść, jeszcze ciężej zaskoczyć. Najczęściej spotykamy go przypadkowo, czasami nawet przejdzie dość blisko, ale prawdziwe podejście go jest trudne. Słuch, wzrok, węch i doskonałe wykorzystywanie ukształtowania terenu, to jego koronne atuty.
Lis nawet na otwartej przestrzeni potrafi (chyba na drodze sublimacji) ulotnić się, czyli zniknąć jak przysłowiowa kamfora t.j. bezpośrednio zamienić się z postaci stałej w gazową :)))

To wyjątkowo piękne stworzenie, niezwykle inteligentne, bardzo oddane i lojalne.
Przez wieki nie zdobył niestety naszej sympatii, ale ponieważ w Polsce pojawiły się szopy pracze, wkrótce przekonamy się co to prawdziwa zmora i siłą rzeczy pokochamy nasze lisy.
Lis jest bardzo opiekuńczy ale też jest wyrafinowanym hedonistą. Umie korzystać z przyjemności życia i wyszukuje ich świadomie. Wygrzewanie się na południowych stokach leśnych polanek, jest jedną z przyjemności, po które chętnie sięga.

Dziś od samego świtu wiatr był dość mocny i chłodny. Wiedziałem, że zwierzyna tego nie lubi i nie wyjdzie na otwarte przestrzenie. Darowałem sobie wszelkie polany i penetrowałem starą część Puszczy.

 Las rano był po prostu boski!

Tak jak lubię.
Właśnie sobie wyobrażałem, jak to byłoby fajnie, gdyby w tych "alejach" i przy tym świetle, trafiło się jakieś zwierzę ...

i proszszsz - wersja dla spostrzegawczych ;)

I chwilę później typowo środowiskowe ujęcie.

Na mijanej chciał nie chciał polanie piłowały się nasze "strusie" ;)
Szkoda, że tego nie widać, ale poranek był tak zimny, że podczas krzyków, z dziobów żurawi wydobywały się obłoczki pary.

Tak jak rok temu, taki i tym razem, nie potrafię sobie odmówić sfotografowania tych pięknych świerkowych kwiatów. Przemycam odrobinę wiedzy - to kwiat męski. Świerki są roślinami jednopiennymi, więc na jednym drzewie znajdziecie szyszki męskie jak i żeńskie. Żeńskie to te znane duże, długie szyszki, którymi często zdobimy klomby ogródkowe.

Wszedłem powtórnie w część leśną, a tu miła niespodzianka - kozioł!
Tym milsza, że niedawno rozpoczął się sezon na zabijanie tych przepięknych stworzeń i w związku z tym coraz trudniej je spotkać - są płochliwsze. Wiedzą!

To szóstak.  Dodatkowym rarytasem jest fakt, że widzimy go w fazie wycierania scypułu, którego strzępy są widoczne na porożu. Tyki są silnie uperlone, grube.
Sceneria wymarzona, lepiej trafić nie mogłem.


W międzyczasie w zacisznych miejscach słońce odbierało glebie nadmiar wilgoci. Całość wydała się dość interesującym zjawiskiem.
I w tym momencie, gdy już wiemy, że miejscami robiło się ciepło, docieram do punktu kulminacyjnego wyprawy, do malutkiej polanki. Ma powierzchnię mniej więcej 120-140 razy większą, niż pokój, w którym piszę ten post, czyli w kategorii polan jest mała.

 Buty mam cholernie przemoczone od podeszczowych traw, nogawki też, ale otuchy dodaje mi taka obserwacja.

 Wygrzewały się dając upust swojemu zamiłowaniu do luksusu. Nie miałem przy sobie żadnego wabika, więc postanowiłem wydać odpowiedni dźwięk paszczą! Udało się.

 Koleżka bez chwili zastanowienia  ruszył w moją stronę! Co za emocja!

 Z każdą chwilą był bliżej i bliżej.

 W zasadzie byłem kontent, miałem co chciałem, a on zatrzymał się na chwilę i ponownie ruszył w moją stronę!

 Moje 420 mm okazało się wyraźnym nadmiarem, zbytkiem i rozpustą! Pławiłem się w komforcie fotografowania ;)

 Ostatecznie stanęliśmy, tzn. on stanął, bo ja klęczałem, oko w oko! Przechytrzyłem lisa :)
Uwieczniłem każdy włosek z jego wypadającego zimowego futra. Widziałem każdy wąs i każdy dołek na skórze nozdrzy. Mam go, że tak powiem w wersji full ale największą radochę sprawiło mi spojrzenie mu prosto w źrenice z najbliższego bliska! Okazało się, że "mysz o wadze 110 kg" była dla niego silnym atraktorem ;)

Siedziałem obok tego pniaka. Wydał mi się cholernie piękny z tą wypolerowaną dziczą sierścią teksturą i nietypowym kolorytem. Rzeźba! Lisy odeszły, a ja jeszcze chwilę kontemplowałem spotkanie z nimi i urok tego pniaka.

Piękny poranek, piękna przyroda!









42 komentarze:

  1. Lisy piękne. Reszta fotek zajmująca. Jest jak zwykle. Ot, nic zwykłego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to Twoje powiedzenie, czekam na jakąś specjalną okazję, by je wykorzystać, oczywiście ze wskazaniem Autora! ;) dzięki za fajny komentarz.

      Usuń
  2. Ostatnia fotografia lisa najpiękniejsza, gratulacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, zasługa głównie po stronie modela, ja starałem się tylko pamiętać, żeby aparat trzymać obiektywem od siebie:)

      Usuń
  3. Lisy mają takie zatroskane minki.
    Dziwi mnie to bardzo, takie chytre, takie mądre a zawsze się nabiorą, wbrew rozsądkowi, byle popiskiwanie oślepia je całkowicie.
    Ładny poranek przemyciłeś do sieci, ten i wczorajszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nieee, nie zawsze. Wielokrotnie wabiłem lisy ze skutkiem takim, że wiały gdzie pieprz rośnie :))))
      Cieszę się emm, że Ci się podoba :)

      Usuń
  4. Podchodziłem lisy kilka razy i myślę, że jest dokładnie tak samo, jak z jeleniami i sarnami. Dobry wiatr, cichy chód i rudy jest Twój:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtku, no i co ja mam Ci odpisać ... luzik Bracie. Podejrzewam, ale zostaw to dla siebie, że te lisy trzymały się w parze, bo jeden był głuchy, a drugi ślepy, niestety coś im się popieprzyło i podszedł do mnie ten ślepy. :))))

      Usuń
    2. Krzysiek, powiedzmy to sobie otwarcie. Wiesz dobrze, że to co napisałem, to prawda, ale nie chcesz się do tego przyznać. Podchodzenie zwierzyny nie jest takie trudne i opisujemy to często w naszych blogach. W odróżnieniu od Ciebie. nie zależy nam żeby uważano nas za hiper-super-traperów. Czasem chodzimy po tych samych trzech dróżkach i zaglądamy na te same trzy polanki (fakt, to Ty je nam pokazałeś) i fotografujemy jelenie i dziki bez większego problemu, bo tam zawsze są. Gdybym zaprowadził w to miejsce kogokolwiek, zrobiłby te same zdjęcia, bo nauka podchodzenia zajęłaby mu jeden dzień (słownie: jeden dzień)! Fotografia przyrodnicza jest fajna, ale nie udawajmy, że wszystkie dokfotki, to wynik wieków doświadczeń i tygodni tropienia, bo to jest po prostu nieprawdziwe.

      Usuń
    3. Wojtek, wszystko można wytłumaczyć:
      Ty idziesz na wskazane przez kogoś trzy polanki, walisz foty i uważasz, że to proste i ja to rozumiem :) Ktoś na namierzenie takiego miejsca poświęca nieco więcej czasu i to opisuje i też ma rację. Widzisz jakie to proste i Ty i ja mamy rację! Pozostaje nam jeszcze tylko wyjaśnić czym jest podchód, bo widzę tu spore luki w interpretacji i będzie dobrze :)))) Może na początek tylko dodam, że fotografowanie zwierząt na wskazanym pastwisku, to jeszcze nie podchód :)

      Usuń
  5. Faktyczni dorodna lisica Ci się trafiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miłe, bardzo miłe spotkanie z udanym wabieniem - dzięki: Marcin :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. miss-cherry! wszelki duch! :) fajnie, że zaglądasz - dzięki! :)

      Usuń
  7. Dziś mi się śniło że tak blisko podchodzi do mnie lisica... ale najwyraźniej wyśniłam ją Tobie nie sobie... Bywa. Mnie się za to trafił pierwszy w życiu zając i dwa samce bażanta które ze sobą symulowały kopulację...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna - dzięki! mogłabyś wyśnić spotkanie z wilgą! Plissss! :)

      Usuń
    2. Te, na wilgę to sama poluję bo lata gdzieś w pobliżu i śpiewa ale trudno mi ją wypatrzeć nim odleci.

      Usuń
    3. bardzo chciałbym ją sfotografować, jest piękna! Trudno, bo zwykle siedzi wysoko w koronach ... no właśnie :)

      Usuń
  8. Ognisko w ogrodzie, trochę pieczonej kiełbasy i za chwilę mamy lisa do towarzystwa. Fakt - hedonista - lubi się grzać przy ogniu. Są takie miejsca ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Ewo, czekamy zatem na zdjęcia kiełbasianego liska z okolic ogniska :)

      Usuń
  9. Lis całkiem pięknie jeszcze wygląda, najbardziej podoba mi się fota z żurkami. Słysze je codziennie, ale jakoś tak widuję tylko w locie. Musze to naprawić. Fajny dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, a taka zwykła fotka mi się wydała :) dzięki Grażynko :)

      Usuń
  10. Liski przepiękne, ale swoją drogą ciekawe co się temu rudzielcowi stało, że ma tak obrzękniętą dolną lewą powiekę? Miejmy nadzieję że to świeża opuchlizna po jakiejś bitwie, która się w końcu sama zniweluje, a nie coś, co spowoduje ropienie, coraz większe puchnięcie aż do zamknięcia oka i innych mało przyjemnych rzeczy, które mogą go skazać na jeden los... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam jego inne zdjęcia, to raczej cień tylko. Tzn. mam taką nadzieję :)

      Usuń
    2. Niestety nie wydaje mi się, na wszystkich wrzuconych zdjęciach widać mocno przymkniętą szparę powiekową, porównaj sobie z drugim, zdrowym okiem. Miejmy nadzieję, że z tego wyjdzie ;)

      Usuń
    3. chorobcia, że tak powiem, masz rację. Mój pies biegnąc przez trawy kiedyś, też tak sobie zrobił. Mam nadzieję, że to nic poważniejszego. Oby!

      Usuń
  11. Super ten portret. Ja lisy widuję tylko jak przemykają gdzieś daleko, ewentualnie przebiegają drogę jak jadę na rowerze. W takiej spokojniej pozie widziałem tylko lisa w Bieszczadach, lisicę właściwie, która co wieczór przychodziła do Hotelu Górskiego na kolację. Obsługa ją karmiła, dosłownie jadła im z ręki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lata temu czytałem, że w ogóle lisy żyjące wśród ludzi są znacznie bardziej oddane niż psy. Podobno cały czas kombinują co jeszcze mogą zrobić dobrego swojemu opiekunowi. Czerpią radość gdy mogą "robić za poduszkę" itp. :)

      Usuń
    2. Że aż tak to nie wiedziałem. W takim razie dziwne, że nie przyjęły się jako ,,pieski" do towarzystwa. Pewnie wszystko przez te obraźliwe wierszyki i bajeczki o nich.

      Usuń
    3. są słabymi stróżami :))) nie szczekają i są niestety bojaźliwe. Za słabe na ciągnięcie sań, za małe na polowania, za mało cech użytkowych do tego odsadzają znacznie więcej sierści niż pies. Są piękne ale to jak widać za mało ;)

      Usuń
  12. Łaaaaadne!
    Drapichrust - taka nazwa funkcjonuje w moim domu w odniesieniu do kocich osobników ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, czyli ten wyraz żyje!!! A ja sądziłem, że to archaizm, świetnie! Muszę sprawdzić pochodzenie tego słowa :)

      Usuń
    2. u mnie również drapichrust to kot, taki co bardziej wypłoszowaty :)

      Usuń
    3. no proszę ile to się człowiek dowiaduje.

      Usuń
  13. Mi udało się razy podejść tak blisko lisa nie stosując jakiś metod ukrywania. Weszył wśród traw szukając pewnie coś na ząb ;) więc nie zwracał tak uwagi na otoczenie.
    Mi najbardziej podobają się te aleje leśne oświetlone przedzierajacymi się promieniami słońca. No i lisek też super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to fajne miałeś spotkanie. Mnie najbardziej w tej przygodzie ucieszył fakt zwabienia go. To było fajne i miłe :)

      Usuń
  14. O żesz ty oszukańcu! Tak biednego lisa z pieleszy wyrwać i na wydatek energetyczny narazić! Toż bidulek widać że na coś super pysznego liczył. Fajna przygoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ... ale ja to wszystko dla Was ... te oszustwa :))))

      Usuń
    2. I tylko dlatego jeszcze prokuratura nie puka do twych drzwi:)

      Usuń
    3. sądząc po wybranych komentarzach, zaczynam się czujnie rozglądać ha ha ah aa a

      Usuń
  15. lisek chytrusek miał chrapkę na myszkę dorodną... no takiej jak mniemam nie dał by rady przełknąć :) piękne spotkanie! super dał się zwabić :)Hana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byłem z pewnością największą myszą jaka widział h aha a a

      Usuń