poniedziałek, 24 września 2018

W półświatłach starego lasu.

W tej części Puszczy rykowisko przekroczyło punkt kulminacyjny. Zapewne m.in. dlatego, że jeleni jest tu sporo, więc samce nie miały problemu ze zdobyciem łań, nie musiały w nieskończoność wysyłać w powietrze tęsknych zaproszeń i akcentować swojej gotowości. W zasadzie widywałem byki w "łaninej otulinie" już w połowie sierpnia. Zrobiły to po cichu, bez zbędnych hałasów. Rykowisko w takiej sytuacji staje się formalnością i polega głównie na obronie tego, co udało się zgromadzić wokół siebie. Oczywiście jakaś część samców szukających szczęścia dokooptowała na te tereny. Głosiły się, a nawet próbowały odbić łanie z istniejących haremów. Takie ekscesy musiały zakończyć się walką pretendenta z mistrzem.
Tegoroczne rykowisko było, a w zasadzie w schyłkowej formie wciąż jest, inne od zeszłorocznego. Odbywało się w konsekwentnie wysokich temperaturach, być może to jedna z przyczyn gwałtownego ale stosunkowo krótkiego okresu jego trwania. Bywały dni, w których las huczał dosłownie, jednak odniosłem wrażenie, że w tym roku jelenie koncentrowały się "wyspowo". Jak gdzieś były, to były, ale co mnie zaskoczyło, bywały spore fragmenty lasów, w których dominowała cisza.
Jasne, że przyczyn może być sporo, ale przez ponad 30 lat uczestniczenia w rykowiskach, zdecydowanie częściej miałem wrażenie, że jelenie są wszędzie. Może coś spowodowało ograniczenie "ciągów godowych" i jelenie nie pokonywały większych tras w poszukiwaniu szczęścia. Nie wiem tego. Odebrałem to tak jak opisałem.
W niedzielę las, który w tym roku mnie inspirował, zamilkł. Odezwały się po 2-3 razy pojedyncze dwa byki i nastała cisza. Wiał silny wiatr i trochę tym to tłumaczę. W tygodniu wyskoczę i wówczas uzyskam bardziej kompletny materiał do analizy.

Trudno jest dostać się do Pana i Władcy, gdy pilnuje go tak czujna ochrona.

O każdej porze i w każdym miejscu miałem pecha najpierw trafiać na gardę!

Momentami las pozwolił mi ujrzeć przemykającego jak ten "potwora".
To poważny byk, mocny i dojrzały.
Niestety jak widzicie, ukrywający się w lesie liściastym, czyli o podejściu w tym szeleście można zapomnieć. Doskonale wiedział co robi.

Wszędzie łanie! Tego dnia, gdy las pogrążony był jeszcze w ciemnościach odchodzącej nocy, stałem 30 metrów od walczących byków. Mogłem jedynie sycić się odgłosami bezkompromisowej walki i obserwować cienie przemieszczających się jak duchy łań. Wrażenie niesamowite!
Gdy zwycięski byk ruszył w szaloną pogoń za przegranym, starałem się jak mogłem uchwycić go w obiektywie. Tym bardziej, że łaskawie pościg rozgrywał się przez krótki fragment polanki.
ISO 20 000!!! (ciemność widzę, ciemność!)
Czas otwarcia migawki hmmm ... 1/4 sekundy :)
No bez szans na jakkolwiek rozumianą fotografię.

Nooo - byk jak malowany! :))))
Ale spoko, widać jego triumfalną sylwetkę, uniesioną głowę i ryk wpisany w tę plamę.
Ja na własne oczy nawet tego nie widziałem, więc czułość matrycy okazała się wyższa niż mojej siatkówki i pozwoliła mi przynajmniej na to :)

Wracałem tą częścią lasu, gdy już było widno, wręcz słonecznie.
Kucnąłem przyglądając się kawałkowi grabowego konara i wtedy ujrzałem jakąś dziwną czarną plechę, grzyba, czort wie co. Pierwszy raz w życiu coś takiego widzę!
Myślę - zaczęło się! Kosmici! Ale zajmowaliby Ziemię taką dziwną formą?!? Czy to zaraz do mnie przemówi? Może gwałtownie urośnie, zacznie się namnażać przez podział, pączkowanie ... cholera wie!?! Postanowiłem tego nie pocierać, na co mi jakiś Alladyn z Oriona!

Po "riserczu" okazało się, że to próchnilec maczugowaty! Grzyb, którego ludowa nazwa brzmi ... palec umarlaka. No pięknie, nie ma co.

Wracajmy do jeleni :)
Przez leśną  polanę szedł w ciszy piękny byk. On już zrobił swoje. Samotny, zmęczony, widać było, że jedyne co go interesuje to święty spokój. Szedł w kierunku znanej mi ostoi, gdzie odpoczywając spędzi najbliższe 10-12 godzin.



 Młodzieżówka w przyszłym roku już nie będzie się przyglądać. To ostatni rok kibicowania w wykonaniu tego młodzieńca. Za rok, jako "lekki" dziesiątak lub dwunastak, będzie starał się zdobyć swoje pierwsze łanie. Będzie ciężko, bo w dalszym ciągu nie będzie w stanie przeciwstawić się siedmio- czy ośmioletnim potęgom tego lasu. Waga cruiser to wszystko na co będzie go stać.
Aby ominąć ryzyko przepędzenia, będzie kręcił się wokół panienek już w sierpniu. Załatwi to po cichu, może się uda.

Ten ukrywający się skutecznie kolos na przykład, jeżeli przeżyje ten sezon, za rok będzie nieosiągalnym dla tamtego młodziaka królem puszczy. Będzie dzielił i rządził, będzie brał co zechce i kiedy zechce. Młode byki, gdy go usłyszą, na wszelki wypadek będą uciekać zanim go zobaczą :)

p.s.
niestety zdjęcia takie jak w poprzedniej opowieści zdarzają się raz w życiu, więc ... wiadomo - znowu jest normalnie ;)



10 komentarzy:

  1. No i fajnie. Trzeba odpocząć od wysokich obrotów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele się uczę o życiu jeleniowatych, czytając Twoje opowieści malowane zdjęciami; zawsze sugerowałam się opinią starszego pana, którego spotykamy co jakiś czas i z racji tej, że sąsiadujemy przez górę i rzekę, prowadzimy różne "rozhowory", w zależności od pory roku:-) więc na temat rykowiska wypowiadał się tak, cytata dosłowna: Jeleniom muszą jajka zmarznąć, żeby było rykowisko:-) Jednak jest inaczej, wcale nie musi być zimno, bo zimno zaczęło się od soboty, a rykowisko już na ukończeniu:-) Smutne to, co piszesz: ... jeżeli przeżyje ... jednak ten król puszczy ma wielu wrogów, nie tylko znienawidzonych myśliwych; dzięki wielkie za kolejną opowieść, są fascynujące; pozdrawiam z południowo-wschodnich kresów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, generalnie niższa temperatura sprzyja nie tylko rykowisku ale jak widać większości samców. Z jakiegoś powodu jądra znajdują się poza ciałem :) Chłodzą się! Wyjątek stanowią np. słonie - u nich moszna jest wewnątrz ciała, gdzie częściej bywa chłodniej niż na zewnątrz.

      Usuń
  3. Czy znowu jest "normalnie"? W porównaniu do poprzedniego postu może i tak, mimo wszystko i w tej opowieści spotkania, zdjęcia - wyjątkowe... Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwieczniłeś swoją desperację i zacięcie fotograficzne - myślę, że to też cenne :D Uśmiałam się. Mieszkam przy lesie z sarnami, jeleniami i łosiami nawet i jak dotąd nasze ,,spotkania" są w sferze dźwiękowej - czyli słyszę ryki lub odgłos pośpiesznie oddalającej się zwierzyny... więc nie narzekaj na brak byka na fotce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wiesz, po zdjęciach z wcześniejszej opowieści, ta wydaje się być ubogą krewną ;)

      Usuń
  5. Ee tam normalnie... tutaj zawsze jest wyjątkowo ;) Po prostu czasem uda się wdepnąć w lepsze "bagno" o lepszej porze ;)

    OdpowiedzUsuń