niedziela, 26 sierpnia 2018

Jak podejść wilka?

Pytanie w tytule raczej retoryczne, bo nie wiem. Gdybym wiedział, robiłbym to częściej.
W ciągu pięciu lat prowadzenia bloga udokumentowałem fotograficznie 6 spotkań, wilki widziałem łącznie 10 razy. Średnio daje to spotkanie raz na pół roku. Nie jest to więc codzienność. Każde spotkanie było inne. Dzisiejsze jednak zasługuje na szczegółowy opis.


W drodze do lasu słuchałem RMF Classic. Raz słucham Antyradia, raz RMF Classic.
Taki ze mnie dr jekyll and mr hyde gustu muzycznego. Od jazzu, przez soul, muzykę klasyczną po ciężkiego rocka ... wszystko. No nie, nie wszystko, discopolowy chłam odrzucam na margines gustów!
Julia Pietrucha wykonywała właśnie utwór EWKA. Bezwzględny talent, lecz lekko manieryczny wokal nie skłaniał mnie do polubienia tego utworu, ale do moich uszu, a w zasadzie do mózgu, konkretnie do świadomości, dotarły słowa:

MELODII CISZY NIE USŁYSZYSZ PCHAJĄC SIĘ POD PRĄD ...

No wiecie co?
Trafiło w samą duszę, gdyż to idealna kwintesencja filozofii bycia w lesie, obcowania z naturą!
By zaobserwować coś naprawdę interesującego, coś bardziej interesującego niż tyłek uciekającej sarny, nie wolno iść pod prąd!
Pod wiatr i owszem, ale nie pod prąd zasad panujących w przyrodzie.
Chyba nie muszę rozwijać tego wątku, wiadomo o co chodzi. Pokora, szacunek i spokój ...
Dziś las był trudny, bezwietrzny, cichy i mokry.
Mokrość podłoża to akurat wielki ukłon w stronę nieskazitelnego podchodu. Patyczki nasączone wodą niechętnie pękają lub robią to cicho, a suche liście nie szeleszczą, idzie się jak po gąbce.
Minęły trzy godziny, a ja nie widziałem nawet wspomnianego sarniego tyłka.
W nocy padało, więc napotykane tropy były świeże. Wiedziałem co oznaczają wyłącznie nerwowe tropy jeleni. Ani jednego spokojnego przemarszu, wszystko w biegu.
Na środku leśnej drogi "uśmiechała się" do mnie świeżuteńka wilcza kupa. Nie zrobiłem jej zdjęcia i w świetle tego co wydarzy się za chwilę, nieco żałuję.
Wierzę jednak, że zostanie mi to wybaczone, wszak kupa, to jednak tylko kupa :)
W głowie rysował mi się coraz wyraźniejszy scenariusz tego, co właśnie rozgrywało się w lesie.
Wilki polują!
Ale od takiego wniosku do spotkania z nimi jest zwykle do pokonania Droga Mleczna przeszkód.
W zasadzie można uznać, że to mrzonka. Bliskie spotkanie z wilkiem wciąż uważam za efekt szczęścia, a nie jakiejś wiedzy czy doświadczeń. Nigdy nie są dość wystarczające, by wiedzieć na pewno, że się go spotka.
Nie mniej jednak do polanki zbliżałem się od właściwej strony (wiatr) i niezwykle cicho.
Szedłem tak, jakby ktoś mi obiecał, że to się opłaci. To nie był wynik jakichś przypuszczeń czy przekonań, to determinacja wynikająca z faktu, że zrobiłem do tej pory 10 bezowocnych kilometrów.
Gdy niczym duch wychynąłem zza linii drzew, ujrzałem taki oto widok:

 Jak widać patrzy mi w oczy, więc uznałem, że mam szansę na maksymalnie 2-3 zdjęcia.
A on nic! Jednak wzrok chyba rzeczywiście nie jest najpoważniejszym ich zmysłem.
Kontynuował śniadanie.

 Z pyska wystaje jelenia racica. To wyjaśniło kwestię karty dań na dziś.


Tym razem, to już mnie prześwidrował!
Zdębiał, podniósł łeb, byłem pewny, że to koniec spotkania.
Nie można już bardziej prosto patrzeć w oczy!
A on położył się w trawie i jadł na leżąco!
Nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji. Wycofałem się, zrobiłem niewielkie kółko i podszedłem bliżej pilnując by świerk między nim, a mną, krył mnie jak najlepiej podczas podchodzenia. Myślę, że na dwie minuty osiągnąłem nirwanę podchodu, chyba nie dotykałem ziemi! :)

 Znalazłem szczelinę między gałęziami świerka, dzięki czemu zdjęcia nabierają charakteru "podpatrzonych przez dziurkę od klucza".


 Ogromne zębiska robią wrażenie!
Zdjęcia robiłem na pewnym uniesieniu emocjonalnym, w zasadzie na wzruszeniu.
I nie że byliśmy blisko, bo bywałem bliżej, ale to nie jest biegnący gdzieś wilk.
Ja mu towarzyszyłem podczas śniadania, obserwacja trwała bardzo długo, przyglądałem się tzw. gołym okiem, to dość głębokie przeżycie.




 Wszystko go interesowało, tylko szczęśliwie nie ja :)

Nakręciłem krótki filmik:


Ale nic nie trwa wiecznie ...

Piękny, dorodny samiec. Zdrowy, odkarmiony, w świetnej kondycji. Wracałem uskrzydlony.
Oby jego ścieżki nie krzyżowały się więcej z ludzkimi!
Nawet z moimi ... chociaż ... ;)

To co daje mi dodatkową satysfakcję, to kolejny dowód na to, że reżyserowanie syntetycznych sytuacji przed czatowniami, nie musi mieć miejsca. Nie musi, gdy chce się uprawiać fotografię przyrodniczą, a nie studyjną!

36 komentarzy:

  1. A jednak przeżuwa!! Ha ! Gena nie oszukasz :) p.s. wow!! Najlepsze z najlepszych :) Gratuluję!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż za poranek! To się nazywa być we właściwym miejsc, o właściwej porze. Trzeba przyznać, że ten rok jest dla pana wyjątkowo hojny, jeśli chodzi o wilki. Ten dzisiejszy był sam? W okolicy na pewno kręciła się reszta bandy :)

    P.S. Całkowicie zgadzam się z dodanym, dolnym akapitem. Mi się nawet bardziej podobają te kadry z charakterem dziurki od klucza. Taka naturalna winieta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateusz, tak, ten rok jest w rzeczy samej wilczy. To mnie cieszy. Był sam. Rozglądałem się, niczego więcej nie zauważyłem. Często fotografuję między gałązkami szukając efektu winiety. Zdjęcia moim zdaniem są bardziej interesujące.

      Usuń
  3. Piękne spotkanie.Tak to jest szczególnie u początkujących, wszystko chcielibyśmy mieć natychmiast i pod sam nos, a zaraz potem przychodzi niedosyt i zdziwienie, że chyba jednak nie na to czekaliśmy. Twój post pokazuje prawdziwą wartość leśnej włóczęgi, cierpliwej i przyjmującej wszystko co los przyniesie z radością, prawdziwą wartość spotkania dla samego spotkania, a jeśli przy tym uda się zrobić zdjęcia to wtedy skrzydła nam rosną. Gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzysiek krótko i na temat, FENOMENALNE spotkanie. Jeszcze raz Ci go gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czatownia? Nie. Dziękuję. Z czatowni nie da się zrobić takich ujęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet jak się da, to skąd czerpać satysfakcję? Przecież autor wie, że wziął udział w totalnej mistyfikacji, w grotesce pseudoprzyrodniczej :)

      Usuń
  6. Coś niebywałego i tak pięknego, że aż się łezka o oczkach kręci. Jak gryzł te kęsy, widać siłę szczęk. I ten spokój, wie, że jest na swoim miejscu. Zazdroszczę i dziękuję, że dzielisz się tą magią z nami. Czułeś respekt?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Respekt to może nie, gdy jestem w lesie uważam się za część tamtego świata, ale wzruszenie tak, szczere :)

      Usuń
  7. A przyśpieszony oddech, szybsze bicie serca? mnie wystarczy zobaczyć go przez lornetkę, a emocje od razu nie do opisania:-) miałam nieoczekiwane spotkanie z niedźwiedziem w rumuńskich Karpatach, naszliśmy na siebie przy wodospadzie, on odchodził spokojnie jedną stroną, ja zwiewałam drugą, ale chciałam mu zrobić zdjęcie; z emocji trzęsącymi się rękoma nie mogłam zmienić obiektywu, aż zadyszki dostałam:-) potem już na spokojnie on wyszedł na puste miejsce, otrząsał leszczynę, szukał orzechów, a ja mogłam pstryknąć parę fotek; przypuszczam, że przy wilku byłoby to samo kołatanie serca:-) to są emocjonujące spotkania, oko w oko z prawdziwą przyrodą; pozdrawiam serdecznie w deszczowe popołudnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, duże drapieżniki być może z powodu krążących, często bezpodstawnych legend i naszej wyobraźni, budzą spore emocje. Do tego pierdoły opowiadane przez myśliwych i mamy pełny obraz lęków i strachów. :)

      Usuń
  8. Mega i faktycznie spotkanie zdecydowanie stomatologiczne. Zobaczyć zgryz tego stwora przy pracy - bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, wgląd w uzębienie jest jakąś wartością tego reportażu, to fakt :) na mnie te zęby zrobiły spore wrażenie.

      Usuń
  9. Oby już zawsze były takie szczęśliwe czasy, że człowiek tak po prostu robi fotkę wilkowi i obydwoje odchodzą w swoją stronę :)
    Cieszę się z Twojej radości na widok tak wyczekiwanego spotkania :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, na spotkanie z wilkiem, czeka się zawsze :) dziękuję, pozdrawiam z warmińskiego lasu!

      Usuń
  10. Śniadanie Mistrzów ... tyle mi przychodzi do głowy ... czytam i oglądam z dziesiąty raz i ... nie mogę skończyć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, Maciej, dziękuję, wiesz jaka to emocja, kilka dni temu sam jej zaznałeś :)

      Usuń
    2. I powiem szczerze, że jeszcze się nie otrząsnąłem ... jak to głupie gadanie może człowiekowi w głowie namieszać :-(

      Usuń
  11. Gratuluje. Swietne.
    Ja w poprzednia niedziele spotkałem jednego, zdążyłem zrobic 2 zdjecia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to równie szczere gratulacje, to nie są codzienne historie :)

      Usuń
  12. Powiem jedno: WOW!
    Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serdeczności i przy okazji serdecznie witam nowego Gościa w tym miejscu :)

      Usuń
    2. Nie takiego nowego, bo czytuję od kilku lat :)
      Pozdrawiam
      Bartek

      Usuń
  13. Trzeci raz oglądam i nie wiem jak skomentować... Szczęka opada, ręka zawisa nad klawiaturą... Fantastyczne spotkanie, wspaniały zwierz, piękne foty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całe szczęście, że na jego widok mi ręce nie opadły, bo zdjęć by nie było :)
      Dzięki! :)

      Usuń
  14. Ło mamuś, jak by tego wilka spotkała to bym uciekła. Mój niski ukłon dla Ciebie i cudne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma powodu do ucieczki, ostrożność nie zawadzi ale to one uciekają :) Dzięki! Pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Jestem pod wrażeniem. Wilk na leśnej polanie - to widok, który często się nie zdarza, ale jednocześnie aż wzruszająco spokojny, normalny. Przecież tak właśnie te zwierzęta żyły przed
    wiekami, kiedy nie musiały jeszcze kryć się przed najgorszym wrogiem - ludźmi. Niech normalność powróci do naszych lasów! Kwestia tego, byśmy umieli się z nimi podzielić przestrzenią i żyć w zgodzie obok siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądre słowa! Niestety mam wrażenie, że w zakresie nieumiejętności dzielenia się przestrzenią zrobiliśmy już tyle złego, że szok! :)

      Usuń
  16. Alez fotogeniczny osobnik :)
    Właśnie, to one uciekają, wcale nie spieszą do kontaktu z człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dla mnie wspaniała niespotykana sytuacja. Ale jedno co wiem zwierzęta wyczuwają dobrego człowieka, może dlatego pozwolił ci na tak wiele.

    OdpowiedzUsuń