sobota, 16 czerwca 2018

Canis Lupus Galopus!

Jak zauważyliście od jakiegoś czasu nie pojawiałem się w lesie.
Tyle działo się w terenie otwartym, że jakoś mnie nie ciągnęło między drzewa.
Mam nadzieję, że ostatnie opowieści okazały się i dla Was miłą przerwą od drzew i jeleni, a przy okazji udało mi się pokłonić urokom "otwartej" Warmii.
Dziś postanowiłem zajrzeć do lasu, by nie tracić ciągłości obserwacji.
Porobiłem sporo fajnych zdjęć, gdy dotarłem do młodnika, z którego wybiegła łania.
Wydała mi się przepłoszona i o naiwności, uznałem, że to ja coś zrobiłem nie tak.
W zasadzie nie wiedziałem za co, ale w ramach profilaktyki zganiłem się w myślach szpetnie.
Kucnąłem, bo miałem nadzieję, że przebiegną następne.
Po chwili achilles dał mi sygnał, że wypadałoby się wyprostować.
Słucham sygnałów od współpracujących ze mną części ciała, więc wstałem na chwilę.
Odprowadzałem wzrokiem łanię przebiegającą przez porębę, gdy kątem oka zauważyłem ruch!
Obracam się - wilk!
Piękny, masywny basior przeskoczył przez leśną dróżkę w dwóch odbiciach.
Nie mogąc oderwać oczu w ultra miłej emocji, nawet nie próbowałem robić zdjęcia.
Kucnąłem jednak machinalnie i podejrzewając, że nie był sam, czekałem.
Nie minęło więcej niż 5 sekund, wilczyca podążyła tą samą drogą.
Tym razem migawka strzeliła w porę, choć w ostatniej chwili.


I tak odwdzięczył mi się las za odwiedziny. I jak nie wyciągnąć wniosków?

A dzień zacząłem bardzo wcześnie.
Świat był piękny o tej porze. Nie ukrywam, że bawiłem się światem jak chciałem.

 Zarówno przed wschodem.


 Jak i w trakcie jego mocnego, choć chwilowego akcentu.


 No co tu jeszcze pisać ...


 ... skoro miałem co chciałem :)


 Nawet ten wdrapał się na jakąś górę piachu i pozował niestrudzenie.
Tak wyszedł gdy robiłem go na ciemnych tłach.


 A tak, na tle jasnego nieba :)


 Potem, już w lesie, uchwyciłem łanię spomiedzydrzewną.


Później wybiegła ta spłoszona.


Po chwili jej cielak.

A po kolejnych sekundach już wiecie co, bo od tego zacząłem opowieść :)

Taki poranek to ja i owszem ;)


14 komentarzy:

  1. Znakomity poranek.:) W moich okolicach wilki to niespotykany widok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszędzie to jest niespotykany widok, bo ujrzenie ich to wielka niespodzianka :) Są bardzo ostrożne i płochliwe.

      Usuń
  2. Jak zwykle tutaj, kolejność totalnie zmiksowana. Najpierw wilk, potem bociany i wschód, a na koniec jeszcze łanie, które rzeczywiście były jeszcze przed wilkiem. :)))
    Gratuluję obserwacji! Takim chwilom zawsze towarzyszy ta sama emocja. :) Ja chyba też przez jakiś czas zrobię sobie przerwę od lasu, niech zatęskni... a potem może też mi podarzy taką obserwacją! Hah, jak widać działa. ;) Tak na poważnie, to non stop widuję ich tropy. Teraz nie ma śniegu, więc rzadziej, ale to nie zmienia faktu, bo i tak często widzę je na duktach, lub wyrobiskach. Zawsze jestem ten krok za nimi... Wiem, że nie ma z nimi reguły, ale może coś pan poradzi? Zawsze przecież doświadczenie robi swoje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateusz, obawiam się, że spodziewasz się tego co odpowie - z wilkami nie reguły, spotkanie ich w sytuacji, która jeszcze pozwala zrobić zdjęcie to zawsze wielka niewiadoma. Wilki widuję stosunkowo często, ale nieprzesadnie, natomiast to dopiero piąte moje zdjęcie. Uważam, że jak na czas spędzany w lesie, nie mam do nich farta, więc najlepiej widać, że recepty nie ma :)

      Usuń
  3. Niesamowite spotkanie z tym wilkiem. Gratuluję. Ja oczywiście znam to zwierzę tylko z fotografii, więc tym większy podziw mam dla tych, którzy je widują.

    Ptaki na złotym tle - piękne :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziw w żadnej mierze nie należy się tym, którzy wilka widzieli, bo to zwykle jest przypadek, więc jak już, podziw należy się sytuacji :)

      Usuń
  4. Ja też! Nic dodać, nic ująć!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne zdjęcia, pełne swojego uroku! Natura jest wspaniała
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i co ja mam napisać? No co? Że od kiedy do ciebie zaglądam to miałeś już trzy spotkania uwiecznione z wilkami, a ja nie mogę na lisa trafić? Ech, ale fakt rzadko jestem, nie o wschodzie i nie mam szans na przeczesanie terenu w celu wypatrzenia gdzie bywają.
    Tak sobie myślę, że jakbym była świadkiem to bym najpierw się wystraszyła, wbrew rozsądkowi, ale jednak. Mała jestem i biegać nie umiem. Potem bym zaczęła się jarać spotkaniem. Strachajło ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilki boją się nas znacznie bardziej. Tysiące lat prześladowań zrobiły swoje :)

      Usuń
  7. Teraz oglądam wszystko jeszcze raz i dopiero czuję, że tego naprawdę było mi trzeba. :)

    OdpowiedzUsuń