sobota, 2 marca 2019

dopadło mnie "inaczej"

Każdy co jakiś czas chce coś inaczej ... inaczej zrobić, inaczej przeżyć, inaczej spojrzeć na jakąś kwestię.
"Inaczej" ma moc sprawczą, jest odświeżające jak na kacu cytrynada, jak masaż po długiej trasie.
"Inaczej" przerywa monotonię rutyny, a co najważniejsze daje wiarę, że jeszcze potrafimy sami siebie zaskoczyć.
Dziś w lesie dopadło mnie "inaczej" w momencie gdy zdałem sobie sprawę, że jestem częścią niezbyt udanego wyjścia. Nic, ale to nic nie spotkałem.
I może lepiej, przecież gdybym był po udanej sesji ze zwierzętami, raczej nie zwróciłbym uwagi na odchodzący w niepamięć paśnik.

Nie chcę dorabiać nadmiernej filozofii do tej obserwacji, ale przypomniało mi się kilka bajek i ... horrorów.
Tak mają ludzie z wyobraźnią, cóż począć :)
Po chwili myśli odpłynęły w strefę pytań i domniemań.
Czy ludzie, którzy budowali ten paśnik jeszcze żyją?
Czy mogli przypuszczać, że zwykły paśnik, który kiedyś budowali lata później przestanie być zwykłym paśnikiem, a swoją ażurową, omszałą deformacją przypomni bardziej zjawę, konstrukcję na wskroś irracjonalną, coś co wywoła w przechodniu konstatację nad upływem czasu, przypomni baśnie i filmy, wywoła dowolną refleksję?
Nie, wiem, że nie.
Oni po prostu brali gwoździe i zbijali deski, robili paśnik jak dziesiątki innych.
Nie byli architektami tego co spotkałem.
Architektem był CZAS, to jego dzieło spotkałem .


To wyjście do końca miało być inne.
Nic już nie przebiegło normalnie, nawet ta sarna :)

Poprzez nietypowe kadrowanie uzyskałem efekt jakby szybowała kilka metrów nad ziemią :)
To, że się wbiła w drzewo to już detal!


Raniuszek na leszczynowej gałązce też jakby zamyślony.


Wydłubując tę sikorę z grabowej gęstwy dopiąłem dziś granic absurdu czyli "inaczej" dopadło mnie na całego ;)

17 komentarzy:

  1. No odjazd na całego ... i to bez dragów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przedmiot, rzecz, materia lub jej projekcja...
    manifestacja, ciemna beznamietna, pozbawiona emocji...
    relikt, ludzkiej dzialalnosci, tej ciaglej potrzeby zmian rzeczywistosci....

    zawieszony... miedzy, jawa a snemn, na krawedzi byc lub nie
    uplywa z kazda kropla deszczu dezintegracji...
    niekonczacy sie proces ciaglej, powolnej, wymuszanej przez czas...przemiany i destabilizacji materii

    na dzis, na teraz, na te chwile...jeszcze jest, jeszcze trwa...i czeka....Oumaumua?!

    Greg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grześ!!! Bracie, to Ty tu zaglądasz??? :) Ale miło! Będę musiał się bardziej starać, by następnym razem komentarz nie mógł być ciekawszy niż moja opowieść. Tym razem tak się stało! :) Ołmołamoła jest bardzo intrygującym zjawiskiem, nieziemskim, a wspomniane w tym momencie stało się też komplementem dla mojego zdjęcia, przynajmniej ja tak to traktuję :) Pozdrowionka!

      Usuń
  3. bo "gdy człowiek wejdzie w las to nie wie
    czy ma lat pięćdziesiąt, czy dziewięć
    patrzy w las jak w śmieszny rysunek
    i przeciera oślepłe oczy
    dzwonek leśny poznaje, ćmę płoszy
    i na serce kładzie mech jak opatrunek"

    Pewnie cię to dopadło.
    KasiaP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to to mnie dopada za każdym razem ale może i to mnie dopadło tylko ... inaczej :)

      Usuń
  4. Zamyśliłam się jak ten raniuszek, żeby roześmiać się na widok "sikory" w przebłyskach światła :-). No, było inaczej!

    OdpowiedzUsuń
  5. No i szanowny pan się doigrał, moje dzieci pytają jak jest na ,,kacu cytrynady" :D Ja podobnie podchodzę do starych, pustych i niszczejących domów... staję, patrzę i czuję emocje jakie skrywają, noszą w sobie, najczęściej te dobre, miłe, szczęśliwe i tak przykro mi patrzeć, że jest to miejsce dla kogoś szczęśliwe, już w tak opłakanym stanie. Wydaje mi się, że gdyby mnie tylko było stać naprawiałabym i remontowałabym stare domy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) otóż wspaniałe dzieci cudownej mamy, kac w życiu człowieka to czas zmarnowany złym samopoczuciem. Człowiek ma wrażenie, że żołądek jest wypełniony błotem, a głowa ołowiem. W takim dniu cytrynada jest czymś zbawczym, bo pić się chce jak nigdy :) A skąd bierze się kac? Mama na pewno jakoś dyplomatycznie Wam wyjaśni :)

      Usuń
    2. O dziękuję Ci bardzo :D
      A foto z sarną to pomyślałam sobie, że uchwyciłeś przejście do innego wymiaru i zdobyłeś na nie dowód :))
      Z braku porannego czasu musiałam sobie podzielić twój post na dwie części. Pozdrawiam raz jeszcze :)

      Usuń
  6. Ale świetna sarna! A skoro mowa o inaczej... to jej tylne raciczki wyglądają jak głowy gęsi do góry nogami! W zasadzie jak się obróci zdjęcie, to cały jej zad wpisuje się w dwie gęsi z białymi piersiami, tylko skrzydła dorysować :D Wybacz, jestem w wiosennym trybie "szukaj ptaków", widzę je wszędzie i we wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha dobre! masz wyobraźnię i kreatywność, nie ma to tamto :)

      Usuń
  7. No, no! jak ominąłeś gałązki, żeby sikorę wydłubać? im bardziej się staram, tym gorzej wychodzi, czy to kwiatek w krzakach, dziupla w drzewie ... muszę mieć czyste pole:-) omszały, rozpadający się paśnik wpisany w ciemny las bardzo tajemniczy, po trosze jak z horroru, jednakowoż prowokuje do zastanowienia ... jak i każdy stary, opuszczony dom; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. udało się wydłubać ... jakoś :))) a ta tajemniczość bardzo mnie zwykle interesuje )

      Usuń
  8. skomentowałam wczoraj, ale nie widzę tego, wiec po co pisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam ale nie mam na to wpływu. jak widać wszystkie komentarze są ... :) Może coś poszło nie tak. Nie mam pojęcia.

      Usuń