sobota, 26 sierpnia 2017

czytać Jerzego Pilcha!

Czytam właśnie Jerzego Pilcha, taki składak Jego felietonów.
Jak ja Go lubię.

Trzeba być jednak czujnym, gdyż czytanie jest czynnością statyczną, a w zasadzie nieczynnością!
No pomijając niskokaloryczne ruchy gałek ocznych, pracę mięśni rzęskowych pracujących nad zmianą kształtu soczewki oka i chlapanie powiekami, trudno mówić o jakimś ruchu w potocznym jego rozumieniu.
Byłbym zapomniał - przewracanie kartek!
Czegokolwiek bym tu jeszcze nie wymyślił z przekładaniem zdrętwiałej nogi włącznie, to i tak nie awansujemy czytania do miana aktywności fizycznej.

W przypadku wspomnianej nieczynności, możemy już mówić o pewnej dysfunkcji!
Dysfunkcja brzmi co najmniej "pogróżkowo", więc czytajmy tyle ile trzeba ale przede wszystkim ruch!

No to co?
Wiadomo - do lasu!

A że wstało mi się jakoś "po ćmoku", wstąpiłem do ciemnego jeszcze lasu.
Gdy ujrzałem pierwsze promienie, kucnąłem, a ponieważ czynność tę wykonałem gwałtownie to w zasadzie kucłem i ujrzałem świat jakby z innego kosmosu.
Gotowa sceneria do AVATARA czy innego filmu S-F.
Półtony, rozproszone światła, tajemnicze zakamarki i jakieś złowieszcze pajęczyny! Najlepsi operatorzy świateł i scenarzyści Hollywood nie mieliby się czego wstydzić.
Piękne się to wszystko wydało i zastanowiłem się dlaczego tak dużo patrzymy w dal na szerokie horyzonty, a tak rzadko zachwycamy się tym co mamy pod nogami?

... dziwne.

I wiecie, pomyślałem, że to wcale nie jest głupie weść żywot robaczy.
Takie na przykład żuczki meandrują sobie w ciekawym świecie pełnym żarcia i kryjówek, nie mają obsranego zusu i podatków, kochają się i rozradzają nie muszą niczego gromadzić, a znajomi nie obrabiają im tyłka przy każdej okazji ... raj jest na Ziemi - pod naszymi nogami!

Jakoś mi się zrobiło głupio, że tak bezmyślnie szedłem przez trawę. W konsekwencji całą drogę jakoś inaczej stawiałem kroki. Pewnie tej ostrożności zawdzięcza życie kilka ślimaków więcej, w tym na pewno winniczek.

Chyba każdy patrząc na zdjęcie poniżej zanuci - "mimozami jesień się zaczyna, złotawa, krucha i miła ..."

 Czuć już rano zapach leśnej wilgoci. Mgiełki snuły się po dolinkach, w oddali samotny jak dozorca* w Boże Ciało balot. Pięknie!
* przepraszam, czasy się zmieniły - jak pracownik Agencji Ochrony! ;)

 Lubię takie widoki. Między balotami zwykle przemyka jakiś lisek, dziś jednak jak na nie, było zbyt mokro :)

Ale tej łani z cielaczkiem to zupełnie nie przeszkadzało :) Ich ciała  łapczywie wychwytywały pierwsze promienie słońca.

100% dynamiki :) Jak one to robią! Jaka to koordynacja psycho-ruchowa!


Z mglistej łąki poderwały się żurawie. Musiałem odczekać aż wylecą z mgły, żeby w ogóle było widać kto zacz :)



A pajęcze fraktale wciąż perliły się dźwigając ciężar porannej wilgoci.

Ten koleżka, po tak spędzonej nocy, będzie miał reumatyzm :)

No, po tak odrobionej lekcji, mogę wrócić do domu i czytać Jerzego Pilcha z czystym sumieniem ;)

14 komentarzy:

  1. I Pilch świetny i plenery z robaczkami również :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba się czasem rozerwać, pójść do lasu. Odpocząć od tego całej naszej opodatkowanej rzeczywistości ;) odetchnąć i z ulgą o wszystkim zapomnieć :) to działa czasem lepiej na zdrowie niż niejedna dyscyplina sportowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żurawie są jak z jakiejś bajki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się ciągle zachwycam tym światem u naszych stup. Bo jak już mnie kark od patrzenia w górę rozboli to się schylam i podziwiam to co na ziemi i w gęstwinie. Dla tego z dzisiejszej serii ostatnie zdjęcie dla mnie naj, naj.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem co roku wdzięczna żurawiom że nie odlatują zbyt szybko. Cudownie jest mieć je jak najdłużej w sąsiedztwie. Szczególnie gdy jesienna smuta się zaczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, są niby tak oklepanym tematem, a za każdym razem gdy widzę ja na polu, odwracam się za nimi i przyglądam, są piękne!

      Usuń