sobota, 4 listopada 2017

Słońce, radocha i kozioł bez parostków!!!

Wczoraj wieczorem miałem ambitne plany co do dzisiejszego poranka, bowiem było już pewne, że dziś zaświeci.
Kiedy jednak wszedłem do lasu i zobaczyłem co wyprawiają światła w połączeniu z mgiełkami, oparami i panoszącą się wilgocią w każdej postaci, uznałem, że pokłonię się tym zjawiskom i poświęcę im nieco czasu.
Każdy z nas czekał w jakiś sposób na przejaśnienia i wypadało okazać radość, skoro nadeszły.

Dygresja:
Dziś w nocy Asia Jędrzejczyk walczy w kolejnej obronie pasa UFC z Rose Namajunas. Jestem pewny i spokojny o Jej wygraną, mimo to przeżywam tę walkę. Znamy się z Asią bardzo dobrze i bardzo serdecznie.
Gorąco Jej kibicuję i pozostaję w przekonaniu, że mistrzowski pas pozostanie u Niej jeszcze przez lata! POLSKA!

Zanim zaświeciło, udało mi się spłoszyć jelenie. Brawo Krzysztof Ty ślepa kuro!
Bo w lesie to trzeba czujnym być, a nie łazić jak wsza po ... no!


Ale po chwili wyszło wielkie "S" i zaświeciło i ... stała się jasność!


Zabawom nie było końca.






Z zachwytu nad świat(ł)em wyrwało mnie "gdakanie" bielika.
Postanowiłem pokazać go w nieco inny sposób, a co?


Widok wielkiego ptachola uświadomił mi, że wypadałoby spotkać jakiegoś zwierza.
Dwa "bezparostkowce" czyli koziołki po zrzucie, zabawiały się w cieniu.
Natrzaskałem im zdjęć ale nie okazały się nazbyt imponujące.

Gdy jednak zauważyłem, że jeden z nich postanowił poleżeć na niemal pionowo usytuowanej porębie, pomyślałem, że to dobra okazja, by spróbować go podejść.
No nie byłbym sobą, gdybym nie podjął tej, mając na uwadze teren otwarty, beznadziejnej próby :)))

Cel był tym trudniejszy, że drugi koleżka usytuował się jeszcze wyżej i czujnie patrolował okolicę.
Cwaniaczki!

Nie wiem jak, ale udało mi się!
Oczywiście musiał ukryć gołe możdżenie za chaszczem ... musiał!

Znacznie daleko dalej fotografowałem piękną damę - sarnę.


Uraczyła mnie zaskakująco potężnym skokiem, który  starałem się spanoramować.


Poniżej jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc, które nazywam "moją Kanadą"
Powstało tu wiele rozmaitych ujęć.
Robiłem tu dziki, jelenie, sarny, lis, kruki, bieliki, sójki, żurawie, no wiele, wiele.
Uwielbiam się tu zapuszczać mimo naprawdę znacznej odległości od autka - osiem kaemów!

 Las nawet w drodze powrotnej, czyli po godzinie 10-tej wciąż zaskakiwał atrakcyjnością.


 Widzicie tego koleżkę?
Niezły "czajnik" co? :)))


 Dawno nie widziałem bardziej optymistycznego, radosnego wręcz kadru.
Mam nadzieję, że podzielacie ;)


Nie mogłem jej nie zrobić, wszystko wokół wydawało się takie ... sikorkowe, jakby ktoś to otoczenie zaprojektował specjalnie dla niej :)

6 komentarzy:

  1. A oczekiwałem na więcej jeleni, a tu lipa... tylko zadki :) :)
    Noo, dzisiaj było pięknie. Ta gra słońca i mgły pomiędzy pniami drzew... Do tego było w miarę ciepło i co najważniejsze bez strzyżaków! Uff, o nich możemy narazie zapomnieć. :) Niestety tę pogodę wykorzystali też panowie od św. Huberta. Wędrówkę po lesie przerwał mi dziś głośny huk niosący się między drzewami. Padło 6 strzałów z jednego miejsca! I jak się nie bać chodzić po lesie? Gdy ktoś ładuje na oślep po krzakach ołowiu ile wlezie. :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę ciągle pokazywać jeleni :) Niestety strzyżaki dokuczały dziś mocno. Strzały też padały. Wielokrotnie musiałem zmieniać kierunek, żeby nie iść w stronę polujących.

      Usuń
  2. Ja też dziś w zachwytach nad figlami słonecznymi wśród jesiennych liści. Świetny dzień

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej podobały mi się zabawy ze światłem w lesie. Bardzo to lubię. Sarenki męskie i żeńskie też lubię :-). Stęsniłam się za sikorkami, które parę lat temu buszowały na moim balkonie. To se ne wrati :-(

    OdpowiedzUsuń