środa, 18 kwietnia 2018

Potwory i nie tylko!

Budzę się czyli wstaję, bo u mnie to jeden proces. Wstaję od razu gdy się obudzę - już od przedszkola nie cierpię leżakowania.
Sekundę po tym jestem przy oknie i patrzę kolejno na niebo (pogoda), potem na okolicę.
Moim chodnikiem w stronę krzaczorów kroczy płaz - ropucha szara.
Płazy są na świecie od niemal 400 milionów lat - dewon. Fascynujące!
To bardzo ciekawe stworzenia. Zawsze robi na mnie wrażenie, gdy teoretycznie prostsze ewolucyjnie organizmy, żywią się tymi hipotetycznie bardziej złożonymi.
Osobiście sam tak nie uważam. Gdy przyjrzymy się owadom, czy płazom, one są inne, niekoniecznie prostsze. Zależy od kryteriów oczywiście. Układ nerwowy i krwionośny decydują, ale ... .
Ropucha szara na swojej liście dań ma m.in. drobne kręgowce, w tym małe gryzonie czy pisklęta. Dominację diety tego "małego potworka" stanowią jednak owady, pajęczaki, ślimaki i np. dżdżownice. To wyjątkowo żarta istota. Co znajdzie się na jej drodze, zniknie w czeluściach sporej, jak na zwierzę tych gabarytów, paszczy :)
Chwyciłem za aparat i nie patrząc na skromną ilość światła wykonałem dwa portrety mojej współlokatorki.




Widać, że wracała z polowania. Z pyszczka starczały jej jeszcze fragmenty ... "obrusu" :)
Cieszę się że mieszka u nas. To niezwykle pożyteczne stworzenie.

Tego dnia wylądowałem na działce u teściowej.
Pamiętacie może bajecznie kolorowe matchboxy, samochodziki resoraki malowane mieniącymi się lakierami?
Kruszczyca złotawka ma tak od natury. Jej pokrywy są po prostu bajeczne!
Oczu nie można oderwać od tego kosmatego cuda.




Gdy rano byłem nad leśną kałużą, dysponowałem jedynie optyką 300 mm. Szkoda, bo scena z pijącym wodę gilem mogła mieć lepszą pamiątkę niż to udało mi się wyrzeźbić z tej ciemnicy.


Zdjęcie publikuję jedynie jako pretekst, by pochwalić się, że zniszczony uderzeniem telekonwerter udało się naprawić. Aparat oparty o drzewo przewrócił się. Żartów nie ma, bo uderzył w planetę Ziemia, która waży 5,97636 x 10 do 24 potęgi kg! Przyznacie, że niespełna 2 kilogramowy aparat nie miał szans na brak konsekwencji takiego ciosu. Planeta nie ucierpiała, ale pierścień mocujący telekonwertera wygiął się. Brat zegarmistrz wiedział jak go wyprostować. Potem już tylko testy na osiowość soczewek i wszystko gra. Od dziś mam ponownie 420 mm!


W okresach godowych, możemy ropuchy spotkać również w wodzie, która na co dzień nie jest ich środowiskiem.

Fotografowanie płazów i gadów wymaga pewnego wysiłku. Należy szukać ciekawej perspektywy, a to zmusza często do poświęceń.

Chyba, że obiekt patrzy Wam rozbrajająco w oczy, tak jak w moje ta żaba. Zalotnica! :)

Wczoraj wieczorem chciałem zdobyć nieco więcej materiału.
Udałem się w takie miejsce:

Powietrze ćwierkało i śpiewało zewsząd.
Miałem nadzieję na ciekawe zdjęcia.
Najpierw udało mi się spłoszyć cztery brodźce samotne i czaplę siwą ... no brawo! 
Świetny początek!

 Trznadel poradził sobie jakoś z moją obecnością.


 W promieniach zachodzącego słońca świeciła jak perełka.


 Bardzo sobie cenię to zdjęcie. Ma to coś. Dałbym mu tytuł ... "siądę na tej gałązce"

Swoją brodzącą obecnością uraczyła mnie pliszka siwa. Niestety było już ciemnawo, choć dało to specyficzny klimat zdjęciom.


 Obserwowanie jej to prawdziwa frajda. Pomijając fakt, że jej wiecznie pracujący ogonek działa hipnotycznie. O mało nie zasnąłem na skarpie :)

 W ogóle gdy przyglądałem się pracy pliszki, doszedłem do wniosku, że powinna być uznana za brodźcowatą :)

28 komentarzy:

  1. Płazy mają spojrzenia pełne nagany:) Ptaszki wdzięczne bardzo. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo te ropuchy zastanawiały się czy zmieszczę się w ich paszczach :)))

      Usuń
  2. Fajny materiał na temat typowych matchboxów, które możemy zaobserwować o tej porze roku, w naszym kraju. Wszystkie kolorowe, za wyjątkiem ropuboxa, który najwyraźniej zardzewiał siedząc w wodzie. :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby tu tak, żeby nie urazić... No nareszcie bez kopytnych! Nie żebym nie lubiła ale pomidorowa codziennie zaczyna mniej smakować. A tu dziś dla odmiany barszczyk. Chyba jestem głodna:) Bardzo lubię i szanuję ropuchy. Mają piękne oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna, obiecuję, że do rykowiska kopytnych będzie szczególnie mało! Obiecuję! No chyba, że nadarzy się jakaś wyjątkowa okazja, ale nie będę ich szukał :)

      Usuń
    2. Nieeee!! Nie zgadzam się!

      Usuń
    3. no widzisz Luna ... nie da się :)))

      Usuń
    4. Przynajmniej w weekend chcę tu widzieć jelenie i nie ma innej opcji. ;)

      Usuń
    5. Ja Ci Broń "borze zielony" nie bronię fotografować i pokazywać jeleni i saren. Ja się tylko ciesze z małej odmiany. Smaczniejsze będą te kopydlaki po malej zmianie.

      Usuń
    6. Będę, co solennie obiecuję, dbał o różnorodność pokazywanego materiału :)

      Usuń
    7. Trochę tego, trochę tamtego i będzie w porządku. :)

      Usuń
  4. Jedno z większych, jak sądzę, "godowisk potworów" mieści się na terenie mojej posesji :))). Chyba zacznę organizować wycieczki dla podglądaczy przyrody! W podmiejskim ogródku mamy takie sobie niezbyt wielkie oczko wodne z ozdobnymi rybkami i dość dziko rozrastającą się roślinnością, w którą ingerujemy tylko w sytuacjach awaryjnych. Płazy upodobały sobie to miejsce i co roku w coraz większej liczbie przybywają z początkiem kwietnia na miłosne harce. O ile się na tym znam, to są chyba głównie ropuchy, ale mieliśmy też kiedyś rzekotkę. Kumkanie niesie się po okolicy, ale jest urocze :). Kotłuje się to towarzystwo przez tydzień-dwa, koty siedzą dookoła zauroczone, a my wieczorami staramy się nie szwendać po ogrodzie, żeby nie rozdeptać zakochanych "potworów", bo naprawdę jest tego mrowie! A potem obserwujemy jak stawik robi się niemal cały czarny od rosnących kijanek. I w końcu nadchodzi czas wylęgu i wymarszu maciupcieńcich potworeczków, dosłownie wielkości paznokcia - i po raz wtóry dwunożni domownicy mają zakaz łażenia po ogrodzie bez koniecznej potrzeby, trawy też się w tym czasie nie kosi, czego efektem jest nasz wiecznie zaniedbany trawnik :). Bardzo nas cieszą tacy mieszkańcy ogrodu, podobnie jak padalce i jeże zasiedlające kompostownik :))). No takie z nas dzikusy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, to cudowne co piszesz, jesteśmy podobni i bardzo CI dziękuję za ten wpis i ta historię. Fajnie, wręcz kapitalnie, że są tacy ludzie i takie rodziny jak Wasza! :)

      Usuń
    2. PS. zagadałam się o ropuchach i zapomniałam dodać, że moje serce podbiła dzisiaj modraszka lewitująco-medytująca nad gałązką! Przecudne zdjęcie!

      Usuń
    3. no właśnie nieskromnie też tak myślę :) cieszę się, że Ci się spodobało - dziękuję :)

      Usuń
  5. I ropucha i żaba przejrzały Cię na wskroś. Modraszka wywołała mój radosny uśmiech :-). Szybko drepcząca pliszka jest bardzo pocieszna, ale brodzącej jeszcze nie widziałam. Kruszczyca złotawka zawsze mnie zachwyca. W ubiegłym roku widziałam kwitnący na różowo krzew, cały oblepiony kruszczycami. Nie mogłam się od niego oderwać a na dodatek świeciło słońce, które potęgowało wrażenia :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej taki krzew chciałbym zobaczyć. To musiało być zjawiskowe! A co do ropuchy, dobrze, że mnie przejrzała, a nie zżarła :)))

      Usuń
  6. W moim ogrodzie są żaby, ropuchy i podobno nawet traszki (mąż widział idące w stronę naszego stawu) są dla mnie zjawiskowym stworzeniem ale ja chyba dla nich bardziej. Nauczyły się w procesie naszego wspólnego życia na jednym terenie, że nim się pokażą to informują mnie o swoim istnieniu gdzieś w pobliżu, kiedy to ja się zbliżę aby uniknąć przykrego i niespodziewanego dźwięku jaki wydaję. Kiedy siedzę nad stawem to podpływają do mnie i wiedzą, że w tym miejscu - ja na górze, one w wodzie - na ich widok nie wydam charakterystycznego dla siebie dźwięku. Natomiast jak o potworach mówimy to ostatnio o zatrzymanie serca wprawił mnie widok pływającej pod taflą wody kijanki. Do ich wyglądu zupełnie nie mogę się przyzwyczaić- dziwaczna ryba z nogami.
    pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Traszki - dawno ich nie widziałem, a jako dziecko hodowałem je w domu :) Przykry i niespodziewany dźwięk ... wyobrażam sobie, większość kobiet "z porządnego domu z fortepianem" wydaje podobny na widok myszy czy ropuchy. :))) Tak, kijanki, niezwykle ciekawa forma pośrednia w rozwoju tych stworzeń :)

      Usuń
    2. :))))) Myszy się nie boję :)))))

      Usuń
  7. Ta żaba zalotnica to chyba jakaś nie ten teges, ma wąsy! Dobrze, że udało się naprawić telekonwerter, na pewno wygodniej z tymi 420 mm, chociaż ja nigdy nie miałam więcej niż 300 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, w lesie 300 w zupełności wystarcza, gorzej gdy chce się zrobić coś na otwartym lub ptiszki nikczemnej wielkości :)

      Usuń
  8. Przez chwilę myślałem, że pomyliłem strony - gdzie są sarny i dziki :-)? Ale potem było już dużo lepiej. Jak zawsze ciekawa opowieść i całe stado fantastycznych zwierzaków. Lubię płazy, ropuch w tym roku niestety nie spotkałem. Nie mówiąc już o tych wszystkich, egzotycznych dla mnie ptakach. No i jeszcze jest owad - dzisiaj żeś naprawdę ostro pojechał :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Your blog was absolutely fantastic!
    Great deal of great information & this can be useful some or maybe the other way.
    Keep updating your blog,anticipating to get more detailed contents.
    ดูหนังออนไลน์

    OdpowiedzUsuń